Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Sebastião Salgado jest jednym z najbardziej utytułowanych i znanych na całym świecie fotografów. Urodzony w 1944 roku na brazylijskiej prowincji Almeida, Sebastião kształcił się i praktykował jako ekonomista, zanim w 1973 roku rozpoczął karierę fotografa. Współpracował z różnymi wiodącymi agencjami fotograficznymi, takimi jak Sigma, Gamma i Magnum, tworząc zdjęcia, które do dziś wpływają na kulturę wizualną.
Jego prace obejmują przejmujące portrety rdzennych społeczności, robotników przemysłowych, badania migracji oraz krajobrazy ukazujące zdumiewające piękno świata przyrody. Jego fotografie znalazły się w kolekcjach wielu dużych muzeów, a sam Sebastiao jest laureatem wielu znakomitych nagród. Fotograf jest również bohaterem wielokrotnie nagradzanego filmu dokumentalnego “Sól Ziemi”, autorstwa Juliano Ribeiro Salgado oraz Wima Wendersa.
Salgado wychował się na prowadzonej przez ojca farmie, którą w późniejszych latach wspominał jako raj, a która z czasem stała się jałową, wymarłą ziemią. Wraz ze swoją żoną, Lélia Dluiz Wanick Salgado, w 1998 roku założyli na tamtych terenach Instituto Terra, który zajmuje się odbudową lasów w Brazylii. W ciągu ostatnich 25 lat udało się im zasadzić prawie 3 miliony drzew.
Zdjęcie z wystawy Sebastião Salgado na SWPA 2024, Sommerset House, Londyn. Na zdjęciu: Gdańsk, Polska, 1990
Na tegorocznej wystawie Sony World Photography Award 2024 w Sommerset House zostało zaprezentowanych ponad 40 prac fotografa, a sam Salgado pojawił się w Londynie na wykładzie oraz gali wręczenia nagród, gdzie otrzymał nagrodę za wybitny wkład w fotografię. Przeczytajcie rozmowę z fotografem.
Sebastião, jak wszystko się zaczęło?
Kiedy zająłem się fotografią? Zacząłem fotografować w Paryżu, w latach siedemdziesiątych zeszłego wieku, kiedy moja żona, Lélia, kupiła aparat do robienia zdjęć architektury. Spojrzałem przez wizjer i nagle mogłem uchwycić rzeczy, które uważałem za interesujące, rzeczy wielkie, rzeczy, które mnie uderzały. Ale nie od razu stało się to moim zawodem. Najpierw zacząłem pracować w International Coffee Organization i współpracować z Bankiem Światowym. Wysłali mnie do pracy w Ugandzie, Rwandzie, Burundi i Belgii, jeździłem po całym świecie (...) Pewnego razu zatrzymaliśmy się z Lélią w łódce na środku jeziora i zaczęliśmy dyskutować. Miałem możliwość przyjąć propozycję Banku Światowego i wyjechać do pracy w Waszyngtonie. Zacząłem się jednak zastanawiać też nad karierą fotografa. I ta myśl wygrała. W ciągu miesiąca zrezygnowałem z pracy, zarobiliśmy niewielkie pieniądze i pojechaliśmy do Paryża, aby rozpocząć tam nowy etap życia.
Pięć dekad fotografowania. Jak twoja fotografia ewoluowała przez ten czas?
Ja ewoluowałem(...). Zawsze jesteśmy związani z historycznym momentem, w którym się znajdujemy. Ludzie mi mówili: “Sebastiao, jesteś taki mądry. Sfotografowałeś to, to, to i to”. A ja wcale nie byłem mądry, ja byłem po prostu związany z pewnym historycznym momentem i moja fotografia naturalnie była też z nim związana. To był czas dużych zmian.
Studiowałem rozwój marksizmu, a najważniejszą częścią marksistowskiej ekonomii była klasa robotnicza. Pamiętam początek lat 80-tych, kiedy na naszej planecie zakończyła się rewolucja przemysłowa. Wraz z pojawieniem się nowej technologii, wszystkich informacji, całej elektroniki, zmienił się cały sposób produkcji na planecie. Sześć lat zajęło mi stworzenie wtedy portretu klasy robotniczej tego świata. W efekcie ukazała się książka. A potem zaczęliśmy mówić o globalizacji.
Sebastião Salgado podczas konferencji prasowej w Londynie, kwiecień 2024
Jesteś najbardziej kojarzony ze swoimi niezwykłymi czarno-białymi zdjęciami. Czy możesz opowiedzieć nam więcej o swoim wyborze czerni i bieli, dlaczego stał się dla Ciebie dominujący?
