Oppo Find X8 Pro - to miał być test

Autor: Maciej Luśtyk

15 Styczeń 2025
Artykuł na: 23-28 minut

Co potrafi najnowszy flagowiec Oppo? Czy dodarliśmy do momentu, w którym powinniśmy zmienić nasze myślenie o aparatach? Czy możliwe, by smartfon mogł zastąpić zwykły sprzęt fotograficzny? O tych i innych kwestiach postanowiłem opowiedzieć wam po tym jak miałem okazję fotografować Oppo Find X8 Pro na wyprawie.

To miał być zwykły test smartfona, ale nie będzie. Zamiast tego zapraszam Was na wyprawę po moich ostatnich przemyśleniach odnośnie fotografii mobilnej, przyszłości aparatów, potrzebach dzisiejszych twórców i samej czynności fotografowania, która płynnie zmienia się wraz z dostępną technologią. Wszystko dlatego, że ostatni miesiąc, podczas którego miałem okazję testować flagowego Oppo Find X8 Pro zmusił mnie do zmiany kilku przekonań odnośnie aparatów fotograficznych i tego, jak wykonujemy zdjęcia. Ale zacznijmy od początku.

Smartfony są dziś tym samym, czym cyfrowe małpki w latach 2000. Czy mogą stać się czymś więcej?

Pamiętam gdy w okolicach 2011 roku przesiadłem się z tradycyjnej "komórki" na pierwszego smartfona. Pomijając oszałamiające możliwości, jakie otwierały przed nami sklepy z aplikacjami, największe wrażenie zrobił na mnie aparat. A właściwie to, czym stał się dla mnie w krótkim czasie. Choć jakość zdjęć pozostawiała wiele do życzenia, była ona „wystarczająco dobra” do tego, by dokumentować w ten sposób codzienne chwile i szybko zapomnieć o kompakcie, którego używałem zwykle do mniej zobowiązującego fotografowania na wyjazdach czy spotkaniach ze znajomymi.

Zdjęcie wykonane Oppo Find X8 Pro

Najwyraźniej nie byłem w tym odosobniony, bo właśnie rok 2011 rozpoczął głęboką, trwającą przez ponad dekadę recesję na rynku aparatów cyfrowych, który skurczył się od tamtej pory o ponad 90%. Najzwyczajniej w świecie smartfony zastąpiły cyfrowe „małpki” w roli podstawowego narzędzia do codziennego fotografowania - tak samo jak one dekadę wcześniej wyparły analogowe kompakty, które to królowały w rękach turystów lat 90. Jak zwykle, tak i tym razem wygrała po prostu wygoda.

Niestety, choć trend ten podłapali producenci smartfonów, dla których nowe funkcje i możliwości aparatów stały się jednym z głównych punktów sprzedażowych kolejnych prezentowanych modeli, smartfony cierpiały na tę samą chorobę, co wcześniejsze cyfrówki i analogowe małpki - były konstrukcjami amatorskimi i nic ponadto. Oczywiście, można było nimi wykonać ciekawe zdjęcia, a każda kolejna generacja coraz bardziej zadanie to ułatwiała, niemniej jednak przeszkodą pozostawała fizyka. Aparaty w smartfonach były zwyczajnie zbyt małe, by oferowany przez nie obrazek był w stanie w jakikolwiek sensowny sposób konkurować z tym, co mają do zaoferowania „prawdziwe aparaty” i zaspokoić zapotrzebowania użytkowników poszukujących jakości, którzy od fotografii oczekują nieco więcej niż tylko sposobu na zapamiętanie imprezy rodzinnej. Zresztą smartfony z poprzedniej dekady średnio nadawały się nawet do takich celów.

