„American Surfaces”, czyli fotograficzny film drogi i portret amerykańskiej prowincji lat 70.

Autor: Maciej Zieliński

26 Sierpień 2020
Artykuł na: 4-5 minut

Stephen Shore, jeden z pionierów fotografii kolorowej, zaczął fotografować już w wieku 6 lat. W wieku 14 sprzedał pierwsze zdjęcia, a w 1971 roku stał się z kolei pierwszym żyjącym fotografem, którego prace zawisły w MoMa. Teraz na rynek powraca jedna z jego najważniejszych książek.

Shore to złote dziecko fotografii. Zaczynał w wieku 6 lat, gdy od wuja dostał Kodakowski minizestaw do wywoływania zdjęć. Trzy lata później używał już pełnoprawnego aparatu na film 35 mm. Gdy miał lat 10, w jego ręce wpadł album Walkera Evansa American Photographs. No i się zaczęło...

Kariera ruszyła, gdy mając lat 14 pokazał swoje zdjęcia Edwardowi Steichenowi, ówczesnemu kuratorowi działu fotograficznego nowojorskiego Museum of Modern Art. Dostrzegając talent chłopca, Steichen kupił od niego trzy czarno-białe zdjęcia. Niedługo później na jego drodze pojawił się Andy Warhol. Przez kilka lat dokumentował działalność skupionej wokół króla Pop artu kreatywnej bohemy, znanej jako „The Factory”, pracował już też dla dużych tytułów prasowych jak Another Magazine, Elle, Daily Telegraph. W 1971 jego zdjęcia zaprezentowano w MoMA (tym samym stał się pierwszym żyjącym fotografem na ścianach w tej słynnej instytucji), a w 1975 roku otrzymał grant Fundacji Guggenheima. Do dziś jest aktywny zawodowo, ostatnio widywany był w Izraelu, na Zachodnim brzegu i na Ukrainie...

Wyjątkowa dokumentacja podróży przez Amerykę XX wieku

Stephen Shore, "American Surfaces: Revised & Expanded Edition"

Ostatnio też na półki wróciła jedna z jego najważniejszych książek. Wydana przez Phaidon po raz pierwszy w 2005 roku, w odświeżonej wersji zawiera nowy wstęp autorstwa Teju Cole’a, oraz 320 fotografii. O czym jest American Surfaces? Ta książka to film drogi. Można również powiedzieć, że jest to książka drogom poświęcona. Stanowym, podmiejskim, lokalnym, przecinającym miasteczka amerykańskiej prowincji. To dokumentacja podróży, którą Shore odbył w 1972 roku. Przemierzył Amerykę ze wschodu na zachód przekraczając 19 stanów: z Nowego Jorku do Amerillo w Teksasie. Po czym ruszył w drogę powrotną.

Stephen Shore, "American Surfaces: Revised & Expanded Edition"

Kolorowe fotografie (Shore, obok Egglestona, był jednym z pionierów barwnej fotografii, uważanej w latach 70. za wulgarną), ułożone są zgodnie z kolejnością ich wykonania. Składają się na niezwykle ciekawy, choć momentami przygnębiający portret ówczesnej ameryki. Fotografia Shora jest prosta. To naturalistyczne snapshoty, z centralnym płaskim flashem, często sprawiające wrażenie niedbałych. Pierwsze kartkowanie, dla kogoś, kto nie zetknął się wcześniej z jego zdjęciami nie zdradza nic nadzwyczajnego. Pozostawia nawet niedosyt. Z pozoru, zwykłe pstryki - rodem z rodzinnego albumu czy z pudła kupionego na pchlim targu. I powtarzające się motywy: motel, parking, pusta ulica, przydrożny Diner „z dolewką”. Znów droga, hotelowy pokój, pracownik stacji benzynowej. Kolejny motel, bezludne miasteczko i jeszcze jeden amerykański fast food...

Ta książka jest jak film, który trzeba obejrzeć kilka razy

Stephen Shore, "American Surfaces: Revised & Expanded Edition"

Po chwili dostrzegamy w tym jednak rytm. Zapis podróży. Przewracając strony zaczynamy brać w niej udział. Zastanawiamy się jak to miejsce może wyglądać dziś? Kim są portretowani ludzie? Jaka jest ich historia? Kartkujemy raz jeszcze. Tym razem uważniej, dostrzegamy więcej szczegółów, ukrytych (być może) przekazów. Włączamy Google maps, wyszukujemy miasteczka oznaczone w podpisach. Ta zabawa wciąga, każe nam odbywać tę podróż po raz kolejny. Lub przynajmniej, jak Stephen Shore, wracać do punktu wyjścia...

Stephen Shore | "American Surfaces: Revised & Expanded Edition"

Zobacz wszystkie zdjęcia (13)

  • Oprawa: twarda
  • Format: 24,5 x 21 cm
  • Liczba stron: 256
  • Cena: 249 zł

Książkę można kupić w księgarni Bookoff, w cenie 249 zł.

Więcej informacji znajdziecie na stronie  bookoff.pl.

Skopiuj link

Autor: Maciej Zieliński

Redaktor naczelny serwisu fotopolis.pl i kwartalnika Digital Camera Polska – wielki fan fotografii natychmiastowej, dokumentalnej i podróżniczego street-photo. Lubi małe dyskretne aparaty, kolekcjonuje albumy i książki fotograficzne.

Komentarze
Więcej w kategorii: Recenzje
„Matrix” i konie w galopie. Polecamy biograficzny komiks o Muybridge’u [RECENZJA]
„Matrix” i konie w galopie. Polecamy biograficzny komiks o Muybridge’u [RECENZJA]
Fotografując galopującego konia jako pierwszy na świecie, Eadward Muybridge stawia sobie pomnik sam, jeszcze za życia. Sto lat później Guy Delisle ściąga go z piedestału i przepisuje tę historię...
9
„To była i będzie ich ziemia”. Big Sky Adama Fergusona [RECENZJA]
„To była i będzie ich ziemia”. Big Sky Adama Fergusona [RECENZJA]
Takie niebo jak na okładce książki Fergusona widziałam może kilka razy w życiu: wielkie, ale nieprzytłaczające. I niewiarygodnie rozgwieżdżone. W Big Sky australijski fotograf łączy...
24
Kalibracja w trzech krokach, czyli Calibrite Display 123 okiem Dawida Markoffa
Kalibracja w trzech krokach, czyli Calibrite Display 123 okiem Dawida Markoffa
Ten mały i niedrogi kolorymetr pozwoli na łatwe skalibrowanie monitora nawet totalnemu laikowi. Dawid Markoff sprawdza, jak Calibrite Display 123 działa w praktyce.
8