William Eggleston "At Zenith" - recenzja

Autor: Patryk Wiśniewski

31 Lipiec 2014
Artykuł na: 2-3 minuty
William Eggleston to jedna z najważniejszych postaci w historii fotografii. Prekursor fotografii kolorowej, pierwszy fotograf, który w nowojorskim muzem MoMA pokazał barwne zdjęcia. W tym roku wydawnictwo Steidl zaprezentowało najnowszą książkę tej nietuzinkowej postaci.

Czego można się spodziewać po nestorze fotografii artystycznej? Biorąc pod uwagę, że Eggleston ma już 75 lat można było od nowego wydawnictwa oczekiwać książki monograficznej. Tymczasem "At Zenith" to zupełnie nowa książka, ze zdjęć wcześniej opublikowanych w Wedgewood Blue w 1979 roku.

"At Zenitch" wydawnictwa Steidl zawiera 35 zdjęć… nieba. Wszystkie zostały wykonane w 1978 roku podczas podróży po południowych stanach. Prostym aparatem kompaktowym William Eggleston zrobił serię zdjęć, które pokazują tylko chmury i teoretycznie nic więcej.

Jednak po pierwszym, pobieżnym przejrzeniu zacząłem książkę oglądać po raz drugi, uważnie oglądając każde ze zdjęć. Powoli przerzucając karty książki, które są pozbawione jakichkolwiek zabiegów graficznych, które odciągałyby naszą uwagę od zdjęć, zderzamy się z czymś absolutnie wciągającym.

Eggleston stawia nas (i siebie) w roli dziecka, które leżąc na łące ogląda przesuwające się nad nim chmury. Prawdopodobnie każdy z nas coś takiego robił, szukał kształtów, czekał aż chmury się zderzą ze sobą lub po prostu patrzył z jaką prędkością przesuwają się po niebie. I w tym samym miejscu stawia nas artysta. Zderzając nasze dorosłe patrzenie z zupełnie infantylną sytuacją.

"At Zenith" zawiera także zdjęcia szczególnie istotne dla kariery Eggleston'a. W końcu mamy do czynienia z autorem sentencji "Nie ma żadnego szczególnego powodu do szukania znaczenia" (There is no particular reason to search for meaning). A to wiele tłumaczy w przypadku tych zdjęć i tego co znaczyły dla Egglestona.

Najnowszy album artysty to propozycja przeznaczona dla fanów Williama Eggleston'a. Bardzo dobrze wyedytowana, świetnie złożona, dopracowana w każdym detalu publikacja zasługuje na miejsce na naszej półce. A hipnotyczne zdjęcia bronią się same

Skopiuj link
Komentarze
Więcej w kategorii: Recenzje
„Matrix” i konie w galopie. Polecamy biograficzny komiks o Muybridge’u [RECENZJA]
„Matrix” i konie w galopie. Polecamy biograficzny komiks o Muybridge’u [RECENZJA]
Fotografując galopującego konia jako pierwszy na świecie, Eadward Muybridge stawia sobie pomnik sam, jeszcze za życia. Sto lat później Guy Delisle ściąga go z piedestału i przepisuje tę historię...
8
„To była i będzie ich ziemia”. Big Sky Adama Fergusona [RECENZJA]
„To była i będzie ich ziemia”. Big Sky Adama Fergusona [RECENZJA]
Takie niebo jak na okładce książki Fergusona widziałam może kilka razy w życiu: wielkie, ale nieprzytłaczające. I niewiarygodnie rozgwieżdżone. W Big Sky australijski fotograf łączy...
14
Kalibracja w trzech krokach, czyli Calibrite Display 123 okiem Dawida Markoffa
Kalibracja w trzech krokach, czyli Calibrite Display 123 okiem Dawida Markoffa
Ten mały i niedrogi kolorymetr pozwoli na łatwe skalibrowanie monitora nawet totalnemu laikowi. Dawid Markoff sprawdza, jak Calibrite Display 123 działa w praktyce.
8