Funkcje AI zapoczątkowały nową erę fotografii mobilnej, ale to wciąż za mało, by przekonać bardziej świadomych użytkowników

Zdjęcie wykonane Oppo Find X8 Pro

Sytuacja zaczęła zmieniać się około 6 lat temu, gdy to do smartfonów zaczęły trafiać pierwsze funkcje oparte na - jak wtedy to nazywano - sztucznej inteligencji. Okazało się, że wspomniane przeszkody fizyczne można obejść sprytnymi sztuczkami na poziomie software’u, jak rozszerzenie zakresu dynamicznego czy możliwości pracy w słabym świetle poprzez łączenie informacji z serii zdjęć czy symulacja rozmycia tła dzięki „mapowaniu” przestrzenności danej sceny. W krótkim czasie smartfony nadrobiły więc swoje największe braki a nawet - jak w przypadku wspomnianego trybu portretowego - zaczęły podważać sens inwestowania w zwykły aparat, stając się fotograficznym urządzeniem all-in-one dla prawdopodobnie 90% fotografujących.

Problem jest taki, że my nie łapiemy się w tych 90 procentach. Zarówno ja, jak i zapewne większość czytających Fotopolis należymy do tej dziwnej grupy osób, które zamiast selfie na tle atrakcji turystycznej i fotek jedzenia, z wakacji wolą przywieźć zdjęcia ładnych widoczków, scenek rodzajowych czy mini projekt rozwijający nasze pretensjonalne (a jakże!) fotograficzne ambicje. Bez sensu powiększamy też zdjęcia do pełnych rozmiarów i spędzamy stanowczo za dużo czasu nad ich obróbką. Czasem ciężko to przełknąć, ale „normalni” ludzie się z nas śmieją. Ostatnio na spotkaniu wigilijnym usłyszałem o sąsiedzie jednego z członków mojej rodziny: „Pojechał z rodziną na wakacje do Afryki i przywiózł tylko zdjęcia zwierząt. Wyobrażasz sobie? Co za człowiek!”

 

Zdjęcie wykonane Oppo Find X8 Pro

Niemniej to właśnie my stajemy się powoli głównym celem i wyzwaniem dla producentów smartfonów. Bo po tym, jak komórki pożarły rynek amatorskich kompaktów, producenci starają się nas przekonać, że smartfony mogą być wystarczające także do zastosowań hobbystycznych, a nawet profesjonalnych. A chcą to zrobić, by móc dalej rozwijać się w takim tempie, jak dotychczas. Smartfony, podobnie jak aparaty, stały się zwyczajnie zbyt mocne, by konieczna była ich częsta wymiana, a cały rynek mobile (pomimo wzrostów w 2024 roku) od około 6 lat znajduje się w powolnej aczkolwiek pogłębiającej się recesji. Producenci potrzebują więc dotrzeć do nowych grup odbiorców, a aparaty kolejny raz stają się tu jednymi z głównych kart przetargowych.

Problem jest taki, że będąc hobbystami, którzy mają już jako takie pojęcie o tym i tamtym, nawet w przypadku topowych smartfonów dość szybko zaczynają doskwierać nam ich braki czy ogólnie kompromisy, do jakich zmusza nas mobilne fotografowanie. To też jeden z powodów, dla których na naszym portalu jest zdecydowanie mniej recenzji smartfonów niż byśmy tego chcieli. Najzwyczajnej producenci wcale nie palą się do tego, by ktoś rozkładał na czynniki pierwsze oferowane przez nie systemy obrazowania i wytykał ich błędy.

"Każdy aparat to główny aparat"

Zdjęcie wykonane Oppo Find X8 Pro

Raz na jakiś czas zdarza się jednak wyjątek i pojawia się firma, która twierdzi, że zrobiła to dobrze. I często jest to prawda. Na przestrzeni ostatnich lat widzieliśmy przynajmniej kilka naprawdę świetnych fotograficznych smartfonów, które przesuwały poprzeczkę w zakresie tego, co możliwe w mobilnym obrazowaniu. Niemniej sprawne oko i tak szybko wyłapywało różnice w jakości dostarczanej przez poszczególne aparaty i inne ograniczenia dodatkowych modułów fotograficznych.

