Jacek Świercz - w krainie ognia i lodu

Czy na Islandii można znaleźć jeszcze miejsca nieodkryte? Z jakimi wyzwaniami mierzy się fotograf w tak surowym klimacie? I co warto spakować do swojej fotograficznej torby? Pytamy o to pejzażystę Jacka Świercza.

Autor: Redakcja Fotopolis

6 Październik 2023
Artykuł na: 23-28 minut

Mieszkasz na stałe na Islandii. Jak się tam znalazłeś?

Na Islandię pierwszy raz przylecieliśmy w lipcu 2009 r. Była to nasza podróż poślubna. Przez 2 tygodnie zwiedziliśmy prawie całą wyspę, która zauroczyła nas swoim pięknem. Do tego stopnia, że po powrocie do kraju zdecydowaliśmy, że chcemy tam zamieszkać. W ciągu 2 miesięcy przeprowadziliśmy się na wyspę i mieszkamy tu do dziś.

Najpierw była fotografia, czy to dopiero niezwykłe krajobrazy Islandii sprawiły, że sięgnąłeś po aparat?

Tak naprawdę z fotografią miałem do czynienia od zawsze. Pochodzę z małej miejscowości Końskie w woj. świętokrzyskim. Gdy miałem 22 lata, wyjechałem do Warszawy, gdzie pracowałem w laboratorium fotograficznym. Były to czasy transformacji z fotografii analogowej na cyfrową. W pracy często rozmawiałem o tym z ludźmi zajmującymi się fotografią zawodowo. Nie wszyscy byli wówczas do tego przekonani, wiele osób mówiło, że aparaty cyfrowe nigdy nie będą lepsze od analogowych. Sam zacząłem robić zdjęcia w 2014 roku. I tak – głównym motywatorem były krajobrazy Islandii.

Wróciłem z pracy do domu i nie myślałem o zdjęciach. Spojrzałem przez okno i to, co zaczynało dziać się nad Vestrahorn, oznaczało tylko jedno. 20 minut później byłem już na miejscu. Był to jeden z piękniejszych zachodów, jakie fotografowałem. Fot. Jacek Świercz

To zdecydowanie mekka fotografów krajobrazu. Czy na wyspie są jeszcze miejsca nieodkryte?

Tak, myślę, że jest jeszcze mnóstwo miejsc, które czekają na odkrycie. Sam ciągle się o tym przekonuję. Często jadąc drogą krajową nr 1, wjeżdżam w dolinę, odnajduję zupełnie niezwykłe miejsca, do których turyści jeszcze nie dotarli. Dobrym przykładem jest chociażby Kanion Stuðlagil, który do 2009 roku znajdował się pod powierzchnią wody. Gdy nieopodal zbudowano tamę, poziom wody znacznie się obniżył, odsłaniając ten prawdziwy cud natury. Dziś to miejsce jest już punktem obowiązkowym na liście każdego fotografa krajobrazu. Kolejnym przykładem jest Kanion Fjaðrárgljúfur. Dopiero dzięki teledyskowi Justina Biebera stał się bardzo popularny. Wcześniej mało kto wiedział o istnieniu tego miejsca, choć znajduje się praktycznie przy głównej drodze. Myślę, że jest jeszcze wiele takich miejsc, nieodkrytych przez masową turystykę.

Fot. Jacek Świercz

Przeglądam Twój profil na Instagramie i widzę, że lubisz wracać również do tych najbardziej kultowych miejsc. Nie zniechęca Cię to, że w Internecie jest już tak wiele zdjęć tych motywów?

Zapewne chodzi Ci o Vestrahorn. Wiele ludzi mówi, że najlepsze zdjęcie zrobisz obok swojego domu. A z okna swojego domu widzę to, co dzieje się właśnie nad Vestrahornem, czyli jakie są tam warunki pogodowe. W ciągu kilkunastu minut mogę być na miejscu. I czuję wciąż niedosyt, wiem, że z tym miejscem mam jeszcze niewyrównane rachunki. Cały czas po głowie chodzi mi kilka kadrów, które chcę tam zrealizować. W Internecie zawsze znajdziemy mnóstwo powtarzających się zdjęć interesującego nas miejsca, gdyby miało mnie to zniechęcić, musiałbym odwiesić aparat na kołek.

