Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
Materiał partnera
Z fotografią miałem do czynienia chyba od zawsze. Pierwsze zdjęcia robiłem radzieckim aparatem Smiena podczas wycieczki na Węgry i miałem wtedy raptem 10 lat. Pochodzę z małej miejscowości i może dlatego moja pasja rozwijała się stopniowo. Gdy miałem 22 lata, wyjechałem do Warszawy, co dało mi szansę pracy w laboratorium fotograficznym. Mogłem dzięki temu obserwować, jak fotografia cyfrowa zyskuje coraz większą popularność. Ta praca mocno przyczyniła się do mojego zachwytu zawodem fotografa, bo miałem tam okazję poznać ludzi zajmujących się tym profesjonalnie. Aż w końcu sam odważyłem się pójść taką drogą, ale dopiero w 2014 roku. Zapewne dlatego, że pojawiła się moja największa motywacja, czyli krajobrazy Islandii.
Fot. Jacek Świercz
Na Islandię po raz pierwszy przyleciałem w lipcu 2009 roku ze swoją żoną. To była nasza podróż poślubna. Postanowiliśmy jednak wykorzystać ten czas maksymalnie i w ciągu dwóch tygodni zwiedziliśmy prawie całą wyspę! Oboje byliśmy tak zauroczeni pięknem tego miejsca, że po powrocie do Polski zapadła decyzja – chcemy zamieszkać na Islandii. Dwa miesiące później była przeprowadzka i... mieszkamy tu do dziś.
Fot. Jacek Świercz
Cała Islandia to raj dla fotografa krajobrazu, ale moim zdecydowanym numerem 1 jest Vestrahorn. W tym miejscu zaczęła się moja przygoda z fotografią i tam do dzisiaj spędzam najwięcej czasu, robiąc zdjęcia. Mówię, że to takie moje otwarte studio i drugi dom. Jest również takie powiedzenie, że najlepsze zdjęcie zrobisz właśnie w okolicy swojego domu. U mnie się to sprawdza, bo mieszkam na tyle blisko, że z okna mogę obserwować, co się dzieje na Vestrahorn. Zwykle 20 minut później jestem już na miejscu z aparatem.
Fot. Jacek Świercz
Używam aparatu Canon i 3 obiektywów: RF 15-35 mm f/2.8 , RF 24-70 mm f/2.8 i 70-200 mm f/2.8 – ten zestaw zdecydowanie spełnia moje wymagania. W fotografii krajobrazu statyw jest oczywiście niezbędny i tutaj stawiam na Manfrotto, a w przypadku naprawdę trudnych warunków atmosferycznych zabieram ze sobą bardzo stabilny statyw Gitzo.
Plecak Lowepro Pro Trekker 650 AW II
Tak, szczerze mówiąc, za tą decyzją stoi chyba lenistwo (śmiech). Dron wywrócił moją fotografię – i przecież nie tylko moją – o 180 stopni. Wcześniej zdarzało mi się z całym sprzętem wchodzić na górę - pomijając zmęczenie, było to po prostu czasochłonne. Teraz mogę wysłać tam drona i mam świetne kadry. Pozwoliło mi to też się rozwijać, bo nagle miejsca trudno dostępne lub całkowicie zamknięte, stały się osiągalne. Używam drona DJI Mavic 3 Pro, dla którego odległość do 5-7 km to pestka. Bardzo przyjemnie mi się tak fotografuje, bo otwarte przestrzenie Islandii maksymalnie zachęcają, do ciągłego korzystania z drona. Zwłaszcza, że zawsze udawało mi się spokojnie wylądować (śmiech).
Fot. Jacek Świercz
Tak, największym problemem jest tutaj wiatr. Korzystam z kilku aplikacji informujących na bieżąco o warunkach atmosferycznych, więc mogę spokojnie przeanalizować, czy warto ryzykować. Prawdę mówiąc, często odpuszczam. Ach, i ptaki – jest ich tu mnóstwo! Znam przypadki, gdzie ptaki atakowały drona i niestety – kilka z takich historii skończyło się upadkiem sprzętu.
Tak, zdecydowanie. Oczywiście mam przy sobie też zapasowe akumulatory, o których wspomniałaś, powerbanka, samowyzwalacz i inne drobiazgi. Zawsze miałem w samochodzie dwa plecaki, bo nie byłem w stanie upchnąć wszystkiego w jednym, tym bardziej, że dbam o bezpieczeństwo swojego sprzętu. Dlatego wiadomość o nowym plecaku Lowepro Pro Trekker 650 AW II spadła mi z nieba. Poza tym, jak sama wiesz, te plecaki były ze mną od początku, na długo zanim zostałem ambasadorem marki. Oczywiście miałem krótkie przygody z plecakami innych firm, ale jakoś zawsze wracałem do Lowepro (śmiech).
Plecak Lowepro Pro Trekker 650 AW II
Całe szczęście, bo dzięki temu w końcu mam jeden plecak na wszystko. I tak zostanie, zwłaszcza, że jest tam jeszcze trochę wolnego miejsca!