Tym razem mamy jednak sytuację precedensową. Na rynek europejski po dwóch latach nieobecności powróciła flagowa seria smartfonów Oppo, wraz modelem Find X8 Pro, przy projektowaniu którego Chińczycy postawili sobie jasny cel: każdy aparat ma być głównym aparatem. W dużym uproszczeniu, Oppo Find X8 Pro ma być wreszcie smartfonem, który dostarczy nam identyczną jakość obrazu i funkcjonalność, niezależnie od używanego aparatu, zamykając w naszej kieszeni pełen wachlarz fotograficznych środków wyrazu.

Przeczytaj także:
Oppo Find X8 Pro - pierwsze wrażenia i zdjęcia przykładoweFlagowy smartfon Oppo powraca na polski rynek po dwóch latach nieobecności i obiecuje innowacyjny system obrazowania. Wszystko dzięki połączeniu zaawansowanych aparatów z możliwościami AI. Sprawdzamy, jak funkcje fotograficzne wypadają w praktyce. [Czytaj więcej]

Aby było to możliwe, producent wyposażył flagowca w cztery 50-megapikselowe aparaty oraz system przetwarzania, łączący informacje z wielu modułów i wspierany rozwiązaniami z zakresu AI. O szczegółach i tym, jak to wszystko się udało, możecie przeczytać w naszych pierwszych wrażeniach z użytkowania smartfona. Tutaj chciałem skupić się na czymś innym.

Noc polarna w obiektywie smartfona. To przecież nie może udać

W grudniu, jako jedyny z polskich dziennikarzy zostałem zaproszony przez Oppo na 3-dniowy wyjazd na północ Norwegii. Cel był prosty - porobić zdjęcia smartfonem i dostarczyć producentowi feedback odnośnie działania aparatów. Dla nas była to z kolei okazja do nieco lepszego poznania marki oraz przyświecających jej ambicji. Nie zaskoczę chyba nikogo pisząc, że dla ogółu polskich odbiorców chińskie smartfony zlewają się w jedną całość, spośród której trudno na pierwszy rzut oka wyodrębnić indywidualne charaktery poszczególnych firm. Tymczasem są to marki naprawdę różne, rozwijane w oparciu o indywidualne strategie, a Oppo, jak już pisaliśmy we wcześniejszych tekstach, jest w swoim podejściu jednym z najbardziej „zachodnich” chińskich producentów, co znajduje odzwierciedlenie w liczbach - w dość krótkim czasie wskoczył on na 4 miejsce globalnego rankingu producentów smartfonów.

Zdjęcie wykonane Oppo Find X8 Pro

Wróćmy jednak do samego wyjazdu. Gdy o nim usłyszałem, pomyślałem, że będzie to dobra okazja, by zebrać nieco materiału do testu. Miałem jednak sporo wątpliwości odnośnie tego, czy Chińczycy wiedzą, na co się porywają. Noc polarna i nieprzewidywalna pogoda bynajmniej nie wydają mi się najbardziej optymistycznymi scenariuszami dla testowania aparatów smartfona. I po części miałem rację.

Napięty grafik, 3-godzinne okienka, w których ciemna noc ustępowała półmrokowi i wiatr odbierający czucie w rękach po kilkudziesięciu sekundach fotografowania sprawiły, że szybko pożegnałem się pomysłem skrupulatnego testowania poszczególnych trybów i aparatów smartfona. Zamiast tego postanowiłem postawić się w roli turysty, którego główną motywacją jest fotografowanie. Owe trzy dni spędziłem więc robiąc takie zdjęcia, jakie bym zrobił dla siebie. Z tą różnicą, że zwyczajnie na taki wyjazd prawdopodobnie starałbym się zabrać pełną klatkę z kilkoma szkłami, a tutaj zostałem tylko ze smartfonem. Co z tego wyszło, możecie oglądać od początku tego artykułu.

