"Dziś każdy jest fotografem" - Erik Kessels - rozmowa

Erik Kessels to artysta, kurator, twórca książek fotograficznych, dyrektor kreatywny agencji reklamowej, miłośnik amatorskich i archiwalnych zdjęć oraz piewca niedoskonałości.

Autor: Marcin Grabowiecki

11 Wrzesień 2014
Artykuł na: 9-16 minut
Zobacz wszystkie zdjęcia (13)

Marcin Grabowiecki: Jak zaczęła się Twoja przygoda z archiwami i fotografią amatorską?

Erik Kessels: Swoje życie zawodowe związałem z reklamą i projektowaniem graficznym. W związku z tym już od dawna miałem do czynienia z obrazami. Jednocześnie narastała we mnie frustracja wiążąca się z nienaturalną doskonałością obrazów, z którymi pracowałem. Zarówno w reklamie jak i projektowaniu graficznym perfekcyjność jest tym, czego ludzie oczekują. Mimo wszystko, staram się być na to odporny i szukać innych rozwiązań.

Pewnego dnia zacząłem chodzić na pchle targi. Na początku szukałem tam różnych rzeczy, ale w pewnym momencie moją uwagę przykuły albumy ze zdjęciami oraz same zdjęcia robione przez amatorów, którzy są skorzy do popełniania błędów. Stało się to dla mnie inspiracją, która powróciła do mnie przy okazji pracy zawodowej. Czasem, kiedy pracuję nad sesją modową, wybieram zdjęcie, na którym modelka zamknęła oczy, chociaż intencją jej autorów było stworzenie normalnego, ładnego obrazka.

MG: Korzystasz ze znalezionych zdjęć w reklamie?

Ek: Nie, czasem korzystamy z Flickra jako źródła, ale w tym przypadku zawsze kontaktujemy się z autorami. Ze znalezionych zdjęć mogę się wiele nauczyć, ale w pracy zawodowej tworzę prace od nowa. Moje zainteresowanie archiwami znajduje swoje ujście w wydawnictwach i wystawach, które robię. W ciągu ostatnich lat ta część mojej działalności mocno się rozrosła.

Czytałem, że wydawnictwo “Terribly Awesome Photobooks” powstało jako pokłosie spotkań miłośników książek fotograficznych, w których uczestniczyli m.in. Hans Aarsman, Claudie de Cleenová, Julian Germain i Hans van der Meer. Spotykaliście się regularnie?

EK: Spotykaliśmy się raz na kilka miesięcy, także niezbyt często. Nie moglibyśmy się jednak spotykać częściej, ponieważ wyjątkowych książek nie znajduje się co tydzień. Takie spotkania zaczynały się zwykle w gronie pięciu, sześciu osób. Każda z nich przynosiła stertę książek, które udało jej się znaleźć w ostatnim czasie. Nie były to wydawnictwa, które mogliśmy znaleźć w regularnej sprzedaży, ani zwyczajne książki fotograficzne. Szukaliśmy po prostu wydawnictw, w których obraz pełnił ważną rolę. Niektóre z nich robiły na nas wrażenie i pokazywaliśmy je sobie nawzajem, opowiadając historie, jakie się za nimi kryły. Na początku każdy po kolei prezentował swoją książkę, potem formuła stawała się coraz bardziej chaotyczna, niemniej jednak były to bardzo przyjemne spotkania.

MG: Jak udaje Ci się dzielić czas między pracę w agencji reklamowej a tworzeniem własnych projektów: kuratorskich, wydawniczych, wystawienniczych...?

EK: Moim głównym zajęciem jest praca w biurze, co nie przeszkadza mi przeplatać ze sobą różnych rzeczy. Pracuję również dość efektywnie, jestem bardzo dobry w delegowaniu obowiązków. Przynajmniej tak mi się wydaje, w przeciwnym razie nie mógłbym robić tylu rzeczy na raz.

Zobacz wszystkie zdjęcia (3)

MG: Czy możesz powiedzieć jaka idea kryje się za wydawnictwem KesselsKrammer. Kto jest kim?

EK: KesselsKrammer to biuro, w którym zajmujemy się tworzeniem kampanii reklamowych i identyfikacji wizualnych dla naszych klientów, wśród których znajduje się wiele dużych firm. Mamy biura w Amsterdamie, Londynie i Los Angeles. Książki, które wydajemy są czymś co po prostu pojawiło się w pewnym momencie. Nasze publikacje są mocno niszowe i dlatego uważam, że lepiej jest kiedy robimy je sami, a nie powierzamy innym wydawcom.

