Wydarzenia
Ruszyły promocje Black Friday Sony w sklepie Fotoforma.pl
Artykuł powstał we współpracy z firmą Fujifilm Polska.
Testowałem go przez pełny miesiąc w Dolinie Baryczy. Z obiektywem pracowałem od rana do wieczora i przeszedł on najcięższe próby. Był sprawdzany w autentycznie ekstremalnych sytuacjach, przede wszystkim przez deszcz i bardzo dużą wilgotność powietrza. Trzymałem go na zewnątrz, przez ponad cztery godziny padał na niego rzęsisty deszcz i... nic mu się nie stało! Idealnie pracuje do dzisiaj.
To prawda, fotografia przyrody przede wszystkim wymaga bardzo jasnych obiektywów z błyskawicznym i precyzyjnym AF. Tutaj nie ma żadnych powtórek i albo mamy zdjęcie, albo pozostajemy z niczym. Autofokus „dwusetki” Fujifilm jest szybki i niezwykle precyzyjny, co jest niezmiernie istotne.
Biegnące zwierzę oznacza dla fotografa tysięczne ułamki sekund! Nie ma więc chwili na zawahanie, a obiektyw w tym czasie musi wyostrzyć. Mało tego, często pracuję w kontrze, czyli pod światło. Na początku miałem pewne obawy, czy obiektyw sobie poradzi. Jednak okazało się, że spełnił moje oczekiwania. Fenomenalna praca pod słońce – także tutaj autofokus nie gubi się, co jest kluczowe.
Nie miałem potrzeby jej częstego używania, ale kilka razy zdarzyło mi się sprawdzić tę opcję w praktyce, głównie z ciekawości. Polega ona na ustawieniu ostrości w danym punkcie, na przykład w odległości 20 m. Dzięki niej mam możliwość przestawienia obiektywu i wyostrzenia innego obiektu, a następnie szybkiego powrotu do wcześniej zapamiętanej odległości ostrzenia. Ma więc ogromny potencjał, ale raczej w innych dziedzinach fotografii, zwłaszcza w sporcie. Jestem zwolennikiem ciągłej obserwacji, a fotografia przyrody wymaga, aby zawsze być czujnym – nie ma czasu na kombinowanie.
Zdarzało mi się, że wykonywałem z tym nie najmniejszym, bądź co bądź, obiektywem zdjęcia z ręki z czasami 1/10 s i fotografia wychodziła nieporuszona. Poza tym, w momencie ustawienia obiektywu na statywie samoistnie reguluje potrzebną ilość stabilizacji – tak to ujmę. Pracując na konstrukcjach starszej generacji, musiałem wyłączać stabilizację, gdyż AF działał nieco wolniej. Tutaj takiej potrzeby nie ma – wszystko się kompensuje.
Nie zawsze jest tak, że zwierzę podejdzie tam, gdzie chcemy. Czasami to my musimy podejść, więc siłą rzeczy fotografujemy z ręki. I stabilizacja daje mi to, że bez potrzeby skorzystania ze statywu mam nieporuszone zdjęcie przy ekstremalnie długich czasach naświetlania. Do tego pogoda bywa zmienna, przez co nie zawsze da się „wykręcić” krótkie czasy umożliwiające wykonanie ostrych ujęć. Jest jeszcze coś. Przy włączonej stabilizacji wygodniej się komponuje na długiej ogniskowej: obraz nie skacze, delikatnie pływa w wizjerze.
Biorąc pod uwagę jasność i zasięg, nie jest duży, jest obiektywem niezwykle krótkim w porównaniu do innych tego typu szkieł. Obiektywy konkurencji o podobnej ogniskowej wyglądają już jak małe wyrzutnie rakiet. Są ciężkie i nieporęczne – pracowałem na takim szkle przez blisko 20 lat. W przypadku Fujifilm mamy do czynienia z całkiem kompaktowym sprzętem, który idealnie mieści się w średnim plecaku.
Natomiast w kwestii wykonania – to produkt z najwyższej półki. Nic nie trzeszczy, wszystko jest wręcz perfekcyjnie spasowane. Obiektyw jest też kapitalnie wyważony, czuje się go pewnie w ręku. To również jego wielki plus. Wszystko jest intuicyjne i znajduje się pod ręką. Do tego pierścień zmiany przysłony chodzi wzorcowo, a w starszych konstrukcjach Fujifilm zdarzało się, że pracował z dziwnym oporem.
W zasadzie rzadko używam go bez konwertera! To jest fantastyczne rozwiązanie: po podłączeniu konwertera 1.4x mamy ogniskową o ekwiwalencie ponad 400 m, a jasność z f/2 spada do zaledwie f/2.8. Tracimy tylko jedną działkę przysłony, co jest wręcz cudownym wynikiem.
Ten „mały naleśnik” jest praktycznie niewidoczny, a efektywnie zwiększa długość ogniskowej, która jest niezwykle istotna w fotografii dzikiej przyrody czy sportu. Co więcej, nie zauważyłem, aby spowalniał on AF, jak również nie pogarsza jakości zdjęcia, a jest to niezwykle istotne.
Przy maksymalnie otwartej przysłonie ostrość w całym kadrze stoi na wysokim poziomie. Nie zauważyłem większego winietowania, co jest niezwykle istotne przy tego typu ogniskowej. Oczywiście kąt widzenia 200 mm spłaszcza obraz, ale nie na tyle, by być z tego efektu niezadowolonym. Fotografowałem ostatnio ptaki z dużej odległości i po znacznym przybliżeniu, bo chciałem zobaczyć konkretny gatunek, w dalszym ciągu nie mogłem uwierzyć w tak fenomenalną wyrazistość.
Poza tym obiektyw daje cudowne bokeh z przepięknym rozmyciem tła. Fotografuję rano i wieczorem, czasami także przy ostrym świetle i w każdych warunkach sprawdził się bardzo dobrze. Absolutnie nie zauważam większych widocznych wad w jakości obrazu. Fujifilm 200 mm f/2 jest przeznaczony i został stworzony do pracy w terenie i tam spełnia się znakomicie.
Dariusz Ogłoza - fotograf przyrody. Fotografuje od ponad 30 lat, z czego zawodowo 20. Jego prace są publikowane w licznych wydawnictwach przyrodniczych. Przez wiele lat pracował jako fotoreporter dla Polskiej Agencji Prasowej, „Rzeczpospolitej” i „Dziennika Zachodniego”. Jest autorem cyklu artykułów odsłaniających tajniki fotografii dzikiej przyrody. Na swoim koncie ma ponad 20 wystaw indywidualnych. W 2016 roku magazyn zoom.nl zaliczył go do pierwszej dziesiątki najlepszych fotografów w Europie. Od 2017 roku jest ambasadorem Fujifilm.
wykorzystane zdjęcia: fot. Dariusz Ogłoza