Świat z lotu ptaka - przyglądamy się możliwościom drona Yuneec Mantis Q

Autor: Redakcja Fotopolis

5 Marzec 2019
Artykuł na: 9-16 minut

Filmowanie w 4K, fotografowanie w formacie RAW, wydajny system śledzenia, maksymalna szybkość 72 km/h i aż 33 minuty nieprzerwanego lotu. Zobaczcie czy Yuneec Mantis Q to mocny gracz w segmencie dronów.

Jesienią 2018 roku firma Yuneec wypuściła długo oczekiwany nowy model miniaturowego drona - Mantis Q. Jest to czterowirnikowa, składana konstrukcja o wadze poniżej 500 g i wymiarach na tyle małych, że zmieści się do dużej kieszeni. Tym samym jest to najmniejszy dron z oferty tego producenta. Starszy brat Mantisa Q, czyli Breeze jest co prawda lżejszy, ale nie posiada składanych ramion. Producent opisuje nowy model jako „dron podróżniczy, którego można wszędzie ze sobą zabrać“.

Co otrzymujemy?

Mobilność i praktyczność zwiększa dodatkowo elegancka, solidna torba, która dołączana jest do drona w zestawie X Pack, wraz z dodatkowymi dwoma akumulatorami (w sumie trzy sztuki) i dwoma kompletami zapasowych śmigieł. Zwykły zestaw posiada tylko jeden akumulator i jeden zestaw zapasowych śmigieł. Nie ma w nim też torby. Oba zestawy posiadają za to ładowarkę do szeregowego ładowania trzech akumulatorów.

Zestaw podstawowy zapakowany jest w karton, w którym z kolei umieszczone są mniejsze, czarne, schludne kartoniki z poszczególnymi elementami zestawu. Każdy z nich jest oznaczony piktogramem przedstawiającym zawartość. W przypadku X-Packa również otrzymujemy karton, w nim natomiast znajduje się torba już z całą zawartością wewnątrz. Na dnie znajdziemy kable zasilające, zasilacz i ładowarkę. Te elementy przykrywa poziomy sorter przyczepiony do ścianek torby na rzepy - taki, jaki znamy z toreb fotograficznych. Nad przegródką znajduje się sam dron, a w bocznych kieszonkach jest miejsce na dwa dodatkowe akumulatory. W torbie mieszczą się też dwa zapasowe komplety śmigieł, więc zapakujemy tam spokojnie wszystko, czego możemy potrzebować przy posługiwaniu się dronem w podróży. Ponadto, jeśli wybieramy się tylko na krótką wycieczkę i nie planujemy zabierać ładowarki, to na dolnym poziomie wygospodaruje się miejsce na dwa lub nawet trzy dodatkowe akumulatory.

Torba sama w sobie zdecydowanie zasługuje na kilka słów uznania. Sprawia wrażenie bardzo solidnej, a materiały, z jakich jest wykonana, są wysokiej jakości. Zamki chodzą płynnie, ale z odpowiednim oporem, a wymiary całości są tak dopasowane, żeby zawartość nie poruszała się w czasie transportu. W tym celu kieszonki na akumulatory, oprócz zamknięcia zamkiem błyskawicznym, mają też wewnątrz elastyczną gumkę, którą dodatkowo przytwierdzamy baterię.

Dobre wykonanie i ciekawa specyfikacja

Sam dron również sprawia wrażenie solidnego. Plastik, z którego został wykonany, jest dobrej jakości, nie wygina się i nie trzeszczy, a ramiona mają odpowiednią sztywność. Mechanizm rozkładania i składania ramion chodzi płynnie i pewnie - nie ma możliwości, żeby ramiona złożyły się w locie. Składane płaty śmigieł pomagają zachować niewielkie rozmiary po złożeniu, ale redukują też ewentualne uszkodzenia, jeśli śmigło napotka na przeszkodę, co dodatkowo zwiększa bezpieczeństwo użytkowania. Kamera jest zamontowana do kadłuba na gumowych wibroizolatorach, a jej pochylenie jest realizowane za pomocą serwomechanizmu sterowanego pokrętłem na aparaturze sterującej.

Obraz z kamery jest stabilizowany elektronicznie. Ta zaś wyposażona jest w matrycę 1/3,06" CMOS, która umożliwia robienie zdjęć w maksymalnej rozdzielczości 4160 × 3120 w formacie JPEG oraz DNG. Ten drugi typ pliku szczególnie ucieszy fotografów, którzy będą poddawać zdjęcia dalszej postprodukcji - zwłaszcza że format RAW nie jest czymś, czego zwykle wymaga się od dronów z tej półki cenowej. Filmy można nagrywać w rozdzielczości 720p, 1080p oraz 4K (3840 × 2160). Niestety 4K pozbawione jest stabilizacji elektronicznej. Filmy nagrywane są w klatkażu 60 kl./s dla 720p i 30 kl./s dla pozostałych rozdzielczości, a format plików wideo można wybrać z MP4 i MOV.

