Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Mogłoby się wydawać, że handel ludźmi to problem przeszłości. Tymczasem w XXI wieku to ciągle paląca kwestia. Na szczęście technologia, która z jednej strony ułatwia działanie przestępcom może być też wykorzystywana do ich ścigania.
Pojawienie się smartfonów zrewolucjonizowało rynek amatorskiej fotografii i na stałe zmieniło to, w jaki sposób dzielimy się zdjęciami. Według statystyk z maja 2015 roku, każdego dnia na samym Facebooku użytkownicy dzielili się między sobą aż dwoma miliardami zdjęć, z kolei dane z kwietnia ubiegłego roku mówią o 80 milionach nowych zdjęć publikowanych codziennie w serwisie Instagram. Niestety rosnąca liczba wykonywanych codziennie zdjęć nie przekłada się na ich jakość, ale za to dość oczekiwanie może pomóc uratować ludzkie życie.
Mimo że żyjemy w XXI wieku, gdzie błyskawicznie rozwijająca się technologia zapewnia nam coraz lepszą ochronę (inwigilację?) i bezpieczeństwo, kwestie takie jak handel ludźmi wciąż pozostają palącym problemem. Co gorsza, przestępcy wykorzystują ją także na swoją korzyść, kontaktując się i realizując transakcje za pomocą sieci. Na szczęście internet w tym wypadku okazuje się bronią obosieczną.
Stowarzyszenie Exchange Initiative, zajmujące się walką ze współczesnym niewolnictwem opracowało aplikację TraffikCam która wykorzystuje aparaty w waszych smartfonach do śledzenia związanych z procederem przestępców. W jaki sposób jest to możliwe? Wszystko bazuje na sposobie w jaki handlarze ludźmi wymieniają się informacjami. Wielu z nich zamieszcza w internecie ogłoszenia ze zdjęciami ofiar wykonywanymi w pokojach hotelowych rozsianych po całym świecie. Mając więc odpowiednio dużą bazę zdjęć pokoi hotelowych, programy analizujące obrazy są w stanie i osoby zajmujące się namierzaniem tego typu przestępstw z dużą dokładnością wyśledzić, gdzie zostało wykonana dana fotografia. W jej zbudowaniu mają pomóc zwykli użytkownicy smartfonów, którzy korzystając z aplikacji sfotografują aktualne miejsce swojego pobytu.
Według twórców skuteczność aplikacji sięga 85%, a w bazie znajduje się już ponad 1,6 miliona zdjęć. Zapewniają oni także, że korzystając z rozwiązania nie powinniśmy obawiać się o naszą prywatność - zdjęcia na których znajdują się ludzie są automatycznie odrzucane przez system, a program nie zapisuje żadnych informacji o użytkownikach, oprócz danych lokalizacyjnych GPS. Na razie trudno stwierdzić, czy aplikacja będzie miała jakikolwiek realny wpływ na walkę z handlem ludźmi. Osoby zamieszane w proceder na pewno już o niej wiedzą i będą szukali sposób, które utrudnią ich namierzenie. Niemniej jednak jeśli przy jej pomocy uda się uratować choć jedną osobę, można już mówić o sukcesie.
Pomóc w inicjatywie możecie pobierając aplikację ze sklepów iTunes App Store oraz Google Play. Zdjęcie wykonane za jej pomocą z pewnością będzie bardziej pożyteczne niż kolejne selfie.
Więcej informacji znajdziecie pod adresem exchangeinitiative.com.