Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Pod koniec lutego ruszył konkurs Pracuj nad wymarzonym fotoreportażem z Tomaszem Tomaszewskim i Sony A7R.
UWAGA! Na prośbę czytelników przesuneliśmy termin przyjmowania zgłoszeń! Na reportaże czekamy do 7 kwietnia 2014 r. włącznie.
Dziś prezentujemy drugi z reportaży, który zwrócił uwagę Tomasza Tomaszewskiego wraz jego komentarzem. Autorem reportażu "Anielski Festiwal" jest Łukasz Ostrowski.
Anielski Festiwal to wydarzenie, które początkiem grudnia jednoczy dzieci i dorosłych. Łączą się, aby wspólnie wspierać lokalne talenty oraz ideę pomagania innym. W tym celu wcielają się w rolę aniołów, by pukając do drzwi zbierać datki, nie tylko w postaci pieniędzy, ale często ku uciesze najmłodszych w formie łakoci. Dla równowagi cześć uczestników wybiera rolę diabła, aby później dokonało się symboliczne zwyciężenie dobra nad złem. Finałem jest wspólne wypuszczanie balonów, na których wypisywane są życzenia oraz przemarsz wszystkich aniołów wąskimi uliczkami wsi.
Mamy tutaj do czynienia z reportażem opartym na jednodniowym wydarzeniu. Na szczęście autor nie skupił się na dokumentowaniu, lecz poszukiwał sytuacji symbolicznych, niejako syntetyzujących to, co obserwował. To bardzo właściwe podejście, gdyż rzadko mamy do czynienia z zajściem, które samo w sobie reprezentuje coś uniwersalnego, ważnego na tyle, aby precyzyjnie rejestrować jedynie jego przebieg.
Świadomy fotograf rzadziej powinien więc skupiać się na samej akcji. Raczej próbować pokazać jej skutki, wizualnie zinterpretować, a tym samym zasugerować odbiorcy znaczenie tego, na co patrzy.
Jedną z tych tajemniczych mocy jakie fotografia posiada, jest jej wyjątkowa siła perswazji i to właśnie autor materiału dobrze wykorzystał. Ale nie tylko.
Przejście z jednej do następnej fotografii zaskakuje, utrzymując odbiorcę w napięciu. Widzimy wysiłek włożony w to, aby zaoferować różną perspektywę, z której autor przygląda się wydarzeniu, co najlepiej ilustruje fotografia z fragmentem okna po lewej stronie kadru.
Kompozycje zdjęć są odważne, niebanalne, często niegrzeczne. To z kolei wydaje się być świadectwem odwagi autora i jego niebanalnej osobowości.
Nieporadność techniczna zdjęć, jaką w oglądanych plikach dostrzegam, wspomaga wrażenie wiarygodności tej historii, pasuje do tematu. Mamy przecież tutaj do czynienia z sytuacjami rejestrowanymi w małej wiosce, a nie w sterylnych pomieszczeniach szpitala kardiologicznego.
Materiał można by skrócić o jedną lub nawet dwie fotografie, a wtedy całość nabrałaby większej mocy. Fraza stałaby się bardziej drapieżna.
Całość oceniam jednak bardzo dobrze, może również i dlatego, że zarówno otwierające zdjęcia jak i kończące zawierają w swoich kadrach obrazy psa. Te z kolei zawsze znajdą drogę do mojego serca. Gratuluję całości.
Autorem tekstu jest Tomasz Tomaszewski.