Tomasz Tomaszewski - warsztat pracy

Tomasz Tomaszewski opowiada nam, jak pracował nad swoim najnowszym cyklem zatytułowanym "Hades?", który możemy oglądać do 13 lutego w warszawskim Domu Polonii. 19 lutego wystawa zostanie otwarta w Górnośląskim Centrum Kultury w Katowicach. Najnowszy projekt Tomaszewskiego to próba uhonorowania ludzi pracy. Wybór regionu w sposób oczywisty padł na Górny Śląsk. Tam bowiem jak w soczewce skupiają się główne wątki najnowszej opowieści. Etos pracy, związki rodzinne, religia.

Autor: Marcin Grabowiecki

2 Luty 2010
Artykuł na: 6-9 minut

Geneza

Po ostatnim materiale "Rzut Beretem" który dotyczył polskiej wsi, tym razem fotograf podejmuje próbę uhonorowania ludzi ciężkiej pracy, robotników. Wybór regionu w sposób oczywisty padł na Górny Śląsk. Tam bowiem jak w soczewce skupiają się główne wątki najnowszej opowieści. Etos pracy, związki rodzinne, religia.

Śląsk przez całe dekady prezentowany był poprzez fotografię czarno białą, tym bardziej fascynujące jest to, co fotograf odkrył spędziwszy ponad pół roku w tym regionie. Kolor z jakim mamy do czynienia jest rzeczywiście wyjątkowy i przejmujący. Całkowicie zaskakuje, przecząc powszechnym stereotypom związanym ze Śląskiem. Hades?, jak podkreśla autor, oparty jest na twarzach pełnych godności, humoru i wiarygodności.

Tomasz Tomaszewski wraz z autorem tekstów Darkiem Kortko, podczas festynu na Nikiszowcu.

Sprzęt

Pytany o sprzęt odpowiada: Całe życie fotografowałem małymi, nie inwazyjnymi aparatami, które nie zwracały na siebie uwagi, po to, żeby zbliżyć się do człowieka i przyjrzeć się, jak on wygląda naprawdę, a nie tworzyć atmosfery planu telewizyjnego. Jednak w przypadku najnowszego cyklu miał do czynienia z miejscami ciemnymi, pozbawionymi światła. Wymusiło to użycie dużego sprzętu z najlepszą z dostępnych matryc. Tomaszewski korzystał z aparatu, który ma matrycę pełnoklatkową - Nikona D3.

Byle czym tych zdjęć nie można było wykonać. Musiał to być aparat zawodowy, który ma też uszczelki na obiektywach i w korpusie. Fotografowałem w miejscach gdzie nie tylko był wysoki metan, który nie przeszkadza akurat w fotografii cyfrowej, ale gdzie jest niewyobrażalny kurz i bardzo wysoka wilgotność oraz temperatura - opowiada o warunkach pracy. W celu zabezpieczenia korpusu swojego aparatu osłaniał go zwykłą folią spożywczą.

Pytany o obiektywy zastrzega, że nie da się wciągnąć w dyskusje o wyższości jednych szkieł nad innymi. Wydaje mu się to stratą czasu. Nauczyłem się używać obiektywów o zmiennej ogniskowej, chociaż uważam to ciągle za rzecz bardzo niebezpieczną. Trzeba bowiem wytrzymać pewne ciśnienie i nie dać się uwieść urokowi, że można najechać, odjechać nie ruszając się. Jeśli stoi się w miejscu to szanse na dostrzeżenie czegoś unikalnego są znacznie mniejsze, niż w momencie, gdy zaczynamy się ruszać. Mając obiektyw o stałej ogniskowej siłą rzeczy musimy się ruszać szukając ciągle nowego kąta. Mając zoom stoimy i tylko najeżdżamy - podsumowuje. Zoom wymusił na mnie wojskową dyscyplinę, dając w zamian jeden stosunkowo lekki przedmiot.

fot. Tomasz Tomaszewski

Technika

Duża część zdjęć została zrobiona na czułości 6400 ISO. Chcąc zachować spójność materiału fotografował na wysokich czułościach nawet wtedy, kiedy miał dobrą ekspozycję.