Wygoda, obok której trudno przejść obojętnie

Zdjęcie wykonane Oppo Find X8 Pro

Moja pierwszą refleksją było to, że gdybym zabrał pełną klatką z kilkoma obiektywami, w takich warunkach pluł bym sobie w brodę przy każdej konieczności zmiany obiektywu, narzekał w duszy na to, że muszę targać wszędzie plecak ze sprzętem, a do tego i tak czułbym zapewne niedosyt spowodowany tym, że zabrałem „za mało” optyki. To też pierwszy moment, w którym w pełni doceniłem to, co stara się nam zaoferować nowy Oppo Find X8 Pro.

Zdjęcie wykonane Oppo Find X8 Pro

Zdjęcie wykonane Oppo Find X8 Pro

Będąc wyposażonym w pierwsze na rynku smartfonów tak jasne długie tele, telefon oferuje użyteczny zakres ogniskowych 15-135 mm, który dzięki imponującemu zoomowi cyfrowemu bez widocznych strat na jakości wydłużymy do 300 mm (a nawet jeszcze bardziej). A to daje nam już w zasadzie pełną swobodę fotografowania, której osiągnięcie w przypadku zwykłego aparatu wymagałoby ode mnie posiadanie całego zestawu szkieł. W tym długiego zoomu, jakiego szczególnie nie lubię zabierać na jakiekolwiek wypady z aparatem, mające być przyjemnością. Tutaj cały zestaw fotograficzny mieścił mi się w dłoni. Dawno nie czułem się tak swobodnie jeśli chodzi o fotografowanie, a szczególnie zaimponowały mi możliwości teleobiektywów, które w smartfonach zwykle wypadają najsłabiej, a które według mnie są bardzo praktycznym wyborem do fotografowania w podróży.

Zdjęcie wykonane Oppo Find X8 Pro

Zdjęcie wykonane Oppo Find X8 Pro

Kolejną rzeczą, jakiej wcześniej nie doceniałem jest komfort mobilnego fotografowania. I nie chodzi tu tylko o wspomnianą wygodę wynikającą z fizycznych rozmiarów sprzętu, ale przede wszystkim o to jak różny jest cały proces powstawania zdjęcia w aparacie i smartfonie. W przypadku aparatu, doprowadzenie do tego, by finalne zdjęcie wyglądało tak, jak te tutaj, wymagałoby ode mnie korzystania ze statywu, łączenia ekspozycji i spędzenia długiego czasu na etapie postprodukcji. Tutaj gotowy efekt otrzymywałem zaraz po wciśnięciu spustu migawki i w dodatku był to efekt nie odbiegający znacznie od tego, do czego finalnie zmierzałem. Ewentualnie musiałem pobawić się chwile w natywnej aplikacji do edycji.

Biorąc pod uwagę to, w jakich warunkach przyszło nam fotografować, mam wątpliwości czy w przypadku zwykłego aparatu w ogóle porywałbym się na próbę zrobienia zdjęcia i jego późniejszej obróbki. Tak było w przypadku zdjęcia z czerwonym domkiem, gdzie w rzeczywistości panowała praktycznie 100-procentowa ciemność, a jedynym źródłem światła było okienko (światło było słabe i gołym okiem trudno było nawet rozpoznać koloru domu) czy kadru z latarnią morską wykonywanego po zmroku w czasie sztormu.

Zdjęcie wykonane Oppo Find X8 Pro

 

Oczywiście nie odkrywam tu nic nowego, tak w końcu wyglądało to w smartfonach od zawsze. Z tą różnicą, ze teraz wygląda to już naprawdę nieźle i w przypadku, gdy nasze zdjęcia lądują głównie na instagramie czy innych social mediach, pozwala otrzepać proces fotografowania z niepotrzebnego dyskomfortu. No bo jakie ma znaczenie to czy dane zdjęcie wykonam w sekundę smartfonem czy średnim formatem z profesjonalną optyką a potem spędzę dwie godziny na jego obróbce, gdy finalnie oglądający zobaczy je na ekranie smartfona (który nie pozwoli dojrzeć różnic jakościowych) i poświęci mu najwyżej kilka sekund uwagi? Choć niektórych może to rozjuszyć, według mnie niewielkie.

