Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Najnowsza wersja Luminara jest już dostępna do pobrania zarówno na komputery z Mac OS, jak i Windows. Czy program ma szansę zastąpić Lightrooma? Producent nie ma, co do tego wątpliwości. Zobaczcie dlaczego.
Luminar pojawił się dopiero rok temu, a już dziś ma szansę stać jedną z najbardziej kompletnych alternatyw dla najbardziej popularnego wśród fotografów programu Adobe. Poprzednia wersja programu, choć oferowała naprawdę dużo możliwości, a także bardzo wygodny i łatwy do personalizowania interfejs, nie była wyposażona w niektóre kluczowe funkcje, które pozwoliłyby jej w pełni konkurować z Lightroomem i przyciągnąć do siebie profesjonalistów.
Przede wszystkim nie otrzymywaliśmy żadnego systemu katalogowania, czy możliwości jednoczesnej pracy z wieloma plikami. Widoczne były także bardziej podstawowe braki, jak choćby nieobecność funkcji korekcji wad optycznych obiektywu, czy odszumiania obrazu. Na szczęście to wszystko zmieniła najnowsza wersja programu, Luminar 2018, który możemy już pobrać ze strony macphun.com.
Nowa wersja aplikacja odświeża interfejs i według producenta 4-krotnie przyspiesza działanie. Oprócz tego, wprowadza m.in. nowy, natywny silnik przetwarzania plików RAW, obsługę ługi tablic LUT, funkcję korekcji wad optycznych i odszumiania, opcję wsadowego przetwarzania plików, a także możliwość obsługi wtyczek do Lightrooma i Photoshopa. Ponadto doprecyzowano działanie poszczególnych suwaków i efektów. Pojawiają się też nowe „inteligentne” funkcje, jak wyjątkowo realistyczne dodawanie światła słonecznego do zdjęć.
Na koniec to, na co wszyscy czekali, czyli system katalogowania, nazwany tutaj DAM (Digital Asset Manager), o którym pisaliśmy już pod koniec października. Na pierwszy rzut oka wygląda bardzo przystępnie, niestety zostanie on dodany do programu dopiero w 2018 roku, co wiele osób na pewno nieco zniechęci do inwestowania w nową wersję Luminara już teraz. Zwłaszcza że nie wiemy kiedy dokładnie w 2018 roku pojawi się wspomniana funkcja.
Mimo to wydaje się, że program dojrzał i dla wielu może wreszcie stać się główną aplikacją do edycji zdjęć. Pierwsza odsłona była w stanie w zasadzie zupełnie zaspokoić potrzeby hobbystów, teraz ma w końcu szansę przyciągnąć do siebie zawodowców. Zwłaszcza że jest stosunkowo niedrogi. Nowi użytkownicy będą musieli dokonać jednorazowej opłaty w wysokości 69 dolarów. Natomiast fotografowie pracujący na poprzedniej odsłony programu mogą go zaktualizować do najnowszej wersji za 49 dolarów. Z kolei osoby pracujące na systemie Windows mogą za 59 dolarów pobrać Liminara 2018 (jak na razie jest to wersja dla beta testerów).
Więcej informacji, a także szczegółowe porównanie dostępnych funkcji z programem Lightroom znajdziecie pod adresem macphun.com.