Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
W dobie rosnących cen popularność zyskuje optyka firm trzecich, która z roku na rok staje się coraz ciekawsza. To jednak natywne obiektywy wciąż cieszą się opinią tych najlepszych. Oto dlaczego czasem nie warto oszczędzać.
Jeśli chodzi o obiektywy, społeczność fotografów jest mocno spolaryzowana. Jedni chętnie korzystają z zewnętrznej optyki, zachwalając świetny stosunek ceny do jakości, inni kategorycznie stwierdzają, że nie warto tracić na nie czasu. Kto ma rację? Zapewne każdy po trochu.
Jeszcze kilka lat temu granicę między obiektywami natywnymi a optyką oferowaną przez firmy takie, jak Sigma, Tamron czy Tokina wyznaczyć było bardzo łatwo. Te drugie były sporo tańsze, ale też znacznie odstawały od szkieł systemowych pod względem osiągów - zarówno pod względem optyki, jak i wydajności pracy. Trudno też było znaleźć alternatywy dla profesjonalnych zoomów. W ostatnim czasie sytuacja jednak mocno się zmieniła i dziś tego typu szkła są już w stanie godnie konkurować z natywnymi rywalami, a niekiedy nawet przełamują trendy, zaskakując konstrukcjami, których nie znajdziemy w głównym katalogu danego systemu.
Mimo wszystko to nadal natywne obiektywy uważane są za najlepszą parę dla systemowych body. Czy to przeświadczenie jest nadal aktualne? I czy nadal warto do nich dopłacać, gdy konkurencja podobne konstrukcje jest nam w stanie zaoferować za pół ceny? Jeśli nie chcemy chodzić na żadne kompromisy, jak najbardziej tak. Oto kilka argumentów za tym, dlaczego to nadal oryginalna optyka powinna być wyborem wymagających użytkowników.
To być może najrzadziej poruszana kwestia przy wyborze optyki, ale zarazem jedna z tych, która może najbardziej rzutować na naszą pracę. Choć dla niektórych może być to zaskoczeniem, dwie dowolne kopie danego modelu obiektywu nigdy nie będą dokładnie takie same. W przypadku oryginalnej, profesjonalnej optyki możemy mieć jednak pewność, że różnice w osiągach poszczególnych egzemplarzy - jeśli nie mamy do czynienia z wadą fabryczną - będą marginalne. Niestety nie można tego powiedzieć o szkłach zewnętrznych.
Choć producenci starają się dostarczać do testów sprawdzone modele, nie raz zdarzyło się nam testować obiektywy, które w przypadku optyki natywnej prawdopodobnie zostałyby cofnięte na ponowną kalibrację. Najczęstszą przypadłością jest słabe wycentrowanie układu optycznego, co objawia się tym, że rozdzielczość nie układa się w kadrze symetrycznie i spotykamy się z sytuacją, gdzie któraś strona kadru czy też jeden z jego rogów jest widocznie bardziej miękki od pozostałych.
Oczywiście nie znaczy to, że w przypadku zewnętrznej optyki będzie to regułą, gdy jednak kupujemy obiektywy przez internet, bez możliwości dokładnego sprawdzenia przed zakupem (co w dzisiejszych czasach jest raczej standardem) tego typu przypadki narażą nas na długie przeprawy z serwisami i sprzedawcami, którzy nie zawsze będą chcieli przyznać nam rację. Zwłaszcza jeśli danej wady nie wyłapiemy od razu i przekroczymy czas przysługujący nam na darmowy zwrot towaru.
Choć obiektywy zewnętrzne w tej kwestii znacznie podgoniły konstrukcje natywne, to nadal tylko oryginalna systemowa optyka będzie nam w stanie zagwarantować, że wykorzystujemy pełnię możliwości danego korpusu. Chodzi tu oczywiście głównie o współpracę z systemem AF aparatów. Obiektywy firm trzecich posiadają już dziś zaawansowane silniki i wspierają najnowsze funkcje takie, jak śledzenie oka czy obiektów w aparatach serii Sony Alpha, jednak pod względem niezawodności nadal nie oferują takiej samej kultury pracy, jak konstrukcje systemowe.
