Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Ania Kłosek jest fotografką-podróżniczką. Ze swoich podróży nie przywozi jednak typowych turystycznych kadrów. Gdziekolwiek jest, zawsze poluje na niebanalne zdjęcia uliczne.
Zdjęcia wykorzystano za zgodą autora
Pierwsze kroki stawiała fotografując analogową “małpką” zachód Europy. Wielka Brytania, Francja czy Włochy to miejsca,w których czuje się bardzo swobodnie i chętnie do nich wraca.
W trakcie jednej ze swoich podróży, kupiła pierwszy poważny aparat cyfrowy. Skończyła kurs w Akademii Fotografii. Od tamtej pory niemal nie rozstaje się z aparatem. Tam odkryła, że styl fotografii, w którym tworzy, nie jest tak trudny do zdefiniowania, jak jej się zdawało, ma nazwę i bardzo solidne korzenie. Zbiegło się to z renesansem fotografii ulicznej. In-Public rozpoczęło swoją aktywność w 2000 roku, a niedługo po tym kolektywy streetowe zaczęły wyrastać jak grzyby po deszczu. Od tego czasu Ania Kłosek pojawia się na każdej ważnej wystawie fotografii ulicznej w Polsce i za granicą.
Skupienie się na momencie i oderwanie obrazu od danego miejsca charakteryzują jej twórczość. Nie ma znaczenia gdzie fotografuje, zawsze fotografuje w ten sam sposób. Na ulicy przyciąga ją wszystko to, co odstaje od normy. Wszelkie rzeczy, sytuacje czy gesty. Zawsze skupia się na akcji. O swoim podejściu do fotografowania mówi: “Najgorsze co mogę zrobić to idąc na paradę przynieść zdjęcia samej parady.“
Od kilku lat celem jej podróży stał się wschód Polski. Sam cel podróży wymusił na niej inne podejście do fotografowania. O ile na zachodzie pociągała ją różnorodność i łatwość znalezienia tematu na pojedyncze zdjęcia uliczne tak na wschodzie zaczęła podchodzić do fotografii długoterminowo. Zdecydowanie pociąga ją wschodnia surowość.
W 2014 roku odwiedziła Białoruś a od 2015 roku pracuje nad dużym projektem o Ukrainie. Nie skupia się ona jednak na wydarzeniach z pierwszych stron gazet. Jej praca dotyczy ludzi nie biorących udziału w wielkiej historii. Nie fotografuje wojny, przynajmniej nie świadomie. Raczej skupia się na codziennym życiu zwykłych ludzi o których media wydają się zapominać.
Fotografowanie Ukrainy ma dla niej również osobiste znaczenie. Stamtąd pochodzi jej rodzina. We Lwowie odnalazła dawno zagubione ślady swoich przodków. Ten wręcz intymny stosunek do kraju przelewa na swoje zdjęcia. Jej Ukraina to nie jest już zbiór ulicznych migawek lecz w pełni przemyślany, dojrzały projekt dokumentalny.
Ania nie odżegnuje się jednak od fotografii ulicznej. Była członkinią międzynarodowej (nieistniejącej już) grupy fotografów ulicznych Publigraphy. Aktualnie należy do polskiego kolektywu Un-Posed.