Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Książka opowiada o terenach warszawskiej elektrociepłowni Siekierki. Dla badaczy i pasjonatów tematów ufologicznych jest to obszar szczególny - słynący z licznych obserwacji zjawisk paranormalnych.
W 2013 roku Michał rozpoczął pracę nad projektem podczas udziału w programie Polska.doc organizowanym przez warszawskie Towarzystwo Inicjatyw Twórczych „ę”. Wersja wypracowana na warsztatach była następnie prezentowana w formie wystawy na wrocławskim festiwalu TIFF, który odbywał się wówczas pod hasłem Real Fake Photography. Projekt pokazywany był tam między innymi obok słynnych już Afronautów Cristiny de Middel. Warto wspomnieć, iż właśnie za sprawą spektakularnego sukcesu hiszpanki pojawił się wówczas swoisty boom na projekty eksplorujące fikcję w fotografii.
Obcy doskonale pasował do takiego kosmicznego towarzystwa. Równie istotnym etapem pracy nad projektem był z pewnością udział w warsztatach fundacji Paper Beats Rock, gdzie autor rozpoczął współpracę z Martyną Wyrzykowską - autorką finalnej wersji projektu graficznego.
Michał Matejko, "Obcy"
Obcy nie jest ani typową opowieścią o tajemniczym miejscu ani też szczegółową analizą konkretnych spotkań, które miały się tam rzekomo przytrafiać. Forma projektu odbiega także od konwencji fikcyjnego dokumentu, który pasowałby tu idealnie. Już w tekście towarzyszącym wystawowej odsłonie Obcego Marta Zgierska słusznie zauważyła rezygnacje z „modnego ostatnio w fotografii nurtu naukowo-badawczego.” Publikacja, która leży teraz przede mną jest czymś zupełnie innym.
Pierwsze na co natrafiamy w środku to faksymile autentycznego listu stanowiącego odpowiedź Klubu Kontaktów Kosmicznych na zgłoszenie pewnej obserwacji. Mamy unikalną okazję poznania ufologicznej procedury weryfikacji paranormalnego zdarzenia. Jest to jedyny tekst w całej książce, więc dosyć mocno określa perspektywę z jakiej będziemy patrzeć na zdjęcia.
Michał Matejko, "Obcy"
Poza tym nie mamy tutaj żadnych informacji na temat oglądanych obrazów. Nie wiemy czy w jakimkolwiek stopniu opierają się one na rzeczywistości. Wiemy jedynie w jakim miejscu zostały stworzone.
Seria sennych obrazów ułożona jest w regularnej, rytmicznej sekwencji. Patrzymy kolejno na scenę, na znalezisko (lub ślad) i na portret. W pewnym sensie idziemy więc tropami badaczy - od wizji lokalnej, przez analizę materiału dowodowego, po rozmowę ze świadkiem. Odczytywanie sensów ukrytych pod zdjęciami nie jest jednak wcale łatwe i wymaga dłuższej chwili zastanowienia.
Michał Matejko, "Obcy"
Jednym z najbardziej charakterystycznych obrazów jest tutaj zdjęcie przedstawiające czarny dym unoszący się na tle jałowego pejzażu. Dyktuje ono możliwość czytania projektu jako próby unaocznienia za pomocą fotografii ulotnych, paranormalnych zjawisk. Ta niemożliwa do spełnienia inscenizacja przeciwstawiona jest pseudonaukowej badawczej rekonstrukcji ufologów z załączonego listu.
(…) proszę o wyraźne odpowiedzi co do jego barwy oraz sprecyzowanie co oznacza stwierdzenie w liście „kolor stopniowo ciemniejące” /?/ tak jak stygnie metal ? Czyli chodzi o kolor żółty, czerwony, etc ? (…)
Na podstawie kolorów, kształtów i dynamiki obiektów badacze sprawdzają jego wiarygodność. Ich badania są więc w gruncie rzeczy estetyczne - tym bardziej, że relacje wydobywane są z pamięci. Odłamki pozaziemskich minerałów, spalone fragmenty statku kosmicznego, świetliste refleksy bez źródła, dziwny pył - te fenomena są nam zaskakująco dobrze znane, widzieliśmy je wcześniej w Archiwum X.
Michał Matejko, "Obcy"
Wszystkie te niezwykłości z kolei (przejęte przez kulturę popularną i tysiąc razy powielone) nie wzięły się też z kosmosu - przeniesione zostały z ludzkiej nieświadomości. Przybyły z obawy przed znacznie szerzej pojętą obcością
Taki ciąg myślowy doskonale splata się z umieszczonymi w sekwencji portretami. Podejrzliwie patrzymy w oczy podejrzanych ludzi i już na tak pierwotnym poziomie powstaje pewna obcość.
Michał Matejko, "Obcy"
Michał Matejko razem z Martyną Wyrzykowską (związaną obecnie z kolektywem Azimuth Press) tworzy książkę zaskakującą. Sam w temacie kosmitów spodziewałem się czegoś bardziej w stylu Fauny Juana Fontcuberta, jednak ile razy można się śmiać z tego samego żartu. Autor oferuje nam coś zupełnie innego - mocno zdystansowaną, medytacyjną serię obrazów, która całkiem serio zmusza do pewnych przemyśleń. Paradoks Fermiego nie daje spokoju. Obcy gdzieś muszą być.
Odnośnie projektu graficznego wypada powiedzieć tylko jedno - Ani Nałęckiej rośnie wreszcie konkurencja, a Martynie Wyrzykowskiej zaś należą się wielkie słowa uznania.