Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Vintage miało być chwilową modą, okazało się jednym z najsilniejszych trendów ostatnich lat. Dowodem na to jest nowy Olympus PEN-F, stylistyką nawiązujący bezpośrednio do analogowego przodka z lat 60.
Wszystko zaczęło się od pierwszego, zaprezentowanego jeszcze w roku 2009, cyfrowego PEN-a, czyli modelu Olympus E-P1. Dziś w swojej ofercie modele stylizowane na retro ma niemal każdy producent i wszystko wskazuje na to, że ten trend będzie trwał nadal. Powrót do estetyki, ale również ergonomii charakterystycznej dla klasycznych konstrukcji nie jest już też domeną wyłącznie modeli konsumenckich, adresowanych do amatorów-gadżeciaży - wdziera się również do segmentu zaawansowanego, a fotografom, z natury estetom, ta zmiana najwyraźniej się podoba.
Co sprawia, że stylistyka retro wciąż przykuwa naszą uwagę? Zapytaliśmy o to samych projektantów i specjalistów od wzornictwa przemysłowego, którym pokazaliśmy najnowszego Olympusa PEN-F – najbardziej stylowego bezlusterkowca na rynku.
Mówi się, że w latach 80. w designie nastąpiło ogromne przewartościowanie stylistyczne. Lata 80. otworzyły projektowanie na kompletną polifonię stylów. - Wcześniej mieliśmy co najwyżej momenty, kiedy coś było bardziej charakterystyczne i wyraziste, większość projektów była jednak w duchu „jakichś lat”. Design lat 60. i 70. był w miarę spójny i określony. Po latach 80. nastąpiło niespotykane dotąd otwarcie, w efekcie mamy obecnie ogromną ilość wątków jednocześnie. - mówi nam Magdalena Kochanowska z wydziału wzornictwa przemysłowego warszawskiej ASP - odważne, rozbuchane stylistycznie projektowanie zostało w końcu zaakceptowane obok myślenia modernistycznego, gdzie kluczowa była przede wszystkim funkcjonalność, a projektantom przyświecała myśl Louisa Sullivana „form follows function” - to forma powinna podążać za funkcją, a nie odwrotnie. Mówiąc wprost, design nie powinien stać ponad wygodą i funkcjonalnością.
Po tym przełomie, jednym z bardziej zauważalnych nowych trendów stały się właśnie nawiązania do przeszłości. W latach 90. i później te cytaty pojawiały się już bardzo często. Pewną sensacją swojego czasu był chociażby samochód Chrysler PT Cruiser, a popularność zyskały lodówki stylizowane na lata 40 i 50. XX wieku (tak lubiane nadal Smegi).
Skąd taki kierunek? Zdaniem Kochanowskiej chodzi o wyróżnienie się na tle innych marek, ale jest to też świetny sposób, na uwypuklenia wartości danej firmy, która chce w ten sposób podkreślić, że istnieje na rynku już od dłuższego czasu i ma swoją tradycję. - Często jest to niestety przerost formy nad treścią, jak w przypadku niesławnych Hasselbladów z drewnianym gripem, czy telefonów Vertu. Urządzenia z którymi otrzymujemy całodobową usługę konsjerża, ale które kosztują tyle, że mało kogo na nie stać - mówi Aleksander Lange z wielokrotnie nagradzanego duetu LANGE & LANGE.
Zanim założył własnego biuro, Lange pracował w wielu biurach projektowych, które zajmowały się także produktami z branży RTV, takimi jak komórki, telewizory i ogólnie elektroniką użytkową. Podkreśla, że to co powstaje na desce kreślarskiej i to co się pojawia się na rynku to dwie odrębne rzeczy - Najprościej wytłumaczyć to na przykładzie samochodów. Jest wiele fantastycznych, niesamowitych konceptów, które od razu wzbudzają duże zainteresowanie. Ale wszystko to musi zostać wyprodukowane, a to oznacza, że w ostatecznej formie musi kosztować tyle, by wdrożenie takie pomysłu było opłacalne. Rzadko kiedy więc takie projekty trafiają na rynek. A nawet gdy tak się stanie, nie zawsze okazują się sukcesem – tłumaczy Lange
Jego zdaniem stylistyka retro to kierunek bardzo dobry, bo kultywowanie starej szkoły to coś co sprawia, że ożywają wspomnienia, a także w pewien sposób łączy pokolenia. - Młodzi ludzie patrzą na to jako na stylowy gadżet. Starsi użytkownicy spojrzą przez pryzmat ojca czy dziadka, który podobny aparat posiadał. To się bardzo fajnie przenika – stwierdza oglądając nowego PEN-a F. - W dzisiejszym świecie, w wielu dziedzinach obserwujemy rosnącą potrzebę kontaktu fizycznego z daną materią. Ludzie wracają do tego, co było kiedyś i zaczynają na nowo odkrywać rzemieślnicze podejście do grafiki czy fotografii tak, aby w dominującym cyfrowym działaniu było też czuć ludzką ręką, aby pozostawić po sobie coś namacalnego.
Dowodem na tęsknotę za retro, ma być również to, co się obecnie dzieje w mediach społecznościowych, popularność platform typu VSCO czy Instagram, które czerpią właśnie z “feelingu” fotografii analogowej. - Tego ludziom brakuje. Ciężko to nawet nazwać modą na retro, to raczej tęsknota za prawdziwym rzemiosłem. Chodzi o zagłębienie się temacie, poświęcenie chwili czasu i skupienia, by uchwycić ten wyjątkowy moment. To właśnie było czarem fotografii analogowej. Aby zrobić dobre zdjęcie, trzeba było się postarać - wiedzieć jak dostosować ekspozycję do danej sceny i szybko reagować. To była wielka sztuka.