"Gry z portretem" Krzysztofa Gierałtowskiego - recenzja

Autor: Łukasz Kacperczyk

16 Październik 2004
Artykuł na: 4-5 minut
"Gry z portretem" Krzysztofa Gierałtowskiego to wydana nakładem autora książka poświęcona znakomitemu portreciście, w której nie znajdziemy ani jednego zdjęcia. Zobaczmy, czy taka fotograficzna głodówka wyszła jej na dobre.

Gry z portretem: dokumentacja Krzysztofa Gierałtowskiego 1962-2004 to wydana nakładem autora książka poświęcona znakomitemu portreciście, w której nie znajdziemy ani jednego zdjęcia. Zobaczmy, czy taka fotograficzna głodówka wyszła jej na dobre.

Okładka książki "Gry z portretem: dokumentacja Krzysztofa Gierałtowskiego 1962-2004"

W rozmowach prywatnych Krzysztof Gierałtowski nazywa recenzowaną publikację swoim artystycznym testamentem - "skoro nikt nie chce napisać o mnie takiej książki, zrobię to sam". I rzeczywiście, to wstyd, żeby artysta tej miary nie doczekał się jeszcze podobnego opracowania. Gry to kolejny portret na koncie Gierałtowskiego - portret naszych czasów, niefotograficzny, ale równie ciekawy, co zdjęcia bohatera. Wbrew pozorom nie mamy do czynienia z książką narcystyczną, co mogłaby sugerować tematyka i osoba wydawcy (autor i bohater w jednym). Z licznych tekstów czysto użytkowych (jak listy, notatki w prasie) młodsi czytelnicy poznają sytuację fotografa starającego się być niezależnym w PRL-u, a i osoby pamiętające tamte czasy z pewnością zainteresują kulisy ówczesnego (i teraźniejszego) rynku fotografii.

Jednak poza tym, że Gry z portretem mają niewątpliwie ogromną wartość historyczną, jest to po prostu bardzo dobra książka. Ciekawa, pomysłowa w formie, która okazała się zaskakująco elastyczna i pojemna. Ale przede wszystkim świetnie się ją czyta - nie dość, że bardzo szybko wciąga, to jeszcze można ją czytać na wyrywki i niekoniecznie w kolejności chronologicznej. Czasem jest straszno (np. kiedy czytamy o bezdusznej reakcji "władz" na próby stworzenia narodowej kolekcji fotografii polskiej), czasem śmieszno (np. na początku mojego ulubionego listu Gierałtowskiego do posła Jana Marii Rokity, zaczynającego się od słów: "przepraszam, że przeszkadzam"), ale zawsze interesująco. A dam głowę, że wielu czytelników na myśl o tego typu publikacji wydanej w dodatku przez samego artystę spodziewała się nudnych jak flaki z olejem auto-peanów na cześć. Nie ma obawy.

Krótko mówiąc - gorąco polecam!

Przypominam, że książkę Gry z portretem: dokumentacja Krzysztofa Gierałtowskiego 1962-2004 można zamówić przez Internet bezpośrednio u autora - kosztuje 30 zł plus koszty przesyłki za pobraniem. Oto adres e-mailowy Krzysztofa Gierałtowskiego: galeria-studio@gieraltowski-foto.com.pl, na który należy słać zamówienia.

Czytaj także:

"Gry z portretem" Krzysztofa Gierałtowskiego >>>

Twarz jako znak - Fotografie Krzysztofa Gierałtowskiego >>>

Z wizytą u Gierałtowskiego >>>

Rozmowa z Krzysztofem Gierałtowskim >>>

Skopiuj link
Komentarze
Więcej w kategorii: Recenzje
Magdalena Paszkowska: moja przygoda z Quadralite Snoot SN-200LED
Magdalena Paszkowska: moja przygoda z Quadralite Snoot SN-200LED
Snoot SN-200LED pozwala uzyskać w studio wiele oświetleniowych efektów. Ceniona fotografka fine art i prelegentka, Magdalena Paszkowska zdradza, dlaczego sięgnęła po ten modyfikator.
4
Dumka na szkle i błonie. Międzywojenne Kresy w nowym albumie Narodowego Archiwum Cyfrowego [RECENZJA]
Dumka na szkle i błonie. Międzywojenne Kresy w nowym albumie Narodowego Archiwum Cyfrowego...
Tak zwane Kresy Wschodnie zapisały się w polskiej pamięci zbiorowej jako kraina w połowie mityczna - idealizowana, bo „utracona”. Jak wyglądało w rzeczywistości zwykłe życie jej...
21
„King, Queen, Knave” - zaklęty trójkąt Gregorego Halperna [Recenzja]
„King, Queen, Knave” - zaklęty trójkąt Gregorego Halperna [Recenzja]
W „King, Queen, Knave” Halpern konfrontuje się z przeszłością i pamięcią o miejscu, w którym dorastał i do którego powrócił, gdy przeżywał twórczy kryzys. Zdjęcia powstawały przez niemal dwie...
34
Powiązane artykuły