Od razu pozytywne, bo w pierwszej kolejności zwróciłem uwagę na to, co podoba mi się również w innych plecakach od Lowepro: modułowa konstrukcja i możliwość dowolnego ustawienia przegród. Spodziewałem się, że plecak będzie tak duży, więc to mnie akurat nie zaskoczyło, natomiast ucieszyłem się, że waży tylko 3,6 kg.
Plecak Lowepro Pro Trekker 650 AW II
Tego właśnie się trochę obawiałem, bo choć plecak waży niewiele, to już sprzęt w środku – wiadomo. Testowałem go zarówno podczas krótkiego spaceru, jak i dłuższej wędrówki i było świetnie. Od razu zwróciłem uwagę na ten system nośny i od razu go sobie dostosowałem. On jest tak skonstruowany, że można go dokładnie dopasować do ciała. Dotyczy to szelek, pasa biodrowego, paska na piersi… Chyba tak jak w plecaku turystycznym.
Dobrze, że o tym mówisz, bo na Islandii w praktyce są dwie pory roku – lato i zima, ale ja zawsze mówię, że my mamy wszystkie cztery, tylko jednego dnia (śmiech). Tak jak we wszystkich pozostałych plecakach Lowepro, mój sprzęt był cały czas bezpieczny. Plecak przetrwał już śnieg, deszcz, silny wiatr z drobinkami piasku... W czasie dużej ulewy wolałem nałożyć pokrowiec przeciwdeszczowy z zestawu, ale po materiale - chyba trochę innym niż wcześniej - i tak spływała woda. Jakość wykonania zdecydowanie jest dla mnie najważniejsza, pewnie dlatego zawsze i tak wracałem do Lowepro.
To też jest coś, co mi się podoba. Na Islandii mam okazję codziennie podziwiać i pamiętać o pięknie przyrody, więc cieszę się, że marka, której jestem ambasadorem dba o środowisko.
Plecak Lowepro Pro Trekker 650 AW II
Dla mnie wisienką na torcie były dedykowane miejsca na iPada i laptopa – osobno na oba urządzenia. Ostatnio wolę mocować statyw nie z boku plecaka, a z przodu i tutaj również ucieszyłem się, że mam wybór i mogę korzystać z obydwu możliwości. Jestem fanem dobrej organizacji sprzętu i akcesoriów, bo zawsze mam ze sobą cały ich przekrój, dlatego doceniam, że w tym plecaku tych kieszeni jest sporo – bo znajdzie się miejsce i na dokumenty, i na to, żeby ukryć AirTaga. Rozwiązanie z kieszenią na bukłak z wodą i otwór na rurkę to również coś, co chętnie zobaczyłbym też w innych modelach. Proste, a wygodne.
Ponieważ fotografuję krajobraz, zawsze rezerwuję trochę dodatkowego czasu na przygotowanie sprzętu (obiektyw, filtr, wężyk spustowy). To jest raczej spokojny rodzaj fotografii, więc otwierana tylna klapa i dostęp do całej zawartości sprawdza się idealnie. Przy tak dużym plecaku, pełnym sprzętu, z którego korzystam na zmianę, to po prostu najlepsze rozwiązanie. Wiem jednak, że są osoby, które preferują np. szybki boczny dostęp do zawartości – tutaj nie jest to możliwe, więc warto zwrócić na to uwagę.
Plecak Lowepro Pro Trekker 650 AW II
Żeby nie było tak kolorowo, to rzeczywiście istnieją pewne niedociągnięcia, o których warto powiedzieć. Najważniejsze to brak możliwości zamocowania na szelkach uchwytu do mocowania aparatu – plecak jest duży, więc jego szelki muszą być szerokie i tego uchwytu po prostu nie da się zamontować. Osobiście nie korzystam z tej opcji, bo gdy przenoszę się między lokacjami i tak chowam aparat do plecaka – ta słynna islandzka pogoda (śmiech). Ale jeśli dla kogoś to i boczny dostęp do sprzętu są kluczowe, radziłbym szukać innego modelu. Brakuje mi tu za to bocznej rączki do przenoszenia plecaka. Razem z saszetką mamy 62 cm wysokości i tylko jeden górny uchwyt – byłoby zdecydowanie łatwiej, gdyby plecak wyposażony był w dodatkową rączkę z boku. Na szczęście pod każdym innym względem plecak sprawdza się świetnie, bo nie chciałbym już wracać do rozdzielania sprzętu na dwie torby.
Fot. Jacek Świercz
Zdecydowanie są – Arktyka i Antarktyka. Bardzo chciałbym sfotografować tamtejsze obszary podbiegunowe, ale na razie skupiam się jeszcze na Islandii, o której planuję wydać album. To miejsce jest – tak jak powiedziałaś – i surowe, i malownicze, chciałbym dzielić się nim nadal.