Michael Abrams "Welcome to Springfield" - recenzja

Autor: Marcin Grabowiecki

7 Sierpień 2013
Artykuł na: 4-5 minut
Druga książka Michaela Abramsa "Welcome to Springfield" eksploruje dziedzinę fotografii pamiątkowej. Wertując prywatne i publiczne archiwa Abrams pokazuje nam szarą rzeczywistość i tłumione fantazje obywateli przeciętnego amerykańskiego miasteczka. Publikacja została wydana nakładem Loosestrife w 2012 roku.

Pomysł na stworzenie publikacji z archiwalnych zdjęć mógł zrodzić się ze zwykłego sentymentu do minionych czasów. Ważniejsze jest to, że dzięki książce Welcome to Springfield uzyskujemy dostęp do prywatnego życia innych ludzi i to z czasów przed Facebookiem. W wydawnictwie znajdziemy m.in. akty, zdjęcia rodzinne, legitymacyjne oraz fotografie z automatów ulicznych. Migawkowe ujęcia mieszają się w niej ze zdjęciami prosto z rodzinnych albumów, znalezione dokumenty z wzorami tapet; zdjęcia przeznaczone do oglądania przez wielu z tymi skrzętnie skrywanymi przed wzrokiem postronnych.

Wertując prywatne i publiczne archiwa Michael Abrams pokazuje nam smutną rzeczywistość i tłumione fantazje obywateli przeciętnego amerykańskiego miasteczka, którego kwintesencją jest Springfield. Tym samym "akcja" zlokalizowana jest wszędzie i zarazem nigdzie. W tym kontekście nie dziwi fakt, że miasteczko, w którym dzieje się akcja popularnego amerykańskiego serialu animowanego "The Simpsons" nazywa się również Springfield.

Książka nie ma wyraźnie zarysowanej narracji. Znaczenie rodzi się w wyniku zderzenia sąsiadujących ze sobą obrazów. Prężący się, umięśniony mężczyzna, a obok niego wycinek reklamy proszku do mycia podłóg. Panie pozujące w kuchni i zdjęcie piorunów. Kobieta z zakneblowanymi ustami, skrępowana liną w otoczeniu mężczyzn w samochodach ostentacyjnie palących papierosy. Umięśnieni mężczyźni kontra roznegliżowane kobiety. Uśmiechnięte uczennice na zdjęciach legitymacyjnych i chłopcy z papierosami. Szczęśliwe rodziny sąsiadujące z wyzwolonymi kobietami.

Zdjęcia różnią się od siebie nośnikami, na których zostały zarejestrowane i stanem zachowania. Znajdziemy zarówno czarno-białe i kolorowe, polaroidy i odbitki z perforowanymi brzegami. Wszystko to sprawia, że mamy wrażenie obcowania z materiałami pochodzącymi z różnych miejsc.

Wyróżniającą się rzeczą jest szata graficzna książki. Charakteryzuje się ona prostotą, a jednocześnie każda strona ma swój odrębny charakter. Na jej wyjątkowość składają się powtarzające się zabiegi graficzne, takie jak: wykorzystanie faktury ściennych tapet, kolory stron (dominantę barwną stanowią trzy pastelowe odcienie kolorów - zielonego, różowego i niebieskiego). Zdjęcia prezentowane są jako obiekty (w skali 1:1), jak również powiększane do wielkości całej strony. Całość ma charakter kolażu, układa się w barwną mozaikę.

Jedno ze zdjęć przedstawia poczciwego człowieka pozującego z magazynami dla panów "Exposed", "Night and Day" i "Playboy". Z rewersu dowiadujemy się, że pochodzi ono z zebrania komitetu do spraw nieprzyzwoitej literatury i zostało wykonane w 1956. Chociaż sprawa wygląda na poważną dziś ma wymiar humorystyczny.

To nie jedyne zdjęcie z tego okresu przedstawiające pruderyjną Amerykę. To, że taka jednak nie była widoczne jest szczególnie w części książki, która jest skrzętnie ukryta za ostatnią stroną. Swoisty aneks do publikacji otwiera fotografia trzech uśmiechniętych mężczyzn. Na kolejnych stronach widzimy roznegliżowane kobiety. To seria amatorskich aktów powstałych we wnętrzach prywatnych domów.

Dodatkiem do wydawnictwa jest tekst autorstwa Gerry'ego Badgera, który może być odbierany jako kolejny obiekt w książce. Opisuje on historię małżeństwa ze Springfield.

W krótkim wstępie do książki autor pisze, że zebrane zdjęcia tworzą pewien stan umysłu. Każdy z nas ma swoje Springfield, a to jest moje. Warto, żebyśmy także i my spojrzeli na swoje życie przez pryzmat fascynujących i niepokojących zdjęć wydobytych na światło dzienne przez Michaela Abramsa.

Michael AbramsWelcome to Springfield

Twarda oprawa
Format: 20 x 23 cm
156 stron
135 zdjęć
Loosestrife 2012

Skopiuj link
Słowa kluczowe:
Komentarze
Więcej w kategorii: Recenzje
Dumka na szkle i błonie. Międzywojenne Kresy w nowym albumie Narodowego Archiwum Cyfrowego [RECENZJA]
Dumka na szkle i błonie. Międzywojenne Kresy w nowym albumie Narodowego Archiwum Cyfrowego...
Tak zwane Kresy Wschodnie zapisały się w polskiej pamięci zbiorowej jako kraina w połowie mityczna - idealizowana, bo „utracona”. Jak wyglądało w rzeczywistości zwykłe życie jej...
21
„King, Queen, Knave” - zaklęty trójkąt Gregorego Halperna [Recenzja]
„King, Queen, Knave” - zaklęty trójkąt Gregorego Halperna [Recenzja]
W „King, Queen, Knave” Halpern konfrontuje się z przeszłością i pamięcią o miejscu, w którym dorastał i do którego powrócił, gdy przeżywał twórczy kryzys. Zdjęcia powstawały przez niemal dwie...
34
Jeden, aby rządzić wszystkimi? Plecaki Peak Design Outdoor w praktyce
Jeden, aby rządzić wszystkimi? Plecaki Peak Design Outdoor w praktyce
Plecaki Peak Design Outdoor mają być doskonałą propozycją na terenowe wycieczki z aparatem. O tym, co mają do zaoferowania opowiada fotograf i podróżnik Przemek Jakubczyk.
28
Powiązane artykuły
zamknij
Partner:
Zagłosuj
Na najlepsze produkty i wydarzenia roku 2024
nie teraz
nie pokazuj tego więcej
Głosuj