Aparaty
Leica M11 Black Paint - nowa wersja, która pięknie się zestarzeje
M.ZUIKO DIGITAL ED 75 mm uchodzi za szkło idealne do portretu, fotografowania sportu czy widowisk w trudnych warunkach oświetleniowych. Łączy w końcu stosunkowo długą ogniskową (150 mm po przeliczeniu dla pełnej klatki) z dużą jasnością f/1,8. Jak na swoje parametry jest więc zaskakująco mały (64 x 69mm) i lekki (305 g).
Jednocześnie trudno odmówić mu znakomitej jakości wykonania. Obiektyw należy do linii Zuiko Premium, i jak pozostałe modele z tej serii wykonany został niemal w całości z lekkich i wytrzymałych stopów metalu. Świetnie prezentuje się też pod względem stylistyki. Na obudowie znajdziemy tylko jeden, wyraźnie fakturowany pierścień ostrości, który pracuje płynnie i przyjemnie.
Trzeba przyznać, że podpięty do korpusu OM-D, obiektyw wygląda bardzo efektownie – przede wszystkim wielka przednia soczewka robi świetne wrażenie – od razu wiadomo, że mamy do czynienia z bardzo jasną optyką. Moim skromnym zdaniem, 75 mm f/1,8 to, obok modelu 12 mm f/1,8, najładniejsza stałka w rodzinie. Do obiektywu możemy dodatkowo dokupić solidną – metalową i głęboką - osłonę przeciwsłoneczną LH-61F. Szkoda, że nie ma jej w fabrycznym zestawie.
Co w środku? Konstrukcja optyczna to 10 elementów ustawionych w 9 grupach, w tym 3 elementy ze szkła ED i 2 soczewki HR. Za niski poziom refleksji świetlnych odpowiadają powłoki ZERO (Zuiko Extra-low Reflection Optical) które, zdaniem producenta, są dwukrotnie bardziej efektywne w stosunku do konwencjonalnych powłok.
Na przysłonę składa się 9 zaokrąglonych listków, co przekłada się na przyjemnie miękkie oddanie nieostrości. Ważną informacją jest też stosunkowo mała minimalna odległość ogniskowania (0,84 mm), co przy ekwiwalencie ogniskowej 150 mm zamienia obiektyw niemalże w optykę makro!
W praktyce
Początkowo podchodziłem do tego szkła jak pies do jeża – sięgałem po nie rzadko, bo rzadko fotografuję obiektywami o ogniskowej dłuższej niż 85 mm – na co dzień zazwyczaj poruszam się w przedziale między 28 a 50 mm i te ogniskowe czuję najlepiej. Skoro jednak podjąłem wyzwanie – nie było wyjścia, musiałem mu sprostać.
Początkowo polowałem głównie na uliczne historie – ciekawe twarze i sytuacje. Podpinałem go wszędzie tam, gdzie ekwiwalenty 35 czy 50 mm okazywały się niewystarczające. Z Zuiko 75 mm mogłem niepostrzeżenie fotografować i nadal dość ciasno kadrować z odległości kilku - kilkunastu metrów – z drugiej strony skrzyżowania czy z wysokosci kilku piięter. Szybko przypomniałem sobie jednak jakie inne zalety ma dłuższa ogniskowa – zamiast typowych dla optyki szerokokątnej przerysowań - kompresowanie perspektywy, czy bardzo plastyczne oddanie tła w ciasnym portrecie. Problemem nie było też uchwycenie figlarnej, i najczęściej występującej w Ameryce północnej wiewiórki szarej.
W połączeniu z niewielkim korpusem OM-D, obiektyw, choć wyraźnie większy od pozostałych stałek Zuiko, nadal wygląda dość niewinnie, dzięki czemu nie wzbudzałem większego zainteresowania ani oburzenia, nawet gdy zostałem przyłapany na fotografowaniu ”z ukrycia”. Dyskretny jest też Autofocus - pracuje bardzo cicho, a skuteczność w największym stopniu zależy od szybkości detekcji kontrastu sensora aparatu. Olympus OM-D E-M5 II, nie ma już powodów do kompleksów względem lustrzanek, a bardzo przydatną funkcją (głównie ze względu na bardzo małą głębię ostrości przy w pełni otwartej przysłonie), okazała się migawka na dotyk. Wskazanie punktu ostrzenia palcem na czułym ekranie LCD było i szybsze i bardziej precyzyjne niż manualny wybór pola AF za pomocą kierunkowych przycisków.
A co z jakością obrazu i korekcją wad optycznych? Wyniki są więcej niż zadowalające. Przede wszystkim obiektyw jest użyteczny już od maksymalnej przysłony f/1.8, a po przymknięciu do f/2,2 to już prawdziwa brzytwa! Wyraźny spadek jakości, wskutek dyfrakcji, zauważymy dopiero od f/16.
M.Zuiko Digital ED 75 mm f/1.8 nie ma też większych problemów z aberracją i dystorsją. Winietowanie dostrzegalne jest w zasadzie tylko przy f/1,8. Producent nie przesadzał też mówiąc, o skuteczności nowych powłok – nie będziemy narzekać na duszki i odblaski, ponadto nawet podczas pracy pod ostre światło optyka całkiem nieźle radzi sobie z przenoszeniem kontrastu.
Wady? Dla niektórych obiektyw może być nadal za drogi. W przeciwieństwie do korpusów dobra optyka nie tanieje zbyt szybko (a potrafi nawet drożeć). Za 75 mm f/1,8 musimy zapłacić obecnie ok 4300 zł. Dobra wiadomość jest taka, że w ramach jesiennej promocji Olympusa możemy liczyć na niemały cashback, w ramach którego producent zwróci nam aż 650 zł. Naszym zdaniem warto!
Artykuł powstał przy współpracy z firmą Olympus Polska.