Książki z cykli “in almost every picture” i “Useful Photography” składają się także na kolekcję. Być może gdybym powierzał je innym ludziom, to zdążyłbym już kilka razy zmienić wydawcę, a tak mam nad wszystkim pełną kontrolę. Działalność wydawnicza naszej firmy to nie jest jakaś wielka sprawa. Tą działką zajmuje się ktoś z naszego biura. Ważne jest także to, że nie wydajemy książek innych autorów, tylko ludzi z naszego biura, głównie moje.

W pewien sposób cała ta sprawa związana z moim hobby, jakim są znalezione fotografie, mocno się rozrosła. Cały czas jednak jest to coś, czym zajmuję się obok innych moich działań. Cieszę się, że udaje mi się mieszać różne pola mojej aktywności.

MG: W jaki sposób zdobywasz pieniądze na swoje książki?

Ek. To dobre pytanie. Tylko na pierwszą książkę z serii “in almost every picture” przeznaczyliśmy trochę pieniędzy firmowych, pozostałe wydawane są już na innych zasadach. Tworzę makietę, którą następnie pokazuję dystrybutorom. Następnie oni zaczynają zbierać zamówienia na naszą książkę. Kiedy uzbiera się ich tak sześćset, siedemset, wtedy dopiero zabieramy się za produkcję.

MG: Czy możesz powiedzieć kilka słów o swojej najnowszej książce “Mother Nature”?

Z francuskim wydawnictwem RVB Books zrobiłem już jedną książkę (“Album Beauty” - przyp. red.) przy okazji wystawy. Tym razem rzecz dotyczy także wystawy. Składają się na nią zdjęcia zrobione przez mężów ich własnym żonom pozującym na tle przyrody. Fascynujące jest dla mnie pytanie - dlaczego kobieta musi stać przed czymś pięknym? To jest część większego systemu, który jest wszędzie widoczny. Zawsze kobiety umieszczane są przed kwiatami.

MG: Planujesz kontynuację serii “in almost every picture” czy “Useful Photography”?

EK: Tak, za każdym razem kiedy znajdę coś, co pasuje mi do tej idei, staram się, żeby przerodziło się to w publikację. Czasem zajmuje to rok, czasem dwa. Ostatnią, trzynastą część cyklu “in almost every picture” poświęciłem błędom wynikającym z umieszczenia palca w obiektywie. Teraz znalazłem jeszcze inną rzecz, ale to znowu bardziej tradycyjna historia. Nigdy nie wiem co stanie się motywem przewodnim kolejnej opowieści.

MG: A może planujesz stworzyć nową serię opartą na archiwalnych zdjęciach?

Nie wiem. Tego typu rzeczy nie da się zaplanować. Kiedy zrobiłem pierwszą książkę z serii “in almost every picture” nie spodziewałem się, że po jakimś czasie wydam kilkanaście kolejnych.

Zobacz wszystkie zdjęcia (3)

MG: Jakie książki fotograficzne pokazujesz na TIFF Festival we Wrocławiu?

EK: Wybrałem pięćdziesiąt trzy książki holenderskich artystów. Ważny jest dla mnie fakt, że to wszystko są publikacje, które naprawdę lubię. Nie potrzebowałem dużo czasu, żeby dokonać wyboru tytułów, ponieważ większość autorów znałem osobiście. Jeśli kogoś nie znałem, to go poznawałem, bo byłem zainteresowany jego twórczością. Wybrałem książki o wyraźnej, wybijającej się estetyce prac oraz książki, za którymi stoi bardzo mocna idea.

MG: Mieszasz współczesne książki z tymi z lat siedemdziesiątych.

EK: Niektóre z tych książek mają ze sobą wiele wspólnego, mimo iż dzieli je czterdzieści lat. Także w latach siedemdziesiątych idee były dość ważne. To był czas, w którym artyści myśleli bardziej konceptualnie. Teraz to podejście wraca.

Ma to również związek z faktem, że w dzisiejszych czasach fotografia stała się całkowicie demokratyczna. Dziś każdy jest fotografem. Oznacza to, że artyści muszą szukać nowych, przekonujących koncepcji. Każdy ma szansę na “decydujący moment”, ale nie każdy ma dobry, mocny pomysł. W wyrazistej koncepcji chodzi także o pomysł na cały projekt, pomysł na produkcję książki, na to jak ją zaprojektować, we współpracy z kim...

MG: Zgadza się, owocna współpraca między projektantem a fotografem to rzecz, z której słyną holenderskie książki...