Ten niesamowity spektakl na niebie sfotografowałem w miejscu, gdzie bywam najczęściej,  to mój fotograficzny raj – Vestrahorn. Fot. Jacek Świercz

Jakie jest Twoje ulubione miejsce na Islandii?

Zdecydowanie właśnie Vestrahorn. To tam zaczęła się moja fotograficzna przygoda. Ale cała Islandia jest piękna, do każdego miejsca warto wracać, np. o różnych porach roku.

Na razie wróćmy jeszcze na chwilę do początków. Jak wyglądała Twoja fotograficzna droga? Jak zdobywałeś doświadczenie?

Moja przygoda zaczęła się w 2014 roku. Kupiłem żonie nowy aparat, ona oddała mi swojego starego Nikona. Od tamtej pory fotografia krajobrazowa po prostu mnie pochłonęła. Zacząłem studiować albumy, czytać książki, oglądać filmy oraz vlogi fotograficzne. Przejrzałem tysiące zdjęć w Internecie. Jestem samoukiem. Dalej doskonalę swoje umiejętności, szukam nowej wiedzy w sieci i przede wszystkim robię bardzo dużo zdjęć. Aparat towarzyszy mi codziennie. Doświadczenie zdobywa się w terenie. Czytałem kiedyś o profesorze, który podzielił swoich studentów na dwie grupy: „ilościową” i „jakościową”. Pierwsza miała być oceniana na podstawie liczby wykonanych zdjęć, druga – poziomu swojej fotografii. Pod koniec semestru profesor stwierdził, że najlepsze zdjęcia zostały zrobione przez grupę „ilościową”. Studenci byli zajęci eksperymentowaniem nad kompozycją i oświetleniem, testowaniem i uczeniem się na błędach, doskonaląc swoje umiejętności i wykonując setki zdjęć. Podczas gdy grupa „jakościowa” dyskutowała o perfekcyjnym zdjęciu, zamiast szukać sposobu, by je zrobić. W efekcie mogli pochwalić się jedynie przeciętnymi fotografiami i garścią niezweryfikowanych teorii.

Kanion Fjaðrárgljúfur. Ten islandzki cud natury swoje prawdziwe piękno pokazuje, dopiero gdy fotografujemy go z góry. Fot. Jacek Świercz

Jaka jest najlepsza rada, jakiej Ty udzieliłbyś dzisiaj początkującym fotografom?

Żeby nie zawracali sobie głowy sprzętem, nie poświęcali czasu na dyskusje o tym, który aparat ma lepsze możliwości techniczne, tylko zabrali to, co obecnie posiadają i wyszli w plener. Zdjęcia można robić o każdej porze dnia, nie tylko o wschodzie i zachodzie słońca, jak często nam się wmawia. Musimy pamiętać o tym, że to nie sprzęt robi zdjęcia, a fotograf, który bez zdobywanego doświadczenia nie będzie w stanie rozwijać swoich umiejętności.

Fot. Jacek Świercz

Co jest dla Ciebie ważniejsze: końcowe zdjęcie czy sam proces jego powstawania?

Zdecydowanie proces. Uwielbiam ten czas, gdy jestem sam na sam z naturą; delektować się pięknem otaczającego mnie krajobrazu. Pracując nad kadrem, staram się dopracować każdy szczegół tak, aby jak najmniej czasu spędzić przed ekranem. Nie przepadam za postprodukcją.

Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że dobre zdjęcie krajobrazu można zrobić tylko w czasie złotej godziny, i to jest na to najlepszy dowód. Fotografia ta była wyróżniona w kilku konkursach. Fot. Jacek Świercz

Wielu fotografów mówi, że fotografia krajobrazu jest jak medytacja. Ale czy na pewno? To często napięcie i wyścig związany z szybko zmieniającą się pogodą, uciekającym światłem. Mieszkając na Islandii, wiesz o tym chyba najlepiej…

Dokładnie, bywa i tak, że jednego dnia mamy wszystkie cztery pory roku. Zdarzało się, że jadąc do miejsca docelowego, mijałem ciekawy spot. Mówiłem sobie: zrobię zdjęcie, jak będę wracał. Tylko że wracając już tego miejsca nie widziałem, ponieważ warunki pogodowe zmieniały się drastycznie, a widoczność spadła do kilkudziesięciu metrów. Dlatego jedna z wielu rzeczy, których nauczyłem się na Islandii, to nie odkładać nic na później, tylko zatrzymać auto i zrobić to zdjęcie. Pytasz mnie o napięcie związane z uciekającym światłem. Nie powiem, że nie przywiązuję do niego wagi, ale staram się robić dobre zdjęcia w każdych warunkach. Bardzo dużo moich fotografii powstało w środku dnia. Osobiście uważam, że zdjęcia można robić o każdej porze.

Fot. Jacek Świercz

Jak wyglądają Twoje przygotowania do pleneru? Jak wyszukujesz nowe lokacje?

Większość moich plenerów to tak naprawdę spontaniczne wypady. Mam zawsze spakowany plecak. Po pracy zabieram statyw i kilka innych rzeczy, wsiadam w auto i jadę. Często decyzja o miejscu docelowym jest podejmowana przeze mnie w ostatniej chwili. Jeśli chodzi o nowe lokalizacje, często korzystam z Google Earth oraz z islandzkich lokalnych grup na Facebooku, gdzie lokalsi bardzo często wstawiają zdjęcia z różnych miejsc na wyspie. Dzięki temu odkryłem wiele nowych lokalizacji. Korzystam rownież ze strony 500px oraz Instagrama. 

Nieodłączny element tutejszego krajobrazu. Islandzkie konie – zwierzęta, które cały rok żyją na wolności.  Po krajobrazie to moja druga pasja – fotografia tych zwierząt sprawia mi bardzo dużo przyjemności. Fot. Jacek Świercz

A jak szukasz najlepszego punktu, gdy znajdziesz się już na miejscu? Długo szukasz idealnego spotu?

Tak, zdjęcia jednego miejsca zajmują mi sporo czasu. Fotografuję z różnych perspektyw. Bardzo często wspomagam się telefonem, który pozwala mi wybrać odpowiedni kadr. Na moje nieszczęście większa liczba zdjęć wiąże się później z długim procesem selekcji.

Mój podstawowy zestaw to holder Nisi V6 z trzema filtrami: polaryzacyjny CPL + połówkowy Medium Nisi Nano IR ND4 / ND 0.6. + pełny szary Nisi Nano I/ ND 6.0. Ten zestaw najczęściej znajdziecie na moim obiektywie. Fot. Jacek Świercz

Patrząc na backstage Twoich sesji, widzę, że wybierasz raczej optyczne filtry na lokacji niż maski i warstwy przed monitorem.

Tak, zdecydowanie tak, filtry fotograficzne to coś, co najbardziej cenię w fotografii krajobrazowej. Uwielbiam robić zdjęcia na długich czasach, a filtry optyczne dają mi tę możliwość. Uważam, że najprostsze rozwiązania nadal są najlepsze. Żaden program graficzny nie jest w stanie zastąpić fotografii wykonanej za pomocą filtrów optycznych.

Z jakich filtrów korzystasz?

Używam filtrów NISI. Bardzo je cenię za ich jakość i rzeczywiste odwzorowanie kolorów. Osobiście uważam, że są to najlepsze filtry na rynku, a korzystałem z modeli wielu firm, w tym również tych najdroższych jak LEE czy B&W. Ważną zaletą filtrów NISI jest też ich wytrzymałość – nie ulegają one tak częstym zarysowaniom jak filtry żywiczne i nie powodują zafarbu, nawet przy stosowaniu kilku naraz. Bardzo ułatwia i skraca to proces obróbki w programie graficznym.