W niektórych przypadkach różnice tę będą mało zauważalne i praktycznie nie będą rzutować na naszą pracę. Czasem jednak napotkamy na charakterystyczne problemy, jak przypadkowe rozostrzenie obrazu czy mniej skuteczne śledzenie w dynamicznych sytuacjach, które w przypadku pracy zawodowej mogą oznaczać utratę cennych ujęć. Jeszcze gorzej, gdy okaże się, że szkło które sobie upatrzyliśmy i które zupełnie dobrze radzi sobie podczas fotografowania, przeciętnie współpracuje z systemem AF w przypadku rejestracji wideo, która miała być jego głównym zastosowaniem.
Osobną kwestią pozostaje także to czy z każdym korpusem obiektyw będzie pracował tak samo oraz czy będziemy z niego mogli korzystać równie skutecznie, gdy po kilku latach przesiądziemy się na body kolejnej generacji. Producenci aparatów dbają o to, by wszystkie elementy systemu współpracowały ze sobą bez najmniejszego zgrzytu, odpowiednio aktualizując oprogramowanie i wbudowane profile sprzętowe każdego modelu. W przypadku optyki zewnętrznej producenci nie zawsze są w stanie na bieżąco podążać za drobnymi zmianami wprowadzanymi w oprogramowaniu aparatów, co z czasem może wiązać się z mniej lub bardziej widocznymi problemami w wydajnością. Nie raz spotkaliśmy się już z opiniami, że dany obiektyw lepiej radził sobie przed daną aktualizacją korpusu. A tego typu sytuacje mogą nasilać się wraz z każdą kolejną generacja aparatów.
Jedną z podstawowych zalet natywnej optyki jest jej dłuższa żywotność. I nie mamy tu na myśli kwestii trwałości, awaryjności czy zużycia (choć to też miewa znaczenie). Chodzi o to, że dane pozycje w natywnych systemach są dużo rzadziej zastępowane kolejnymi generacjami, a przez to dłużej pozostają aktualne i mniej tracą na wartości na rynku wtórnym.
W systemach lustrzankowych niektóre obiektywy nie były zastępowane nawet przez kilkanaście lat. W segmencie systemów bezlusterkowych pierwsza „wymiana” modeli nastąpiła dopiero po 7 latach, w systemie Sony E, w postaci nowych wersji zoomów Sony FE 24-70 mm f/2.8 GM II oraz Sony FE 70-200 mm f/2.8 GM OSS II. Dla porównania Samyang wprowadza aktualnie drugą generację szkieł po ok. 5 latach, a kolejną edycję popularnego zooma Tamron 28-75 mm f/2.8 Di III VXD G2 otrzymaliśmy po raptem 3 latach od premiery poprzednika.
To być może mało znacząca kwestia dla hobbystów czy zawodowców bazujących na kilku zleceniach w miesiącu. Gdy jednak z aparatem pracujemy na co dzień, musimy być pewni, że nasz sprzęt zawsze będzie w pełnej gotowości. Właśnie z myślą o takich osobach powstały programy partnerskie typu CPS (Canon Professional Services), NPS (Nikon Professional Services) czy Sony Imaging Pro Support, które gwarantują m.in. priorytetowy serwis sprzętu, możliwość bezpłatnego wypożyczenia sprzętu na czas naprawy czy wsparcie sprzętowe na imprezach masowych. Aby do nich dołączyć, konieczne jest zwykle posiadanie kilku oryginalnych obiektywów danego producenta.
Choć obiektywy firm trzecich stają się coraz doskonalsze, to nadal szkła natywne dzierżą laur najdoskonalszych konstrukcji w danych systemach. Nie bez powodu to właśnie szkła takie, jak Sony FE 50 mm f/1.2 GM wyznaczają kolejne benchmarki w zakresie rozdzielczości obiektywów pełnoklatkowych czy pracy pod światło. Oryginalne obiektywy systemowe to precyzyjnie dopracowane instrumenty optyczne, które - w przypadku modeli profesjonalnych - zwykle świetnie radzą sobie też w każdym innym aspekcie reprodukcji obrazu.