EK: W Holandii dość powszechną sprawą jest to, że projektant jest zaangażowany w powstawanie książki już na wczesnym etapie, kiedy współpracuje z fotografem czy artystą.

Mogliśmy zaobserwować podobną praktykę w latach siedemdziesiątych. Ta tendencja zmieniła się w latach osiemdziesiątych, kiedy mieliśmy do czynienia z bardziej klasycznymi publikacjami, których celem były jedynie walory estetyczne. Teraz znowu obserwujemy odwrót od tego, bo przecież jak długo można oglądać “ładne książki” .

Obecnie jest wielu młodych, niezależnych ludzi, którzy sami wydają swoje publikacje, w pełni kontrolując kwestie finansowe. Wydanie książki nie uczyni nikogo bogatym, ale jest to forma wypowiedzi, która daje możliwość zaprezentowania własnego projektu. Bardzo ważne jest także to, że książka jest namacalnym obiektem.

MG: Nad czym obecnie pracujesz?

EK: Pracuję teraz nad projektem dla Archive of Modern Conflict z Londynu. Zastanawiamy się razem, czy można zrobić coś z obrazami, na których nie ma żadnych fotografii. To zdjęcia, z których fotografie zniknęły. Widzimy na nich dowody na to, że fotografia była w danym miejscu, albo podpisy, które dotyczą osób, których nie widzimy. Interesuje mnie jak daleko można pójść z pomysłem wystawy fotograficznej bez fotografii.

MG: Zapowiada się interesująco. Dziękuję za rozmowę.

Erik Kessels. Od 1996 jest dyrektorem kreatywnym agencji reklamowej KesselsKramer w Amsterdamie, pracuje dla międzynarodowych klientów. Jako artysta i kolekcjoner fotografii Kessels wydał wiele książek z swoimi “znalezionymi obrazami”: Missing Links (1999), The Instant Men (2000), in almost every picture (2001-2012) oraz Wonder (2006). Od 2000 roku jest edytorem alternatywnego magazynu fotograficznego Useful Photography.

Z okazji wydanego na DVD projektu artystycznego Loud & Clear pracował z takimi artystami jak Marlene Dumas oraz Candice Breitz. Jest autorem licznych artykułów tematycznych, publikowanych w magazynach fotograficznych. Wykładał w ramach D&AD Presidents Lecture oraz kilku innych międzynarodowych konferencji designerskich m.in. w Singapurze, Goa, Nowym Jorku oraz w Bangkoku. Uczył na Uniwersytecie Gerrita Ritvelda oraz na Amsterdamskim Uniwersytecie Architektury, gdzie kuratorował celebrację amatorskości.

 

Kessels był kuratorem takich wystaw jak: The European Championship of Graphic Design, Graphic Detour, Loving Your Pictures, Use me Abuse me oraz Album Beauty. Wraz z Martinem Parrem, Joachimem Schmidem, Clement Cheroux oraz Joanem Fontcubertą współrealizował także wystawę zatytułowaną From Here on.

W 2010 roku otrzymał Amsterdam Prize of the Arts, a w 2012 roku został ogłoszony najbardziej wpływowym twórcą kreatywnym w Holandii

Skopiuj link
Komentarze
Więcej w kategorii: Wywiady
Nicolas Demeersman: "Zaakceptuj, że czasem będziesz pieprzonym turystą"
Nicolas Demeersman: "Zaakceptuj, że czasem będziesz pieprzonym turystą"
Nicolas Demeersman za pomocą jednego prostego gestu kwestionuje nasze postrzeganie turystyki i relacji z lokalnymi społecznościami. Jego twórczość polega na przedstawianiu paradoksów. Fotograf...
15
Magdalena Wosińska: Wychowanie w Polsce dodało mi odwagi w Ameryce
Magdalena Wosińska: Wychowanie w Polsce dodało mi odwagi w Ameryce
Z Katowic na Times Square. O niepewnych początkach, subkulturze amerykańskich skejtów końca lat 90. oraz o tym, jak dzieciństwo w Polsce wpłynęło na jej karierę w USA, rozmawiamy z Magdaleną...
12
Tomasz Lazar: „Dopiero gdy poświęcamy czas, zaczynamy widzieć"
Tomasz Lazar: „Dopiero gdy poświęcamy czas, zaczynamy widzieć"
O poszukiwaniu tematów, świadomym budowaniu narracji, pułapce mediów społecznościowych i szansach oraz zagrożeniach, które stawiają przed nami nowe technologie, rozmawiamy z...
36
Powiązane artykuły