Zdjęcie wykonane Oppo Find X8 Pro

Po co ci zdjęcia? To najważniejsze pytanie jakie powinieneś sobie zadać przed wyborem aparatu

Ale jak to? Przecież sam mam się za ambitnego hobbystę, o którym pisałem wcześniej. Na pewno nie mogło być tak kolorowo i na pewno miałem do czynienia z różnymi kompromisami. Owszem, niektóre warunki, jakie napotkaliśmy okazały się zbyt ekstremalne dla zrobienia jakościowego zdjęcia smartfonem trzymanym w ręku, czasem w oczy rzucało się też zbyt mocne czy niespójne przetwarzanie obrazu, a kością niezgody jak zawsze pozostaje „plastikowy” wygląd zdjęć oglądanych w powiększeniu.

Zdjęcie wykonane Oppo Find X8 Pro

W ostatecznym rozrachunku zrobiłem jednak więcej zdjęć niż prawdopodobnie zrobiłbym aparatem, niewiele się przy tym namęczyłem (zarówno fizycznie jak i umysłowo), a przy okazji wykonałem swoją misję - mam parę fotek z których jestem całkiem zadowolony (jak na tak krótki wyjazd), pokazałem je paru znajomym i zgarnąłem kilka lajków na instagramie. Podejrzewam, że podobne motywacje ma dziś większość hobbystów. Oczywiście, że wolałbym, żeby fotki te były zrobione 100-megapikselową średnioformatowa matrycą Trichromatic. Tylko, że raczej nie zamierzam tworzyć na ich podstawie rozbudowanego projektu, który zamknę w photobooku drukowanym na papierach Hahnemulle czy wielkoformatowej wystawie. A co gdybym jednak chciał?

Zdjęcie wykonane Oppo Find X8 Pro

Zdjęcie wykonane Oppo Find X8 Pro

Temat jakości smartfonowych zdjęć powraca jak bumerang zawsze, gdy tylko zaczynamy zajmować się nimi na poważnie - powiększamy do dużych rozmiarów, wyświetlamy na większych ekranach czy próbujemy je drukować. W takich wypadkach smartfonowa magia zazwyczaj pryska, a naszym oczom ukazuje się większość niedociągnięć mobilnych systemów obrazowania. W tym momencie chciałbym jednak powrócić do wystawy Oppo na tegorocznym Paris Photo. Rzeczą, na którą zwróciłem uwagę już po fakcie było to, że zdjęcia ze smartfonów były tam prezentowane w formatach sięgających niekiedy 2 x 3 metry i nadal wyglądały dobrze i naturalnie. Z pewnością w grę wchodziło więc odpowiednie przygotowanie ich do oglądania w tak dużych rozmiarach.

Postanowiłem spróbować zrobić to samo i w domowych warunkach ukryć cyfrowe artefakty smartfonowego przetwarzania. Intuicja skierowała mnie w stronę wtyczek do symulacji analogowego ziarna i wygląda na to, że trafiłem w dziesiątke. Poniżej możecie zobaczyć ten sam kadr przed i po aplikacji wspomnianego efektu. Oczywiście nie jest to rozwiązanie doskonałe, a ja mógłbym prawdopodobnie dopracować jeszcze finalny efekt, ale spełnia to swoje zadanie i pozwala swobodnie skalować zdjęcie do naprawdę dużych rozmiarów. A więc tak - zdjęcia ze smartfona mogą być użyteczne nawet w przypadku zastosowań w dużych rozmiarach.