W przypadku szkieł zewnętrznych, ich osiągi częstą dorównują konstrukcjom natywnym np. pod względem rozdzielczości, ale już widocznie gorzej radzą sobie z kontrolą dystorsji, aberracji, winietowaniem czy chociażby odpowiednią reprodukcją koloru. Oczywiście w dobie rozwiniętej cyfrowej obróbki te rzeczy mają mniejsze znaczenie, niemniej jednak natywna optyka nadal w dużo mniejszym stopniu zmusza nas na chodzenie na różnego rodzaju kompromisy w zakresie jakości obrazu.
W końcu dochodzimy też do sedna sprawy, czyli prostego faktu, że dla wielu natywnych konstrukcji zwyczajnie nie znajdziemy godnych alternatyw w ofercie innych firm. Choć za ich sprawą rynek zoomów w ostatnich latach mocno się zdemokratyzował, to nadal w ofercie Sigmy, Tamrona, Tokiny czy Samyanga nie znajdziemy odpowiednika dla tak popularnych i standardowych konstrukcji, jak obiektywy Sony FE 50 mm f/1.8 czy Sony FE 24-105 mm f/4 G OSS. Problemem nadal jest także dostępność profesjonalnych teleobiektywów, których produkcja firmom trzecim się zwyczajnie nie opłaca.
Poza systemowa optyką, w świecie bezlusterkowców nie znajdziemy też wyposażonych w elektronikę obiektywów ze światłem f/1.2, a do tego dochodzi kwestia technologii. Poczwórne silniki sterujące osobnymi grupami soczewek w obiektywie Sony FE 12-24 mm f/2.8 GM, opcja Power Zoom w obiektywach Sony FE PZ 16-35 mm f/4 G i Sony FE PZ 28-135 f/4 G OSS, błyskawiczne napędy Nano USM firmy Canon, wyjątkowo kompaktowe zoomy Canon RF 70-200 mm f/2.8L IS USM i RF 70-200 mm f/4L IS USM czy unikalne funkcje, jak opcja kontroli aberracji sferycznej w modelu Canon RF 100 mm f/2.8L Macro IS USM, to tylko kilka z rzeczy, z którymi na razie nie jest w stanie rywalizować konkurencja.
W końcu, poza systemem Sony E, dostępność zewnętrznej pełnoklatkowej optyki do bezlusterkowców jest nadal bardzo niewielka i z pewnością minie jeszcze sporo czasu zanim się to zmieni. Oto kilka ciekawych szkieł w systemów Sony E i Canon, dla których bezpośrednich odpowiedników w systemach póki co nie znajdziemy jeszcze konkurencji.
Budżetowy obiektyw standardowy, który powinien mieć w swojej torbie każdy fotograf. W cenie poniżej 1000 zł oferuje nam bowiem stosunkowo dużą jasność, przyjemną plastykę i uniwersalną ogniskową, którą skutecznie wykorzystamy w większej ilości sytuacji niż może nam się wydawać. Zdecydowanie jedna z najbardziej wszechstronnych konstrukcji w świecie obiektywów stałoogniskowych, nie bez powodu od lat nazywana "standardem".
Jeśli obiektyw 50 mm można nazwać stałoogniskowym standardem, w świecie zoomów będzie nim z pewnością obiektyw 24-105 mm f/4. Zdecydowanie najbardziej uniwersalny obiektyw, który w wielu sytuacjach pozwoli nam zrealizować całe zlecenie od A do Z, bez odpinania go z body. Konstrukcję tą upodobali sobie zwłaszcza filmujący, którzy otrzymują pełen zakres najczęściej używanych w filmie ogniskowych i jasność, poniżej której ze względów praktycznych i tak rzadko schodzi się podczas realizacji wideo.
Profesjonalny szerokokątny zoom, dla którego nadal nie znajdziemy bezpośredniej konkurencji w systemach firm trzecich. Nieodzowny element pracy reporterskiej, który sprawdzi się także w fotografii krajobrazowej i sportów akcji. Łączy w sobie wysokiej jakości optykę ze skutecznym autofokusem i przystępnymi gabarytami.
Najlżejszy obiektyw tego typu na rynku, który dzięki rozbudowanej ergonomii, wewnętrznemu systemowi zoomu i ostrzenia, funkcji Power Zoom i szybkiemu, bezgłośnemu silnikowi AF może stać się ulubionym szerokokątnym obiektywem filmujących - zarówno zawodowców, jak i vlogerów szukających poręcznej optyki do realizacji materiałów w domowym studio i w terenie.