Ekwiwalent ogniskowej obiektywu wynosi 21,5 mm, a więc mamy tu do czynienia z szerokokątną optyką. Ustawienie parametrów naświetlania można pozostawić automatyce, ale można też zmienić to ręcznie. Zakres czasów naświetlania - jaki mamy do dyspozycji - sięga od 1/8000 s do 8 s dla zdjęć i 1/8000 s-1/30 s w przypadku filmów. Zakres ISO wynosi od 100 do 3200, a korekcja ekspozycji +/- 3. Balans bieli może być sterowany automatycznie lub wybrany spośród kilku ustawień predefiniowanych. Ponadto operator może wybrać jeden z trzech stylów zdjęć (co przekłada się na nasycenie kolorów) oraz jeden z trzech trybów pomiaru oświetlenia - punktowy, centralny i uśredniony.

Najważniejszy jednak jest sam lot

Parametry lotu według specyfikacji technicznej czynią z Mantisa ciekawego drona - głównie dzięki 33 minutom lotu (w optymalnych warunkach) i maksymalnej prędkości 72 km/s w trybie Sport. To szybciej i przede wszystkim dużo dłużej niż inne modele w tej kategorii. Jednak przed sprawdzeniem Mantisa w locie trzeba najpierw go zbindować, co jest w tym modelu wyjątkowo łatwe. Za pomocą kabla USB łączymy aparaturę ze smartfonem, na którym należy zainstalować odpowiednią aplikację. Najłatwiej znaleźć ją zwyczajnie skanując kod QR znajdujący się na dronie, pod baterią. Następnie uruchamiamy drona, aparaturę i aplikację, a po chwili możemy dokonać połączenia skanując drugi kod QR znajdujący się na boku drona. Alternatywnie z dronem można połączyć się ręcznie, wpisując hasło umieszczone pod kodem QR.

Widać, że producent postarał się, by użytkowania Mantisa Q było możliwie łatwe i przyjemne. Przejawia się to również w bogatym w opcje, ale przejrzystym interfejsie graficznym aplikacji. Wszystkie istotne informacje takie jak poziom naładowania akumulatora, prędkość drona, jego wysokość, odległość lub położenie są cały czas wyświetlane w aplikacji wraz z podglądem na żywo z kamery. Najważniejsze funkcje, takie jak opuszczanie kamery czy migawka, mają swoje fizyczne przyciski lub potencjometry na aparaturze sterującej, a dodatkowo funkcję jednego z potencjometrów można wybrać wg. swoich upodobań. W lewy drążek wbudowany jest przycisk, którego działanie użytkownik również dobiera sobie sam. Z kolei rzadziej używane opcje są łatwo dostępne w aplikacji.

Mantis Q w locie wypadł pozytywnie. Mimo że warunki były niesprzyjające (prędkość wiatru 25 km/h, porywy do 35 km/h) dron utrzymał się w powietrzu przez 28 minut, po czym stan naładowania akumulatora przekroczył granicę 5% i maszyna samoczynnie rozpoczęła lądowanie, pozostawiając operatorowi możliwość korekcji miejsca lądowania. Warto zaznaczyć, że oprócz wiatru nieoptymalny był też profil lotu - różnorakie manewry oraz zawis. Dron latałby dłużej, gdyby poruszał się stale do przodu z jednostajną prędkością. 33 minuty są więc na pewno osiągalne, aczkolwiek aż tak nadwyrężenie akumulatorów nie jest wskazane.

Tak długi czas lotu możliwy jest dzięki wykorzystaniu baterii litowo-polimerowych w wersji wysokonapięciowej, co oznacza, że maksymalny poziom naładowania poszczególnych cel nie wynosi 4,2 V (jak w zwykłych ogniwach Li-Po), tylko 4,35 V, co zwiększa gęstość energii, moc oraz pojemność. Jak już o mocy mowa, to mały Mantis robi wrażenie swoją zwinnością i szybkością w trybie Sport.

Wbudowany odbiornik GNSS odbiera zarówno sygnał GPS, jak i GLONASS, dzięki czemu dron stabilnie utrzymywał swoją pozycję nawet w stosunkowo silnym wietrze. Aplikacja wyświetla pozycję geograficzną rzutując położenie drona na mapce. W sytuacji, gdy sygnał GPS nie jest dostępny (na przykład wewnątrz pomieszczeń) Mantis Q utrzymuje swoją pozycję na podstawie systemu IPS (Indoor Positioning SystemStabilność), na który składa się miniaturowa kamerka i wysokościomierz ultradźwiękowy, umieszczone na spodzie drona. Jeśli podłoże pod nim na to pozwala (na przykład, jeśli nie jest zbyt ciemne lub jednolite), kamerka wykrywa jego dryfowanie, a kontroler lotu dokonuje odpowiednich korekt. Stabilność i płynność lotu Mantis na pewno zawdzięcza też użytemu kontrolerowi lotu, który jest „mózgiem” całego urządzenia. Wykorzystano tutaj otwarty projekt kontrolera PX4, który znany jest z wielu wysokiej klasy, profesjonalnych dronów - choćby z kosztującego ponad 5x więcej Yuneeca H520.