Fjallsárlón, jęzor największego lodowca w Europie – Vatnajökull. Cofający się lód uformował lodowe serce. Zdjęcie zrobiłem podczas sztormu, co dodaje mu dynamiki. Często czekam na załamanie pogody, bo wiem, że wtedy na pewno uda mi się zrobić ciekawy kadr. Fot. Jacek Świercz

No właśnie, jak łączysz kilka filtrów? W jakiej kolejności je ustawiasz?

Używam filtrów NISI z holderem V6, który jest praktycznie cały czas na moim obiektywie. Najczęściej w uchwyt wsuwam filtr połówkowy miękki. W sytuacji, gdy potrzebuję uzyskać dłuższy czas naświetlania, filtry ustawiam w następującej kolejności: polaryzacyjny, pełny, połówkowy miękki.

Fot. Jacek Świercz

Co kupić na początek? Jaki jest Twoim zdaniem najlepszy zestaw, jeśli chodzi o filtry do krajobrazu?

Moim zdaniem najlepszym filtrem na start jest filtr polaryzacyjny. Kolejnym modelem w naszym zestawie powinien być filtr połówkowy. Łącząc te dwa filtry, możemy otrzymać naprawdę satysfakcjonujące efekty. Jeżeli dysponujemy większym budżetem, można zdecydować się na zakup zestawu zawierającego 3–4 filtry. Najlepszym rozwiązaniem będzie zakup pakietu z filtrem polaryzacyjnym, połówkowym oraz neutralnym szarym.

Niezwykle barwny wąwóz, na którego końcu widać jęzor lodowca Vatnajökull – Hoffellsjökull. Topniejący lód sprawia, że spływająca woda tworzy niesamowite struktury, niezwykle wdzięczne w obiektywie drona. Fot. Jacek Świercz

Co jeszcze znajdziemy w Twojej torbie?

W zależności od rodzaju pleneru i liczby sprzętu zabieram ze sobą odpowiedni plecak. Poza aparatem i obiektywami Canon również zestaw filtrów, akumulatory, wężyk spustowy, zapasowe karty oraz dron DJI Mavic Pro.

A poza sprzętem foto – bez jakich akcesoriów nie wyruszasz na zdjęcia?

Oczywiście zabieram latarkę, czołówkę, podręczną apteczkę pierwszej pomocy, gwizdek ratunkowy, scyzoryk, czekoladę, czapkę, rękawiczki oraz termos z ciepłym napojem.

Jökulsárlón Glacier Lagoon. Tysiące lodowych diamentów sprawia, że w tym miejscu nie da się zrobić słabego zdjęcia. Jedno z moich ulubionych miejsc na Islandii. Fot. Jacek Świercz
Krótka seria – zanim ruszysz na Islandię
Kiedy jest najlepszy czas, by przyjechać na Islandię?

Islandia potrafi zachwycać przez 12 miesięcy. W sezonie letnim są białe noce. Interior powali na kolana niezliczoną ilością ptactwa (w tym słynne maskonury). To mnóstwo atrakcji, które możesz oglądać przez cały dzień - widno jest niemal przez 24h. Natomiast sezon zimowy (październik - marzec) to przede wszystkim zorza polarna. Światła północy to niesamowity spektakl, który każdy powinien zobaczy chociaż raz. W tym okresie pogoda nie rozpieszcza, ale w trakcie krótkiego dnia można odwiedzić jaskinie lodowe lub pospacerować po lodowcu.

A kiedy lepiej nie przyjeżdżać?

Zdecydowanie najgorszy czas to styczeń – luty. Dzień jest bardzo krótki a silne sztormy mogą spowodować, że na kilka dni utkniesz w jednym miejscu, bo drogi będą zamknięte. Znowu sezon letni to bardzo dużo turystów jednak z tym fotograf sobie poradzi. W dzień, gdy wszyscy zwiedzają my odpoczywamy, a na zdjęcia ruszamy nocą – zachód i wschód słońca następują w zasadzie zaraz po sobie (+\- 01:00 – 03:00), możemy swobodnie zaplanować plener w wybranym przez siebie miejscu.

