Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Przepraszamy za tak duże opóźnienie w publikacji informacji o nowych produktach Canona. Niestety polscy dziennikarze nie otrzymali materiałów prasowych o godzinie 6.00, gdy upływało ogólnoświatowe embargo. Canon Polska zamierza przekazać je na konferencji, której rozpoczęcie przewidziano dopiero na godzinę 16.00. Lokalny oddział Canona tradycyjnie zlekceważył polskich czytelników planując udostępnienie materiałów ponad dziesięć godzin później w stosunku do reszty świata.
Canon przyzwyczaił nas do tego, że produkcja małoobrazkowych lustrzanek cyfrowych z sensorem wielkości pełnej klatki jest możliwa i ma się dobrze. Przedstawił dzisiaj czwarty na świecie aparat z taką matrycą. Mowa oczywiście o modelu EOS-1Ds Mark III. Przypomnijmy, że oprócz znakomitej i cenionej przez zawodowców serii 1Ds pełnoklatkowy sensor ma także EOS 5D, który określany jest mianem lustrzanki półprofesjonalnej. Poprzednik dzisiejszej nowości oznaczony symbolem 1Ds Mark II ma już prawie 3 lata, więc był już najwyższy czas na jego wymianę. Jego sensor ma 16,7 Mp, co do tej pory stanowiło najwyższą rozdzielczość wśród lustrzanek małoobrazkowych. W przypadku nowego "deesa" można powiedzieć, że bank został rozbity - przekroczono granicę 20 Mp. Mark III ma 21,1 milionów pikseli, tak więc może stawać w szranki z niejednym aparatem średnioformatowym.
Kiedy ogląda się zdjęcia EOS-a-1Ds Mark III, odnosi się nieodparte wrażenie, że ma się do czynienia z modelem 1D Mark III - aparaty wyglądają identycznie, różnią się jedynie niepozorną literką "s" w nazwie. Nie można się zatem dziwić, że i wewnątrz znalazły się rozwiązania zaczerpnięte z modelu reporterskiego. Można powiedzieć, że najważniejsze rozwiązania są praktycznie takie same. Zacznijmy jednak po kolei. Za przetworzenie obrazu odpowiedzialne są dwa procesory Digic III, które zapewniają szybką obróbkę sygnału pochodzącego z procesora o tak ogromnej rozdzielczości. Dzięki nim możliwe stało się wykonanie serii zdjęć z prędkością sięgającą 5 klatkom na sekundę. Jednak seria ograniczona została 45 zdjęciami zapisywanymi w kompresji JPEG przy pełnej rozdzielczości oraz 15 klatek przy zapisie RAW. Śmiało można powiedzieć, że przy sygnale z zastosowanej matrycy to świetny wynik. Zawodowcy fotografujący modę lub robiący zdjęcia reklamowe dostali do ręki bardzo szybkie narzędzie, które bije na głowę prędkości aparatów średnioformatowych. Dwa procesory pozwalają także na 14-bitowe przetwarzanie sygnału analogowego na cyfrowy na każdy kanał. Daje to 16384 tony jasności na kanał (w przypadku stosowanej powszechnie konwersji 12-bitowej tonów jest 4096).
Zapis plików odbywa się na karty CF lub SD, podobnie jak w poprzednich zawodowych lustrzankach Canon zdecydował się na zamontowanie gniazd w obu standardach. Jednak i tym razem nie obyło się bez kolejnego rekordu - zapis na kartach CF możliwy jest w protokole UDMA (Ultra Direct Memory Access), który umożliwia transfer danych z minimalną prędkością na poziomie 45 MB/s. Wreszcie możliwe będzie wykorzystanie super szybkich kart, które miały premiery w tym roku (jak choćby Lexar Professional UDMA 300x 8 GB).
Podobnie jak w modelu EOS-1D Mark III zastosowana matryca ma zintegrowany system czyszczenia, który oparty został na filtrze ultradźwiękowym. Podobna konstrukcja od długiego czasu stosowana jest w aparatach Olympusa, jednak po raz pierwszy użyto jej dla matrycy o pełnych wymiarach klatki małoobrazkowej. Już chyba można powiedzieć, że system ten na stałe zawitał do aparatów EOS - wszystkie najnowsze modele (począwszy od EOS-a 400D) konsekwentnie wyposażane są w ten przydatny element. Należy spodziewać się jeszcze jednej nowinki, która może okazać się stałym wyposażeniem EOS-ów - mowa o podglądzie na żywo. Zaczęło się od modelu EOS-1D Mark III, który jako pierwszy miał procesory Digic III. Mogłoby się wydawać, że próby z, bądź co bądź, nowatorskim rozwiązaniem rozpoczną się od niższych modeli, jednak Canon postanowił zacząć od najwyższej półki. Wprawdzie podobnie jak "jedynce" reporterskiej podczas stosowania podglądu na żywo nie możliwe jest korzystanie z autofokusa, to wykorzystanie tej technologii w najbardziej skomplikowanej cyfrowej lustrzance małoobrazkowej zasługuje na pochwałę i pokazuje, jak wysokie wymagania zostały postawione nowemu sensorowi.
