Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Poniżej publikujemy tekst o twórczości Josefa Sudka autorstwa Urszuli Czartoryskiej:
Chwila w zawieszeniu
Jest w dziele Josefa Sudka lejtmotyw, który nazwałabym niezrównanym, poetyckim poczuciem czasu, czasu w znaczeniu podwójnym. Po pierwsze jest to czas rzeczywisty, liczony w godzinach i porach roku, po drugie - imaginatywny, psychologiczny, który mierzony czy też wyczuwany jest oddaleniem, dystansem między ludźmi.
Oddalenie człowieka od człowieka, w wypadku miłości czy przyjaźni partnerzy starają się wypełnić wspomnieniem, braniem w rękę przedmiotów, które ich łączyły, odwiedzaniem miejsc, które znali wspólnie. Dla fotografii do niedawna te odczucia i gesty były jakby obce, jakby kompetencja - w sferze uczuć - fotografii tak daleko nie sięgała, jakby fotograf nie miał do dyspozycji środków wyrazu tak daleko idących w penetracji ludzkich stanów uczuciowych. Josef Sudek dowiódł, że właśnie ona jest w stanie zatrzymać ślad wspomnienia w sposób przekonujący, porywający. Chcę być dobrze zrozumiana: on nie fotografuje przyjaźni - powiedzmy: przyjaciół - ale właśnie ślady, które na przedmiotach wyciśnięte są przez obcowanie ludzi ze sobą, przedmioty, które na użytek fotografii Sudek potrafi przywrócić do blasku.
Gdzie zawarty jest ów blask, właściwy przedmiotom, a pochodzący z ludzkich napięć uczuciowych? Pęknięta szyba i kwiat w wazonie ze śladem zaczynającego się więdnięcia, adres wypisany na kopercie i naklejki pocztowe są wyznacznikami tego czasu uczuciowego. Zmięty papier, a nade wszystko kapelusz pozostawiony o zmroku w ogrodzie i wiklinowy staromodny wózek dziecinny, są śladami czasu minionego przed chwilą lub w przeciągu jednej generacji, która dawno wyrosła z niemowlęctwa. Potęga czasu nie tylko jest "fatum zniszczenia", jak to się mówi w wyświechtanych przenośniach; potęgą minionych chwil jest to, że przywołane na zdjęciach nie tracą one nic z tego napięcia, które im dało impuls. Wróćmy do tego wózka: ludzie, którzy go wyrzucili w kąt podwórka, prawdopodobnie intensywnie przeżywali "wyrośnięcie" zeń ostatniego ze swych własnych dzieci; i oto dla Sudka zrobienie po latach zdjęcia starego wózka było odwołaniem się do tamtych cudzych napięć. My dziś, patrząc na zdjęcie wózka odwołujemy się dodatkowo do tamtego momentu sprzed 15 lat, kiedy ono powstało. Oto jest żywe, niezatarte echo przeszłości, osiągające dzięki Sudkowi "barierę słyszalności".
Echo to jest najsilniejsze właśnie w serii Wspomnień i Labiryntów. Sudek dowodzi, że historia przyjaźni z ludźmi, także z tymi, którzy już nie żyją, przedłuża się poprzez przedmioty, które były świadkami przyjaźni, że niedomówienia, wspomnienia urwanych rozmów, momenty otrzymywania oczekiwanych przesyłek, są w jakimś metaforycznym znaczeniu realnością, którą można sfotografować. Znaczy to także, że w jego dziele fotografia jest sprawą osobistą w najwyższym stopniu, jest świadkiem i jakby uczestnikiem przyjaźni, trwającej przez dziesiątki lat i wypełniającej spotkania w określonym ogrodzie, wypełniającej korespondencję i wzajemne podarunki partnerów.