Ale to nie wszystko

Jeśli zwykły lot ręczny nie będzie wystarczający, użytkownik może skorzystać z kilku tzw. inteligentnych trybów lotu, gdzie dron sam będzie wykonywał ruch wg określonych parametrów. Do dyspozycji mamy: orbitowanie wokół zadanego punktu, powrót do miejsca startu, śledzenie obiektu oraz tzw. Journey, który polega na tym, że dron skierowuje się kamerą w stronę operatora i powoli odlatuje jednocześnie się wznosząc i utrzymując cały czas operatora w kadrze. Na uwagę zasługuje tryb śledzenia obiektu (Visual Follow), gdzie zaznaczamy na ekranie obiekt, który ma być śledzony (np. jakąś osobę), po czym dron rozpoczyna samodzielne podążanie za tym obiektem. W tym trybie urządzenie za pośrednictwem aparatury korzysta z zasobów obliczeniowych telefonu. Ponadto producent dał też użytkownikowi możliwość wyzwalania migawki na podstawie rozpoznawania twarzy, gestów oraz komend głosowych. Co więcej, głosowo można też dronowi kazać np. wylądować lub wystartować.

1/60s, f/2.5, ISO 100, ogniskowa: ekwiwalent dla pełnej klatki 22 mm

Nasze wrażenia?

Dronem lataliśmy na maksymalną odległość około 300 metrów, ponieważ powyżej tej wartości Mantis stanowi zbyt mały punkt na niebie, by sterować nim w sposób pewny, zgodnie z zasadami lotów VLOS (Visual Line Of Sight ― lot w zasięgu wzroku). Ogólne wrażenie z lotu Mantisem Q jest pozytywne. Obsługa jest łatwa i bezproblemowa, jego zachowanie jest intuicyjne i powtarzalne, co w zestawieniu z dużą prędkością maksymalną i czasem lotu sprawia, że korzystanie z niego jest przyjemne.

Obrazy uchwycone z pomocą Mantisa są dobrej jakości. Zakres dynamiki tonalnej jest odpowiedni - jak na tak niewielkie urządzenie, a paleta kolorystyczna jest przyjemna dla oka i naturalna. Na fotografiach w formacie DNG widocznie jest winietowanie w narożnikach, ale mając do dyspozycji surowe zdjęcie można poradzić sobie zaciemnionymi brzegami. Ujęcia komponuje się łatwo, ale poprowadzenie drona tak, aby obraz był w pełni płynny, wymaga wprawy.

Podsumowując, Mantis Q doskonale będzie się spisywał jako mały „latający aparat fotograficzny”, który można wszędzie ze sobą zabrać. Może być więc ciekawym uzupełnieniem arsenału fotografa oraz wiernym i poręcznym towarzyszem podróży umożliwiającym uwiecznienie swoich wspomnień z nowej perspektywy. Mantis z pewnością znajdzie też swoich fanów wśród osób, które po prostu lubią latać dronami i czerpią z tego przyjemność.

Artykuł powstał we współpracy z firmą aeroMind.

Skopiuj link
Słowa kluczowe:
Komentarze
Więcej w kategorii: Recenzje
„To była i będzie ich ziemia”. Big Sky Adama Fergusona [RECENZJA]
„To była i będzie ich ziemia”. Big Sky Adama Fergusona [RECENZJA]
Takie niebo jak na okładce książki Fergusona widziałam może kilka razy w życiu: wielkie, ale nieprzytłaczające. I niewiarygodnie rozgwieżdżone. W Big Sky australijski fotograf łączy...
14
Kalibracja w trzech krokach, czyli Calibrite Display 123 okiem Dawida Markoffa
Kalibracja w trzech krokach, czyli Calibrite Display 123 okiem Dawida Markoffa
Ten mały i niedrogi kolorymetr pozwoli na łatwe skalibrowanie monitora nawet totalnemu laikowi. Dawid Markoff sprawdza, jak Calibrite Display 123 działa w praktyce.
8
Manfrotto PRO Light Backloader M - recenzja plecaka fotograficznego
Manfrotto PRO Light Backloader M - recenzja plecaka fotograficznego
Manfrotto Pro Light Backloaded M to funkcjonalny fotograficzny plecak miejski, który sprawdzić ma się zarówno w codziennej pracy, jak i podróży, a jego duża ładowność...
7
Powiązane artykuły