Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Tego chyba nikt się nie spodziewał. Blisko 7 tys. osób wsparło kampanię firmy Yashica, dzięki czemu uzbierała ona ponad milion dolarów na realizację aparatu Y35 z systemem digiFILM. Teraz producent spróbował swoich sił w serwisie Indiegogo, a sam aparat doczekał się już ważnych usprawnień.
Yashica Y35 w dniu premiery stała się obiektem kpin wielu bardziej zaawansowanych fotografów. Firma zapowiadała "coś wyjątkowego i rewolucyjnego", a tak naprawdę zaprezentowała jedynie fotograficzny gadżet, który wprowadził pewną rewolucję pod względem sposobu obcowania z fotografią cyfrową. Niemniej jednak aparat stał się prawdziwą sensacją, która zaskarbiła serca internautów. Kampanię prowadzoną na Kickstarterze wsparło dokładnie 6935 osób. Dzięki czemu Yashica zebrała ponad 1.2 miliona dolarów, co niemal 13-krotnie przekroczyło zakładany budżet. Jednak, gdyby ktoś z Was przegapił zbiórkę na Kikstarterze, to firma rozpoczęła właśnie kolejną kampanię. Tym razem w serwisie Indiegogo. Ponadto sama Yashica Y35 doczekała się także już kilku ważnych usprawnień.
Zamierzeniem projektantów było stworzenie aparatu cyfrowego tak bliskiego analogom, jak to tylko możliwe. Idea godna pochwały, pewne wątpliwości rodzi jedynie jej realizacja. Wszystko opiera się tu bowiem o nowy system digiFilm, czyli o specjalne wkłady. Są one odpowiednikiem zwykłych filmów w fotografii analogowej, które po włożeniu do aparatu będą modyfikować ustawienia obrazu, niczym filtr lub preset nałożony na etapie obróbki.
Poza tym każdy z nich zapewnia inną czułość i właściwości. Na początek mamy 4 wkłady: czarno-biały (ISO 400), przeznaczony do robienia zdjęć w słabym świetle (ISO 1600), wkład o niskiej czułości (ISO 200) oraz wkład pozwalający na wykonywanie zdjęć w kwadratowym formacie (ISO 200).
Taka “manualna” ingerencja w ustawienia aparatu z pewnością ma swoje uroki, a producent twierdzi, że dzięki temu będziemy fotografować bardziej świadomie, ale trudno powiedzieć, na ile rozwiązanie to będzie komfortowe. Komplikowanie procesu fotografowania nie wydaje się dobrym pomysłem, do tego konieczność żonglowania wkładami sprawi, że prędzej czy później któryś zgubimy. Z drugiej strony otwiera to ciekawie pole możliwości dla producenta. Produkcja wkładów naśladujących charakterystykę znanych filmów mogłaby spodobać się wielu fotografom.
Pochwalić jednak trzeba ergonomię aparatu. Wszystko odbywa się tak, jak w klasycznym dalmierzu. Ostrością sterujemy manualnie pierścieniem na obiektywie (od 1 m do nieskończoności), a zdjęcia wykonujemy wybierając jeden z 5 dostępnych czasów naświetlania (1s, 1/30s, 1/60s, 1/250s, 1/500s). To wszystko przy stałej przysłonie f/2.8 i ogniskowej o ekwiwalencie 35 mm. Wisienkę na torcie stanowi brak jakiegokolwiek ekranu oraz fakt, że po każdym wykonanym zdjęciu musimy “przewinąć” film, przesuwając kciukiem specjalną wajchę. Same zdjęcia natomiast zapisywane są na karcie SD.
Na początku aparat został wyposażony w matrycę CMOS o rozmiarze zaledwie 1/3.2 cala. Jednak producent zdecydował się na usprawnienia w tej dziedzinie. Teraz we wnętrzu znajdziemy 1/2.5-calowy sensor CMOS o rozdzielczości 14-megapikseli. Również obiektyw zapewnia teraz większy nominalny otwór przysłony f/2 (w pierwowzorze było to f/2.8). Tak więc rezultaty powinny być podobne do tych, uzyskanych przy pomocy nowoczesnych smartfonów. Niestety producent ani słowem nie wspomina o formacie RAW, możemy więc spodziewać się, że zdjęcia zapiszemy jedynie w formacie JPEG.
Yashica osiągnęła niebywały sukces w serwisie Kickstarter zbierając prawie 1 300 000 dolarów. Teraz model Y35 możemy także znaleźć w platformie Indiegogo. Wspierając kolejną kampanię aparat możemy dostać w cenie 133 dolarów (zestaw z jednym digiFILM ISO 200) lub za 188 dolarów (aparat wraz z pełnym zestawem digiFILM). Pierwsze dostawy mają rozpocząć się w maju 2018 roku.
Niemniej jednak za te pieniądze otrzymamy zaledwie aparat, który został bardzo ciekawie i oryginalnie pomyślany, ale to wszystko. Jego specyfikacja skutecznie ogranicza pole zastosowań i czyni z niego jedynie fotograficzną zabawkę, która być może sprawdzi się jako prezent, ale raczej nigdy nie zagości w torbie osoby, która nieco bardziej zainteresowana jest fotografią. A szkoda. Sam pomysł na cyfrowy “analogowy” aparat wydaje się strzałem w dziesiątkę.
Więcej informacji znajdziecie na stronie www.yashica.com lun w serwisie Indiegogo.