Jakość techniczna w fotografii cyfrowej jest już tak zadowalająca, że nawet przy tych ogromnych czułościach nie widać szumu, nie widać też zbyt dużego ziarna, jest dobra ostrość i rozdzielczość - twierdzi reporter. Starał się fotografować na przysłonie 8, która jest według niego najlepszą przysłoną dla fotografii cyfrowej, jeżeli nie przeszkadza nam oczywiście duża głębia ostrości.

fot. Tomasz Tomaszewski

Akcesoria

Fotograf nauczył się używać lamp błyskowych, z których wcześniej nie korzystał w swojej pracy. Do tej pory miałem z tym niewielkie doświadczenie, ponieważ w swojej fotografii nie stosowałem żadnych sztucznych świateł, ale w niektórym miejscach na Śląsku było tak ciemno, że widziałem, że nic nie będę mógł zanotować - zauważa. System fleszy umożliwiał połączenie ich za pomocą podczerwieni, albo wyzwalać błyskiem głównego flesza zamontowanego na aparacie. Zasadnicze znaczenie miało dla niego to, że fleszami można sterować z poziomu aparatu.

Największą tajemnicą uzyskania dobrego efektu jest umiejętność zastosowania odpowiedniego podziału światła. Trzeba wiedzieć, w jakich proporcjach światło powinno oświetlać sytuacje z boku, a w jakich proporcjach powinno być światłem skierowanym na wprost, czy odbitym od sufitu.

Zależało mu na wykreowaniu nastroju, który byłby jak najbliższy temu co czuł patrząc na dana sytuację. Miałem trzy małe fleszyki, z reguły dawałem je robotnikom, z którymi się zaprzyjaźniałem, po kilkunastu minutach byliśmy dobrymi kolegami - wspomina. Czuli, że zależy mi na tym, żeby to wyszło lepiej niż gorzej i niezwykle żywo na te moje prośby reagowali. Problem polegał na tym, ze zapominali, że trzymają w rękach źródło światła i zaglądali do obiektywu, przyglądali się jak pracuję, szczególnie, że bardzo często kładłem się na podłodze, w smarach, albo gdzieś się wspinałem.

fot. Tomasz Tomaszewski

Realizacja

Prace nad materiałem trwały od marca do sierpnia 2009 roku. Cieszy go fakt, że ludzie, których spotykał obdarzyli go zaufaniem.

Tomaszewski fotografował dużym aparatem, o którym mówi, że jest "inwazyjny" - ...ale w tych pomieszczeniach, w których fotografowałem to ja byłem na szczęście małym drobiazgiem, nie liczącym się w porównaniu z tymi urządzeniami, którymi operowali robotnicy. Dzięki temu, że byłem w każdym z tych pomieszczeń wiele godzin - całe szychty siedziałem z górnikami, zarówno na dole jak i na powierzchni - to przestawałem być dla nich atrakcyjnym dziwolągiem. Oni przyzwyczajali się do mojej obecności, podczas gdy ja robiłem swoje. Oprócz zdjęć Tomaszewski sporządzał na gorąco notatki.

Pytany o to, czy korzysta z pomocy asystenta odpowiada, że jest to jego marzenie, natomiast w tej chwili go na niego nie stać. Przewodnikiem po Śląsku był dla niego Darek Kortko, jednak to nie zawodowy fotograf, lecz dziennikarz.