Doznanie podobnego napięcia, podobnego echa dochodzącego z nieokreślonego dystansu przeżywałam, oglądając - kilka dni po oglądaniu wystawy Josefa Sudka w Pradze - prace malarskie i graficzne nieżyjącego już Jiřiego Johna. W pracach praskiego artysty wyizolowany przedmiot - muszla, korzeń, kula - mimo braku kontekstu przedmiotowego działa równie silnie tym, że zdaje się należeć do artysty jako nośnik uczucia. Każdy przedmiot i u Sudka, i u Johna zdaje się mieć swoją historię prywatności właśnie dlatego, że nie sugeruje bezpośrednio żadnej fabuły. Podobnie ma się z przyrodą, która u obu jest kontekstem o wielkiej sile sugestywnej. I choć Sudek dba o wskazanie na określoną porę roku, porę dnia, a Johna pejzaże - wycinki pejzażu - są ponadczasowe, to obaj nasycili naturę sobą w znacznie wyższym stopniu niż to czynią inni malarze i inni fotografowie.
Widziałam wystawę Josefa Sudka w Nowym Jorku w galerii Light Gallery wiosną 1974 roku. Dziwne, że głos pochodzący z dzieła Sudka wydawał mi się tam, na galeryjnej Madison Avenue, skażonej przez poszukiwaczy zysku, jakby przytłumiony i z konieczności ściszony i sądzę, że wrażliwość widzów w tym właśnie otoczeniu była wystawiona na próbę, jeśli chcieli dotrzeć do przesłania, które Sudek w swym dziele zawiera.
Przesłanie to - pochwała związków między człowiekiem i człowiekiem - jest najwyższej próby właśnie dlatego, ze nie określa np. portretem konkretnych twarzy ludzi, których miłował, a zatem pozwala każdemu z nas, kiedy patrzymy na Sudkowe ogrody i na Sudkowe krzewy za oknem, przywołać wspomnienie własnych miłości i własnych przyjaźni, które rozgrywały się w innych ogrodach i innych domach, ale o podobnej porze poranku lub zmroku, o podobnej porze kwiecia lub opadania liści. - tekst Urszuli Czartoryskiej napisany do: Pocta Josefu Sudkovi , zbiór rękopisów, Jaroslav Anděl , Zachęta, 2006
Josef Sudek urodził się 17 marca 1896 w Kolínie nad Łabą, W latach 1922-1924 uczył się zawodu fotografa w Państwowej Szkole Graficznej w Pradze. Był członkiem i założycielem stowarzyszeń, które nie zgadzały się z tradycyjnym pojęciem fotografii: Fotoklubu Praga i Czeskiego Towarzystwa Fotograficznego. Jako fotograf zdobywał uznanie już na początku lat 20., zarówno w Czechach, jak i na międzynarodowych salonach fotograficznych. Około roku 1940 Sudek zaczął odchodzić od głównego nurtu fotografii współczesnej, pod względem stylu, jak i techniki. W latach 70. zaczął być uznawany, przede wszystkim w USA, jako jeden z najwybitniejszych przedstawicieli subiektywizacji fotografii współczesnej. Josef Sudek zmarł na raka w 1976 roku.
Siostra Sudka przekazała po śmierci brata prace z jego spuścizny w darze następującym instytucjom: Muzeum Sztuki Użytkowej w Pradze, Muzeum Narodowemu w Pradze, Morawskiej Galerii w Brnie, regionalnym muzeom w Kolínie i Roudnicach nad Łabą, Instytutowi Historii Sztuki Czeskiej Akademii Nauk w Pradze oraz Bibliotheque nationale de France w Paryżu. Studio Sudka, zniszczone w wyniku pożaru w roku 1985, zostało zrekonstruowane przez firmę PPF a.s. w roku 2000 jako Galeria Fotograf w Ogrodzie. Mieszkanie Sudka na ulicy Úvoz, poniżej zamku na Hradczanach zostało przejęte przez Muzeum Sztuki Użytkowej i w roku 1995 otwarto tam Galerię Josefa Sudka.
Wystawa fotografii Josefa Sudka Dialog z ciszą prezentowana jest do 27 sierpnia 2006 roku w Zachęcie przy Placu Małachowskiego 3 w Warszawie.
{GAL|25951