Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
Jeżeli myśleliście, że to model P900 mógł pochwalić się imponującym zakresem zooma, poznajcie jego następce. Oprócz rekordowego w tej klasie zasięgu, oferuje także usprawnioną ergonomię, filmy 4K i możliwość zapisu zdjęć RAW.
Pokazanego przed trzema laty Nikona P900 upodobali sobie miłośnicy fotografowania ptaków, smaolotów, księżyca czy dzikiej natury. A wszystko za sprawą wyjątkowo uniwersalnego obiektywu (ekwiwalent 24-2000 mm), który pozwalał na wykonywanie bardzo dużych, bo aż 83-krotnych zbliżeń.
Teraz nikon aktualizuje popularną konstrukcję, która ma szansę jeszcze bardziej przypaść do gustu potencjalnym użytkownikom, model Coolpix P1000. W głównej specyfikacji zauważamy niewielkie ale istotne zmiany. Do czynienia mamy tu nadal z 16-megapikselową matrycą CMOS w rozmiarze 1/2,3 cala i trybem seryjnym 7 kl./s. Po raz pierwszy będziemy mogli jednak fotografować w formacie RAW, a amatorów filmowania ucieszy możliwość zapisu wideo w rozdzielczości 4K z prędkością 30 kl./s (60 kl./s w jakości Full HD) oraz obecność złącza mikrofonowego.
Oprócz tego, pojawia się znacznie udoskonalony wizjer elektroniczny XGA OLED o rozdzielczości 2.36 milionów punktów i nieco większy, bo 3,2-calowy obracany ekran LCD (niestety nadal nie dotykowy). Do tego moduły łączności WiFi i Bluetooth, które za pośrednictwem aplikacji Snapbridge pozwolą na wygodne zdalne sterowanie aparatem i przesyłanie zdjęć na urządzenia mobilne oraz bardziej rozbudowana konstrukcja, między innymi o przycisk AF-L / AE-L i gorącą stopkę.
Gwoździem programu jest tu jednak nowy obiektyw, oferujący rekordowe w tym segmencie, 125-krotne przybliżenie (ekwiwalent 24-300 mm, światło f/2.8-8). Jak twierdzi producent, „daje to tak duże powiększenie, że można dzięki niemu robić zdjęcia kraterom na Księżycu”.
Trzeba przyznać, że wynik ten imponuje i w połączeniu z rozbudowanymi możliwościami trybu wideo może stanowić powód, dla którego niektórzy amatorzy wybiorą ten model zamiast aparatu systemowego, w przypadku którego wyposażenie się w obiektyw o choćby zbliżonym zasięgu oznaczałby wydatek, na który większość osób nie może sobie pozwolić.
Niestety wszystko to okupione jest znacznie większymi gabarytami. Aparat mierzy 146 x 119 x 181 mm przy wadze 1415 g, co sprawia, że pod względem rozmiarów znacznie bliżej mu do zwykłej lustrzanki, niż kompaktu, za jaki mogliśmy jeszcze uznać poprzednika.
Koniec końców konstrukcję ocenią jednak użytkownicy. Będą mieli na to okazję już we wrześniu. Aparat trafi na rynek w cenie 999 dolarów.
Więcej informacji znajdziecie pod adresem nikon.pl.