Tomaszewski pracuje po 10-15 godzin dziennie w kilkudniowych cyklach. Przerwa i powrót do domu potrzebne są, aby nabrać dystansu, i zanalizować wykonane zdjęcia. Na Śląsku wstawał z reguły przed 6 rano, aby móc razem z robotnikami wejść do fabryki. Często kończył również razem z nimi. Następnie wracał do hotelu, gdzie zgrywał pliki cyfrowe na dysk zewnętrzy komputera, przeglądał zdjęcia i precyzyjne je opisywał.

fot. Tomasz Tomaszewski

Postprodukcja

Według Tomaszewskiego zdjęcie wyjęte z aparatu i zamienione z RAWu na TIFF nie nadaje się do oglądania. Nie oddaje ono atmosfery, której doświadczył fotografując. Obróbkę pod powiększalnikiem zastąpił ciemnią elektroniczną (aplikacja Photoshop). Pracując w programie graficznym pozwala sobie na zmianę kontrastu globalnego, kontrastu lokalnego, wyostrzanie. Za pomocą opcji "Clarity" i "Vibrance" (dostępnych w "Lightroomie") podnosi kontrast barwny.

Nie klonuję, nie wycinam, nie zamieniam koloru, nie robię nic z tych rzeczy, ponieważ zajmuję się realistyczną fotografią, pokazującą raczej rzeczy takimi jakie one są - podkreśla. Ja je próbuje oczywiście interpretować. Nie mniej jednak to jest fotografia dokumentalna i przeznaczeniem jej jest prasa.

Archiwizacja

Fotograf zapisuje swoje zdjęcia na dwóch dyskach, których nigdy nie trzyma w tym samym miejscu. Ponadto wypala je na wysokiej jakości płycie DVD.

Selekcja

Wybiera zawsze to co jest ciekawe fotograficznie. Interesują go historie, nie pojedyncze zdjęcia. Dobra historia to taka, w której nic się nie powtarza, ma ona swój początek, rozwinięcie i koniec.

Tomasz Tomaszewski 900 metrów pod ziemią, sprawdza ustawienia aparatu.

Efekty

Była już publikacja w "National Geographic", wystawa. Teraz marzy mu się książka. Otwarcie mówi o tym, że szuka źródeł sfinansowania albumu z fotografiami ze Śląska.

Więcej zdjęć Tomaszewskiego znajdziemy pod adresem: www.tomasztomaszewski.com/.

Zdjęcia pochodzą z ostatniego cyklu Tomasza Tomaszewskiego zatytułowanego "Cześć Pracy", którego fragment w postaci wystawy "Hades?" możemy oglądać w Domu Polonii na Krakowskim Przedmieściu 64 do 13 lutego. Następnie wystawa będzie prezentowana w Górnośląskim Centrum Kultury w Katowicach (20 lutego - 21 marca).

{GAL|25837
Skopiuj link
Słowa kluczowe:
Komentarze
Więcej w kategorii: Galerie
Urban Photo Awards 2024 rozstrzygnięty. Polak wśród zwycięzców!
Urban Photo Awards 2024 rozstrzygnięty. Polak wśród zwycięzców!
Rozstrzygnięto konkurs fotografii miejskiej Urban Photo Awards 2024. Wśród nagrodzonych z całego świata Krzysztof Bednarski zwycięża serią zdjęć z Meksyku.
14
Nikon's Small World 2024 - małe jest piękne. Polacy wśród zwycięzców
Nikon's Small World 2024 - małe jest piękne. Polacy wśród zwycięzców
Za nami 50. edycja konkursu fotograficznego nagradzającego najlepsze zdjęcia wykonane… pod mikroskopem. Finałowa galeria to jak zwykle zachwycający przekrój abstrakcyjnych kadrów,...
12
Janusz Jurek: "Nie lubię, kiedy ktoś mówi o mojej fotografii, że jest ładna"
Janusz Jurek: "Nie lubię, kiedy ktoś mówi o mojej fotografii, że jest ładna"
Często szuka tematów do zdjęć wyszukując wydarzenia w okolicy, które angażują lokalną społeczność. Im bardziej niszowe i mniej komercyjne, tym według niego lepsze. 
40
Powiązane artykuły
Wczytaj więcej (4)