Jak eksplorować Islandię? Baza wypadowa czy ciągle w ruchu?

Wszystko zależy od tego ile mamy czasu. Islandia nie jest tania, dlatego większość decyduje się na „objazdówkę” i odhaczanie najbardziej popularnych miejsc. Po 3-4 dniach jesteśmy już jednak zmęczeni ciągłą drogą. Osobiście uważam że lepszym rozwiązaniem jest rezerwowanie noclegów na 2-3 dni w różnych częściach wyspy. Mamy wtedy mnóstwo czasu na eksploatację wybranego regionu

Czy teren jest wymagający? Wszędzie dojedziemy samochodem?

Samochód jest niezbędny. Krajową „jedynką”, biegnącą wokół wyspy, poruszamy się zwykłą osobówką, jednak wiele miejsc w interiorze wymaga auta z napędem 4x4. Bardzo popularne na Islandii są „Dasterki” (Dacia Duster) - to auto pozwoli na zwiedzenia prawie całej wyspy, czasem sprawdzi się też jako kamper!

Czy na Islandię można przywieźć drona?

W wielu miejscach, w których są zakazy można wystąpić o zezwolenie ale wiem, że prawie nikt tego nie robi, ludzie niestety nie przestrzegają tych ograniczeń, po prostu wychodzą z założenia że są tu i mogą. Nie słyszałem też, aby po wylądowaniu na Islandii obsługa lotniska zabrała komuś drona.

Co jeszcze spakować ruszając na Islandię?

Na pewno zapasowe ubranie (spodnie, drugie buty, skarpety), przyda się też latarka czołówka, okulary przeciwsłoneczne, oraz bielizna termoaktywna. Bez względu na to, czy jedziemy zimą czy latem, musimy mieć też ciepłą kurtkę i czapkę - tutaj pogoda naprawdę potrafi zaskoczyć!

Nowe technologie w służbie fotografa. Jak pomagają Tobie w robieniu lepszych zdjęć? Jakich aplikacji dla fotografów używasz?

Na pewno fotografowanie z drona – ta metoda poszerzyła moje portfolio. Obecnie zabieram go ze sobą wszędzie, stał się on moim niezbędnym elementem wyposażenia. Poza tym moja fotografia to raczej stara szkoła i ustawienia manualne. Korzystam z trybu priorytetu przysłony oraz trybu M. Nigdy nie używam trybu Auto. Oczywiście zawsze fotografuję w trybie RAW. Pozycję słońca określam za pomocą ­PhotoPills, mam też kilka aplikacji informujących o aktywności zorzy polarnej.

Fot. Jacek Świercz

Widzę coraz więcej fotografii krajobrazów generowanych przez AI. Coraz trudniej odróżnić je od tych zrobionych przez człowieka. Myślisz, że to poważne zagrożenie?

Nie widzę w tym żadnego zagrożenia, bo fotografia to moje hobby. Bardzo często przeglądam obrazy wygenerowane przez sztuczną inteligencję i zgadzam się, że są coraz lepsze, bardziej dopracowane. By zrobić wymarzone zdjęcie, nie trzeba ruszać się zza biurka, wystarczy kilka dobrze dobranych słów kluczowych i gotowe. Ja osobiście nie używam AI i nie będę tego robił, jak już wspominałem, ważniejszy jest dla mnie kontakt z naturą i cały proces tworzenia zdjęcia.

Krajowa „jedynka”, biegnąca wokół wyspy, daje mnóstwo okazji, aby urozmaicić swoje portfolio. Czasem wystarczy tylko zatrzymać auto. Fot. Jacek Świercz

Ale może będzie to początek powrotu do bardziej klasycznej i naturalnej, „nieprzeedytowanej” fotografii pejzażowej?

Dzisiaj, gdy większość zdjęć jest robionych pod social media, może być ciężko. Trudno, by fotografia bardziej naturalna mogła zdobyć większą popularność niż – jak to nazwałeś – „przeedytowana”. Edycja zdjęcia to też indywidualna koncepcja każdego fotografa. Nie przeszkadzają mi przekoloryzowane zdjęcia, bardzo lubię je oglądać i sam takie tworzę. Uwielbiam również klasyczny czarno-biały krajobraz. Mam kilka albumów, do których często wracam.

