Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Zdjęcia wykorzystane za zgodą autora
- Chciałem być aktywny. Jako psychiatra, cały dzień siedzę, a przecież uwielbiam być w ruchu, lubię też miejskie środowisko – wyjaśnia Simon. Fotografia uliczna stała się jego sposobem na lepszy dzień. - Fotograf zawsze patrzy na świat szeroko otwartymi oczami, szukając okazji na zdjęcie. Życie, światło, kolory, to wszystko jest postrzegane bardziej intensywnie. Dobry kadr czeka na mnie za rogiem o każdej porze, więc nieświadomie stale poluje na kolejne zdjęcie. To sprawia, że życie jest znacznie bardziej fascynujące, a człowiek zaangażowany – dodaje.
fot. Jack Simon
Zdjęcia Jacka Simona nigdy nie są planowane. Ciężko jest mu też wysiedzieć długo w jednym miejscu, oczekując na idealny kadr. Jest raczej przykładem fotografa będącego w stałym ruchu. – Większość moich ulubionych zdjęć powstała, gdy nie miałem żadnych oczekiwań. Mogę, na przykład, udać się na paradę z nadzieją dostrzeżenia czegoś niesamowitego, ale zwykle każde udane zdjęcie zrobię albo w drodze na to wydarzenie, albo z niego wracając. Dlatego zawsze muszę mieć przy sobie aparat! – przyznaje. - Na wycieczce w Japonii byłem świadkiem wielu ciekawych sytuacji, ale moje najlepsze zdjęcie, czyli człowiek idący po schodach do nieba, powstało w poczekalni na lotnisku, gdy zupełnie się tego nie spodziewałem.
fot. Jack Simon
Mimo, że jego główna inspiracja ma mało wspólnego z fotografią uliczną, Simon stara się czerpać z niej jak najwięcej nauki. Podziwia Gregory’ego Crewdsona, jego rozbudowane scenografie i surrealistyczne zdjęcia. – Ja sam nie próbuję udokumentować konkretnej sceny z ulicy. Mój ideał to zrobienie zdjęcia, które ma w sobie pewną tajemnicę; zdjęcia, które sprawi, że odbiorca będzie musiał wymyślić do niego własną historię. Szukam, ale bardzo trudno znaleźć taki obraz – tłumaczy.
Początkowo, podobnie jak w przypadku wielu fotografów ulicznych, Simon chciał tylko znaleźć i udokumentować zabawną, intrygującą scenę. Wciąż mu się to zdarza, ale z czasem jego podejście ewoluowało, a na zdjęciach coraz częściej zaczęły pojawiać się elementy życia osobistego. - Bardzo podoba mi się to, że z prawdziwej sceny, która wydarzyła się w życiu mojej rodziny, mogę tworzyć fikcyjne historie. Jest to znacznie bardziej atrakcyjne niż tylko dokumentowanie tego, co mam przed oczami – dodaje.
fot. Jack Simon
Jedna z jego fotografii przedstawia człowieka patrzącego na światła na niebie. To syn Simona, Brett. Pewnego wieczoru, gdy wracali wspólnie z restauracji, policja przeprowadzała akcję w miasteczku. Sceneria jak z filmu: latające helikoptery, ulice pełne wozów policyjnych. – Być może da się dostrzec te elementy na zdjęciu, ale ja ten kadr widziałem jako zupełnie oderwany od rzeczywistości. Póki nie spojrzałem na zdjęcie miesiąc później, nie zdawałem sobie sprawy, że ktoś dokleił napis „All War” pod znakiem STOP. W zasadzie, wolałbym, żeby tego tam nie było – przyznaje.
Na swoje 70. urodziny Jack Simon złożył książkę z siedemdziesięcioma ulubionymi fotografiami. Wstęp napisał jego syn. Każdy posiadający konto w Apple Store może ją pobrać za darmo.
Najbliższe plany na przyszłość Simona to wyjazd do Peru, spotkania z rodziną, przyjęcia. Jak zwykle, aparat zawsze będzie przy nim. Więcej informacji i zdjęć fotografa znajdziecie pod adresem jacksimonphotography.com oraz na stronie kolektywu Burn My Eye.