Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Zdjęcia wykorzystano za zgoda autora
- Minimalizm polega na tym, by przekazać jak najwięcej, wykorzystując jak najmniej. To pozbycie się wszystkich mniej istotnych części obrazu do tego stopnia, że jeśli na niego patrzysz, jego piękno aż boli. Ktoś kiedyś powiedział, że gdy patrzy na moje zdjęcia, niekontrolowanie wstrzymuje oddech. Chcę, żeby moje obrazy zaskakiwały ludzi tym, że proste, przyziemne rzeczy, mogą kryć tak wielkie piękno – pisze Natalie Christensen, fotografka-amatorka z Santa Fe w Nowym Meksyku.
Christensen zawsze ciągnęło do sztuk wizualnych i designu, jednak nigdy nie uznawała fotografii jako medium przez które mogłaby dać upust swojej kreatywności. Aż do zeszłego roku, kiedy to przeniosła się do Santa Fe i zaczęła robić zdjęcia iPhonem, aby udokumentować nowe doświadczenia. Zaczęła umieszczać swoje prace na Instagramie, a inni użytkownicy z Santa Fe wspierali ją w pierwszych fotograficznych próbach. Niedługo później nie wyobrażała już sobie dnia bez robienia zdjęć, czytania fotografii czy edytowania swoich prac. Dziś, profil @natalie_santafe ma ponad 7,5 tysiąca obserwatorów i wciąż ich przybywa.
fot. Natalie Christensen
- Fotografia jest jak poszukiwanie skarbów. Staram się dostrzec na nowo coś, co cały czas jest w zasięgu naszego wzroku. Cieszą mnie głównie te kadry, które pojawiają się na mojej drodze niespodziewanie. W fotografii lubię też to, że natychmiast widzę efekt. Jeżeli zdjęcie jest dobre, wiem o tym dość szybko, a jeśli nie, to po prostu je usuwam i próbuję ponownie. Ponieważ fotografia stała się tak łatwo dostępna, już mnie nie onieśmiela. Dość szybko poczułam się całkiem pewnie i znalazłam motywację, by stale się doskonalić – wyjaśnia fotografka.
Większość jej zdjęć powstaje w Santa Fe w Nowym Meksyku; miejscu, które od dwóch lat jest dla Christensen nowym domem. Miasto mieści się w dolnej części łańcucha Gór Skalistych i różni się od większości miejsc w Stanach Zjednoczonych – niektórzy twierdzą, że ma bardzo europejską atmosferę. Santa Fe przez lata inspirowało artystów i stało się trzecim co do wielkości rynkiem sztuki w Stanach Zjednoczonych, tuż po Nowym Jorku i Los Angeles. Warto przy tym wspomnieć, że jak na amerykańskie realia to bardzo małe miasteczko. Zamieszkuje je raptem około 70 tys. osób, a więc liczba artystów i galerii, w przeliczeniu na mieszkańca, jest imponująca.
fot. Natalie Christensen
Moje ulubione zdjęcie z tej selekcji to różowy basen. Fotografię zrobiłam moim iPhonem po długiej wędrówce z grupą, z którą umawiam się na spacery po okolicy. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że któryś kadr będzie udany. Brama od basenu była zamknięta, więc wspięłam się na ogrodzenie i nachyliłam tak bardzo, jak tylko było to możliwe – wspomina fotografka. - Myślę, że udana kompozycja i kojące, pastelowe kolory złożyły się na sukces tego kadru. Słyszałam, że najlepszy aparat to ten, którego masz akurat przy sobie. W tym przypadku zdecydowanie była to prawda – dodaje.
Parę miesięcy temu zamieniła iPhone’a 6 na aparat, co jej zdaniem było dobrym posunięciem i sprawiło, że stała się bardziej uważna. Obecnie fotografuje bezlusterkowcem Sony A6000 z obiektywem 35 mm.
Natalie Christensen nie jest zawodowym fotografem, więc na co dzień pochłania ją praca. Stara się jednak codziennie fotografować i ulepszać swój warsztat, zarówno pod względem estetycznym, jak i technicznym. - Niedawno zaczęłam pracować z odpowiednią osobą nad tym, co na prawdę chcę wyrazić i osiągnąć. Moim marzeniem jest mieć reprezentację galerii. Wierzę, że jeśli będę ciężko pracować i się doskonalić, pewnego dnia do tego dojdzie – dodaje na koniec.
Więcej zdjęć fotografki znajdziecie pod adresem smallexhale.com oraz na jej profilu w serwisie Instagram.