Fot. Jacek Świercz

Gdzie zatem przebiega granica edycji w Twoim przypadku?

Nie mam określonego punktu granicznego. Każde edytowane zdjęcie to inny proces obróbki. Do każdej fotografii podchodzę indywidualnie i staram się pracować nad nią w dwóch etapach. Po pierwszych korektach robię czasem nawet dzień przerwy i wracam z czystą głową. Sam nie wiem, kiedy stwierdzam, że obraz jest gotowy. Po prostu czuję, że to jest koniec i zamykam edycję. Nie zawsze więcej znaczy lepiej. Nie obrabiam też zdjęć w dniu powrotu z pleneru, ponieważ zauważyłem, że lepsze efekty uzyskuję po kilku dniach. Na początku mojej fotograficznej przygody wyglądało to inaczej. Po powrocie do domu od razu siadałem przy komputerze i po kilku chwilach zdjęcie lądowało już w social mediach. Był to błąd, zdjęcia były niedopracowane.

Kanion Stuðlagil. Ten epicki bazaltowy wąwóz to istna skarbnica kadrów. Koniecznie poświęć jeden dzień  na to miejsce, a odpłaci  Ci mnóstwem  pięknych kadrów. Fot. Jacek Świercz

Na co nadal czekasz? Jaki jest Twój cel i plan na bliższą i odleglejszą przyszłość?

Cały czas czekam na moje wymarzone zdjęcie z Vestrahorn. Od dawna chodzi mi po głowie pewien kadr, do zrealizowania którego potrzebuje odpowiednich warunków, czekam, aż nadarzy się taka okazja. Naturalnie chcę się dalej rozwijać, myślę o tym, by od przyszłego roku organizować kameralne plenery fotograficzne, na które będę zabierał maksymalnie cztery osoby. Mała grupa da mi możliwość indywidualnego podejścia do danej osoby. W przyszłości chciałbym wydać album z krajobrazami Islandii.

Dziękuję za rozmowę.

Jacek Świercz

Fotograf krajobrazu. Jacek fotografuje krajobraz Islandii od 2014 roku. Jest laureatem wielu konkursów (m.in. VIVA Photo Awards 2021, Canon Iceland). Jego zdjęcia publikowane były wielokrotnie w magazynach oraz serwisach internetowych. Od 2022 roku jest ambasadorem marki LowePro. Jego prace można śledzić na Instagramie: @jaceksw_.

Skopiuj link
Komentarze
Więcej w kategorii: Wywiady
Nicolas Demeersman: "Zaakceptuj, że czasem będziesz pieprzonym turystą"
Nicolas Demeersman: "Zaakceptuj, że czasem będziesz pieprzonym turystą"
Nicolas Demeersman za pomocą jednego prostego gestu kwestionuje nasze postrzeganie turystyki i relacji z lokalnymi społecznościami. Jego twórczość polega na przedstawianiu paradoksów. Fotograf...
15
Magdalena Wosińska: Wychowanie w Polsce dodało mi odwagi w Ameryce
Magdalena Wosińska: Wychowanie w Polsce dodało mi odwagi w Ameryce
Z Katowic na Times Square. O niepewnych początkach, subkulturze amerykańskich skejtów końca lat 90. oraz o tym, jak dzieciństwo w Polsce wpłynęło na jej karierę w USA, rozmawiamy z Magdaleną...
12
Tomasz Lazar: „Dopiero gdy poświęcamy czas, zaczynamy widzieć"
Tomasz Lazar: „Dopiero gdy poświęcamy czas, zaczynamy widzieć"
O poszukiwaniu tematów, świadomym budowaniu narracji, pułapce mediów społecznościowych i szansach oraz zagrożeniach, które stawiają przed nami nowe technologie, rozmawiamy z...
36
Powiązane artykuły