Fotografia kolorowa była dla mnie za bardzo skomplikowana. Kocham kolor w fotografii, niedawno oglądałem piękne zdjęcia Edwarda Burtynsky'ego w Saatchi Gallery i uważam, że robią niesamowite wrażenie. Ale ja nie potrafię tak fotografować. Pamiętam, że kiedyś robiłem dużo kolorowych zleceń, ponieważ na początku lat osiemdziesiątych żaden magazyn na tej planecie nie publikował czarno-białych zdjęć. Wszystkie reklamy, materiały miały być w kolorze, więc i ja robiłem wtedy w kolorze, bo musiałem za coś jeść. Ale nie potrafię tak, kolor za bardzo mi przeszkadza, przyciąga wzrok, sprawia, że nie zwracamy większej uwagi na osobowość czy godność osoby, która została sfotografowana. Gdy mogłem, przerzuciłem się na czarnobiel. Oczywiście w rzeczywistości nie mamy czarno-białych obrazów, przez co każdy, kto na nie patrzy, przepuszcza je przez własny filtr, przez co obraz staje się częścią jego samego. Nie chodzi o to, że nie lubię koloru, ja po prostu nie wiem, jak podążać za tą formą.
Wspomniałeś o godności bohaterów swoich zdjęć.
Dziś każdy robi zdjęcia telefonem komórkowym. Naszym językiem komunikacji jest obraz, a mimo tego ja uważam, że na świecie jest bardzo niewielu fotografów. Prawdopodobnie liczba fotografów jest taka sama jak 20 lat temu, czy 50 lat temu. Ponieważ fotografowie to rasa, to pewien rodzaj ludzi, którzy wiedzą kiedy podejść do kogoś z aparatem. Wiedzą, czy mogą zrobić zdjęcie, czy nie. Po oczach danej osoby poznają, czy dostali to pozwolenie. Widzisz, to jest tak szczególna sytuacja jakbyś chodził po ostrzu noża. Nie możesz dać się skaleczyć, ani stanąć po lewej lub prawej stronie ostrza.
Uczyłem fotografii przez około 15 lat. Mieliśmy grupę 30 studentów i w ciągu dwóch, trzech dni widzieliśmy, kto z nich jest naprawdę fotografem. Reszta miała tylko iluzję robienia fotografii. I tym studentom, którzy moim zdaniem byli fotografami i którzy chcieli robić taką fotografię jak ja, czyli społeczną, mówiłem: zatrzymajcie się, pofotografujcie trochę, a potem przestańcie. Idźcie na uniwersytet. Nauczcie się trochę antropologii, trochę socjologii, historii, polityki społecznej. Musicie zrozumieć społeczeństwo, którego jesteście częścią. Potem wrócicie do fotografii.
fot. Sebastião Salgado, Galapagos, Ekwador, 2004
Mówiłeś o swojej pracy społecznej i związku z fotoreportażem. Chciałabym porozmawiać trochę o Genesis, czyli projekcie, który dotyczył świata przyrody, a także o twoim związku ze środowiskiem.
Razem z Leilą stworzyliśmy prawdopodobnie największy projekt ekologiczny w Brazylii. Zasadziliśmy miliony drzew. Współpracujemy z tysiącami rolników. Odzyskujemy tysiące źródeł wody. Przekształciliśmy przestrzeń, która jest dawną farmą moich rodziców, w miejsce, w którym jest teraz teraz około 3 milionów drzew. A ciągu najbliższych 10 lat posadzimy ponad 10 milionów drzew(...).
Ale ja nie jestem ekologiem. Pracowałem przy ludobójstwie w Rwandzie i po powrocie było mi bardzo ciężko. Stałem się naprawdę chory, miałem depresję. Widziałem przecież tyle śmierci, tyle przemocy. Byłem rozczarowany humanizmem. Porzuciłem wtedy fotografię całkowicie i wróciliśmy do do Brazylii. Moi rodzice się zestarzeli i podarowali mi ziemię, jako jedynemu mężczyźnie spośród siedmiu sióstr. Zaczęliśmy sadzić na niej drzewa. I wszystkie te ptaki, zwierzęta, rośliny, zaczęły wracać. Życie zaczęło wracać. A ponieważ życie wracało, światło zaczęło wracać również do komórek moje ciała. Wróciłem do fotografii i powstał projekt Genesis.
Tekst jest skrótem z wywiadu, którego Sebastião Salgado udzielił podczas konferencji prasowej Sony World Photography Awards 2024 w Londynie.
Zdjęcia z wystawy Sebastião Salgado na SWPA 2024, Sommerset House, Londyn