Podczas używania funkcji Live View z pewnością przyda się duży, 3-calowy monitor o rozdzielczości 230 tys. punktów. Należy zaznaczyć, że obraz może być na nim oglądany pod bardzo ostrym kątem bez odczuwalnej straty jakości oraz, co ważne, na ekranie obserwować można 100% obrazu zarówno w trybie odtwarzania wykonanych fotografii jak i w czasie korzystania z podglądu na żywo.
W porównaniu do reporterskiej wersji "marka III" zauważyć można jeden parametr, który osiągi dzisiejszej nowości stawia nieco niżej w rankingu. Chodzi tu o zakres czułości. W 1Ds mieści się on w granicach między ISO 100 a ISO 1600 i jest rozszerzalny do wartości L (czyli ISO 50) i H (ISO 3200). Przypomnijmy, że model 1D miał najwyższą wartość na poziomie ISO 3200 rozszerzalną do ISO 6400. Jednak tego z pozoru słabszego rezultatu użytkownicy zawodowych aparatów przeznaczonych do pracy w studio lub do fotografii reklamowej i modowej nie uznają za wadę, gdyż tak wysokie czułości nie są im raczej potrzebne. Natomiast z pewnością ucieszy ich zastosowanie systemu Higlight Tone Priority, który dba o zachowanie informacji w wysokich światłach. Docenią go za pewne fotografowie wykonujący zdjęcia ślubne - duży kontrast między białą suknią i czarnym garniturem głównych bohaterów uroczystości nie będzie już problemem. Zauważmy, że po aktywowaniu go minimalna dostępna czułość to ISO 200.
Układ odpowiedzialny za ustawianie ostrości jest bardzo podobny (o ile nie taki sam - nie mamy informacji na ten temat) jak w Modelu EOS-1D Mark III. Oparto go na 19 polach krzyżowych o wysokiej precyzji działania pracujących z obiektywami o świetle 2.8 lub jaśniejszymi. Między nimi znajduje się 26 dodatkowych punktów asystujących, które wspomagają autofokus przede wszystkim w trybie śledzenia poruszającego się obiektu i pozwalają na bardziej precyzyjne ustawienie ostrości i lepsze przewidzenie położenia fotografowanego przedmiotu w momencie naciśnięcia spustu migawki. Nasuwa się jedynie natrętna myśl - czy jeśli autofokus został oparty na systemie zastosowanym w 1D, to czy zapowiadają się podobne problemy związane z nieprawidłową pracą układu? Mamy nadzieję, że tym razem Canon dopracował wszystkie układy i nie zaliczy żadnej wpadki.
Pozostały nam jeszcze do omówienia parametry typowo fotograficzne. No cóż, tutaj wielkich zaskoczeń już nie będzie, gdyż skracanie czasów naświetlania, czy wymyślanie kolejnych trybów pomiaru światła nie wydaje się potrzebne, nawet w "maszynach" z najwyższej półki. I tak zakres pracy migawki mieści się między 30 a 1/8000 sekundy, do dyspozycji oddano 63-strefowy system pomiaru światła, który może pracować w trybie matrycowym, pomiaru centralnego (około 8,5% powierzchni wizjera), punktowego (zintegrowny z aktywnym polem autofokusa, centralny, pomiar wielokrotny - do 8 razy) i tryb centralnie ważony. Jak przystało na sprzęt profesjonalny, migawka powinna wytrzymać 300 tys. cykli. Zastosowanie tych parametrów w zawodowym aparacie nikogo nie dziwi. Tak samo nie powinien zdziwić w pełni odporny na warunki atmosferyczne i kurz korpus, wykonany ze stopów magnezu i pokryty tworzywem oraz gumą. Warto zauważyć, że podobnie jak w modelu reporterski została uszczelniona także stopka lampy błyskowej, więc podczas korzystania z lampy Speedlite 580EX II uszczelniony zastaje cały zestaw.
Lista akcesoriów, z jakimi współpracuje nowy produkt Canona, jest praktycznie taka sama, jak w wypadku EOS-a 1D Mark III. Do dyspozycji oddano wszystkie obiektywy kryjące obrazem pełną klatkę, w tym dzisiejszą nowość, ultra szerokie szkło EF 14mm f/2.8L II USM. Wcześniej wspominaliśmy już o lampie Speedlite 580EX II, natomiast ważnym wyposażeniem może okazać się bezprzewodowy transmiter WFT-E2A (o tych urządzeniach pisaliśmy w artykule Nowe akcesoria do Canona EOS 1D Mark III).
Canon EOS-1Ds Mark III powinien trafić do sprzedaży w listopadzei 2007. W Stanach zjednoczonych ma kosztować około 8000 doalrów (czyli około 24 tys. złotych)
Poniżej przedstawiamy specyfikację techniczną. Na japońskich stronach Canona opublikowano zdjęcie przykładowe wykonane nowym aparatem, można je pobrać tutaj