Konstrukcja dla najbardziej wymagających fotografów sportu i dzikiej przyrody, którzy często zmuszeni są fotografować z naprawdę dużych odległości. Oprócz rozbudowanej ergonomii i wysokiej jakości optyki może pochwalić się także najniższą wagą ze wszystkich obiektywów tego typu na rynku.
Waży "raptem" 2,7 kg, oferuje zaawansowany układ optyczny, szybki system AF, układ stabilizacji i jedną z najbardziej pożądanych specyfikacji w świecie sportu i fotografii. Ta bestia łączy użyteczny zasięg z duża światłosiłą, dzięki której zdjęcia z teleobiektywu będą mogły pochwalić się bardzo atrakcyjna plastyką.
Unikalny superjasny zoom, który choć nie należy do małych, to według wielu zawodowców, dzięki świetnej optyce jest w stanie zastąpić komplet obiektywów stałoogniskowych. Popularna alternatywa dla obiektywów 24-70 mm, chętnie wybierana przez fotografów ślubnych, portretowych i komercyjnych.
Jedyny w swoim rodzaju obiektyw, stworzony specjalnie z myślą o realizacji materiałów VR. Wyposażony w dwie soczewki typu rybie oko, pozwala przy pomocy standardowego aparatu z pełnoklatkową matrycą zarejestrować obraz, który na etapie edycji zamienimy w materiały 3D 180°.
Oryginalny pomysł na długi teleobiektyw w cenie, na którą mogą sobie pozwolić hobbyści fotografowania ptaków, samolotów, sportów motorowych, dzikiej przyrody czy jakichkolwiek innych rzeczy, do których może przydać się tak długa ogniskowa. "Budżetowe" teleobiektywy Canona, choć nie porażają jasnością, łączą w sobie dobrą optykę i skuteczny autofokus, a przede wszystkim niską wagę i stosunkowo niewielkie wymiary, dzięki którym praca z takim obiektywem może być wygodna.
Nowa generacja profesjonalnego długiego zoomu, będącego pierwszym wyborem wielu fotografów sportu i dzikiej przyrody. Tym razem z wydłużonym zakresem ogniskowych, który pozwoli na wykonywanie jeszcze większych zbliżeń. W nowej wersji obiektyw jest także znacznie lżejszy i krótszy od swojego poprzedniego modelu 100-400 mm, czyniąc fotografowanie tego typu konstrukcją dużo bardziej komfortowe.
Reprezentant profesjonalnych szerokokątnych zoomów reporterskich, dla których właściwej alternatywy nie oferuje żaden z producentów zewnętrznej optyki. Canon RF 15-35 mm f/2.8L IS USM oferuje wysokie osiągi optyczne w parze z superszybkim silnikiem AF i zaawansowanym 5-stopniowym systemem stabilizacji.
Przykład tego, że długi zoom nie musi być... długi. Dzięki nowatorskiej składanej konstrukcji, Canon RF 70-200 mm f/4L IS USM jest najmniejszym i najlżejszym obiektywem tego typu na rynku. Do tego praktycznie pozbawiony jest wad i oferuje wysoką rozdzielczość oraz superszybki napęd AF, mogąc stać się realną alternatywą dla profesjonalnych konstrukcji ze światłem f/2.8
Jak widzicie, systemowa optyka nadal ma w rękawie parę asów. I choć argumenty przemawiające za natywną optyką znajdą uzasadnienie głównie w wymagającej pracy zawodowej, pracę z systemową optyką doceni każdy, bo nawet w przypadku konstrukcji budżetowych będziemy mieć pewność, że dany obiektyw w 100% współpracuje i będzie współpracował z elektroniką aparatów. W dłuższym rozrachunku dołożenie do natywnej optyki może nam się też zwyczajnie opłacić. Obiektywy te charakteryzują się dłuższą datą ważności i lepszą jakością obrazu, co przekłada się na wolniejszą utratę wartości na rynku wtórnym.
Artykuł powstał na zlecenie sklepu Cyfrowe.pl