Zdjęcie oryginalne

Zdjęcie po aplikacji ziarna

Podsumowanie

Moim głównym spostrzeżeniem i zaskoczeniem tego wyjazdu jest to, że o ile pozbędziemy się kilku przyzwyczajeń ze świata aparatów i szczerze odpowiemy sobie na pytanie o to, jak chcemy pokazywać nasze zdjęcia i do czego będą nam one potrzebne, zaawansowany smartfon może okazać się niespodziewanie wystarczającym zastępstwem zwykłego aparatu do celów typowo hobbystycznych i potencjalnie zaoszczędzić nam  frustracji, a nawet nieudanych inwestycji w sprzęt. Mi z pewnością dało to sporo do myślenia i wiem, że w przypadku tegorocznych urlopowych wyjazdów zastanowię się dobrze kilka razy nad tym czy zamiast zabierać torbę z akcesoriami foto nie lepiej zainwestować w nowego smartfona. Po prostu, gdy coś można zrobić łatwo, trudno ponownie przekonać się do tego, by robić to trudno. Pewnie z uparciem kolejny raz wybiorę torbę i pewnie kolejny raz będę tego żałował...

Zdjęcie wykonane Oppo Find X8 Pro

Natomiast skoro mam już okazję i nadzieję, że przeczytają to również Chińczycy odpowiadający za rozwój smartfonów, chciałbym podsunąć ideę, o której myślę już od dobrych kilku lat i która moim skromnym zdaniem miałaby szansę odmienić oblicze rynku foto. Kompaktowy aparat fotograficzny z kilkoma obiektywami w formie zbliżonej do smartfona (może być nawet nieco grubszy) i wykorzystujący wszystkie smartfonowe sztuczki z zakresu przetwarzania obrazu (tryb nocny, symulacja rozmycia, multi frame HDR itp.), ale z ciut większymi matrycami, systemem obrazowania podchodzącym z nieco większą dbałością do kwestii organicznego wyglądu zdjęć i bardziej rozbudowanym oprogramowaniem do edycji oraz ergonomią wykraczająca poza fizyczny spust migawki.

Zdjęcie wykonane Oppo Find X8 Pro

Zdjęcie wykonane Oppo Find X8 Pro

Żaden z producentów aparatów nie podejmie się tego wyzwania w obawie o sprzedaż tradycyjnych konstrukcji. Jeśli ktoś ma więc skutecznie wejść na rynek z takim produktem, może być to tylko producent ze świata mobile. A ten, kto zrobi to pierwszy i zaoferuje to rozwiązanie w rozsądnej cenie, z dużym prawdopodobieństwem rozbije bank. Bo sensowne połączenie software'owej magii i niezłego hadrware'u to właśnie konstrukcja, której hobbyści potrzebują dzisiaj najbardziej i która miałaby szansę zmienić ogólne myślenie o aparacie fotograficznym. A w przyszłości być może zawalczyć także o segment zawodowy.

Skopiuj link

Autor: Maciej Luśtyk

Redaktor prowadzący serwisu Fotopolis.pl. Zafascynowany nowymi technologiami, choć woli fotografować analogiem.

Komentarze
Więcej w kategorii: Analizy
Świetne używane aparaty i obiektywy do 2000 zł - na dobry sprzęt nie musisz wydawać kroci
Świetne używane aparaty i obiektywy do 2000 zł - na dobry sprzęt nie musisz wydawać kroci
Jeszcze niedawno pełne klatki i profesjonalne obiektywy dla większości amatorów były wyłącznie obiektem westchnień. Dziś świetne modele z minionych lat możemy już jednak kupić w bardzo...
21
Rodzinka w komplecie - przegląd optyki Fujifilm Fujinon XF
Rodzinka w komplecie - przegląd optyki Fujifilm Fujinon XF
Rodzina Fujinon XF to już prawie 40 modeli. Producent rozpoczął niedawno kolejne okrążenie, wprowadzając nowe generacje najważniejszych obiektywów, ale konsekwentnie rozszerza też ofertę...
25
Twoje fotograficzne portfolio. Stwórz niepowtarzalną CEWE FOTOKSIĄŻKĘ!
Twoje fotograficzne portfolio. Stwórz niepowtarzalną CEWE FOTOKSIĄŻKĘ!
Portfolio to jedno z najważniejszych narzędzi fotografa, a koniec roku to doskonała okazja, by podsumować swoją twórczą pacę, uaktualniając je lub tworząc nowe. Sprawdź, jak stworzyć wyjątkowy...
6
Powiązane artykuły