Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Panasonic zaprezentował kamerę systemu Mikro Cztery Trzecie, która sprawdzić ma się zarówno w profesjonalnych transmisjach, jak i produkcjach fabularnych? Czy tym razem systemowa kamera M43 okaże się sukcesem.
Choć może się wydawać, że kamerą DC-BGH1 producent przeciera nowy dla siebie grunt, warto przypomnieć, że pierwszą profesjonalną kamerę systemu Mikro Cztery Trzecie, wykorzystującą wymienne obiektywy producent zaprezentował już w 2010 roku (model AG-AF100). Jak na swoje czasy konstrukcja prezentowała naprawdę imponującą specyfikację, a nawet doczekała się aktualizacji, jednak niedługo później linia umarła śmiercią naturalną, ustępując miejsca pierwszym współczesnym kamerom Varicam, wykorzystującym większa matrycę Super35. Filmowe zapędy użytkowników systemu M43 zaczęły z kolei zaspokajać kolejne generacje aparatu Lumix GH.
Przewijamy 10 lat do przodu i oto Panasonic kolejny raz próbuje swoich sił w temacie. Tym razem krajobraz rynku wygląda już jednak zupełnie inaczej, a sukcesy kamer Blackmagic czy niedawne premiery spod szyldu Z-Cam udowadniają, że tego typu konstrukcja znajdzie dla siebie uzasadnienie. O ile będzie oferować wystarczająco dużo. Co więc ma do zaoferowania kamera Panasonic BGH1?
Pod względem specyfikacji otrzymujemy podobne możliwości jak w przypadku modelu Lumix GH5S. Kamerę wyposażono w 10,2-megapikselową matrycę Live MOS, wykorzystującą technologię Dual Native ISO, która dzięki dużemu rozmiarowi pojedynczego sensela dobrze będzie radzić ma sobie podczas w słabym świetle (maksymalna dostępna czułość to ISO 51200). Jeżeli zaś chodzi o samą jakość i wydajność, będziemy mogli rejestrować 10-bitowe materiały DCI 4K 60 kl./s z próbkowaniem 4:2:0, lub 4K 30 kl./s z próbkowaniem 4:2:2 (mamy też opcję wypuszczenia materiałów 4K 60 kl./s 4:2:2 na zewnętrzne rekordery). Jeśli zaś chodzi o rozdzielczość Full HD, maksymalny dostępny klatkaż wzrośnie do 240 kl./s (powyżej 200 kl./s będziemy jednak mieli do czynienia z cropem). Dodatkowo, dzięki aktywnemu systemowi chłodzenia, użytkownicy nie będą obarczenie żadnymi limitami odnośnie czasu nagrywania.
Na pokładzie znajdziemy też zaktualizowany profil V-Log, który oferować ma zakres dynamiczny rzędu 13 EV, usprawniony system AF (ale nadal bazujący na detekcji kontrastu), a także wsparcie dla obiektywów anamorficznych, pozwalając na wypuszczenie rozciągniętego obrazu przez USB-C, SDI lub Ethernet. Przy tym wszystkim nieco zaskakuje jedynie brak zapisu RAW (Panasonic nie wspomina nawet o takiej możliwości w przypadku zewnętrznych rekorderów), ale trzeba brać pod uwagę też cenę w jakiej debiutuje nowy model.
Otrzymujemy także wiele filmowych ciekawostek, które usprawnią przede wszystkim pracę w studio. Przede wszystkim otrzymujemy trzy złącza BNC, które obsługują interfejs 3G SDI, generowanie (i przyjmowanie) kodu czasowego i genlock, co ułatwi pracę w systemach wielokamerowych. Mamy też lampki kontrolne tally, gorącą stopkę do podłączenia interfejsu audio, lub mikrofonu, a także złącze Ethernet, które oprócz sterowania funkcjami kamery może posłużyć także do jej zasilania. Mamy też możliwość zdalnego obsługiwania do 12 kamer za pomocą aplikacji Lumix Tether.
Oprócz tego Lumix BGH1 oferuje moduły łączności Wi-Fi i Bluetooth, pełnowymiarowe złącze HDMI, standardowe złącza słuchawkowe i mikrofonowe 3,5 mm, dwa sloty na karty SD i umożliwia zasilanie za pomocą baterii VW-VB, których pojemność sięga nawet 11800 mAh. Do tego modułowe, kompaktowe body, które pozwoli na zbudowanie właściwie dowolnego filmowego rigu.
Panasonic Lumix DC-BGH1 zadebiutuje na rynku w grudniu w cenie 1999 dolarów, czyli ok. 7650 zł. Na polskim rynku należy spodziewać się ceny ok. 9-10 tys. złotych.
Więcej informacji znajdziecie na stronie panasonic.com.