Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Dlaczego Balcerowicz musiał odejść
Andrzej Lepper, jeszcze jako poseł opozycji, zadziwił świat ekonomistów obliczeniem wykazującym, że dzięki zmianom kursu walut, w rezerwach NBP powstały miliony złotych oszczędności, które spokojnie można rozdać rolnikom. Pieniądze te były oczywiście wirtualne, ale jak widać - ten sposób rozumowania to droga do sukcesu. Balcerowicz musiał odejść, a Lepper jest wicepremierem...
Przypomniałem sobie o tej historii, myśląc o korzyściach płynących z fotografii cyfrowej. Wiele osób, które zamieniły aparaty analogowe na cyfrówki, tłumaczy ten fakt olbrzymimi oszczędnościami. Nie trzeba wywoływać filmów, nie trzeba robić odbitek, ciemnia jest droga, a komputer znajdziemy przecież w każdym domu... Słyszeliśmy setki podobnych argumentów. Jeśli są zgodne z prawdą, każdy z fotografujących cyfrą powinien gromadzić na koncie spore sumy. Nie jestem Urzędem Skarbowym, ale zastanawiam się, w jaki sposób pomóc czytelnikom zagospodarować te pieniądze. W najgorszej sytuacji są osoby, które zaczynają swoją przygodę od aparatu cyfrowego - trudno to sobie może wyobrazić (przynajmniej mnie), ale jest już na świecie pokolenie fotografów, którzy nigdy nie byli w ciemni... Oni nie mają żadnych korzyści z cyfry, żadnych lewych funduszy, żadnych zaskórniaków. Cóż, nie ma sprawiedliwości na świecie.
Zakładam, że część spośród zaoszczędzonych na cyfrze pieniędzy chcemy przeznaczyć na rozwój swoich umiejętności fotograficznych. Sprzęt już mamy, więc co dalej? Za oknem ciepło, świeci słońce, na drzewach pojawiły się młodziutkie liście. Każdego ciągnie na dwór. Dlaczego więc nie połączyć przyjemnego z pożytecznym? Pojechać w Polskę, oglądając jednocześnie trochę zdjęć na najwyższym poziomie. Pisałem tu już pewnie o tym, że najlepszą drogą nauki fotografii jest obcowanie z dobrymi odbitkami. Mogę to jeszcze powtórzyć tysiąc razy, pamiętam bowiem wrażenie jakie wywarły na mnie pierwsze wystawy, które widziałem. I pewnie byłbym dzisiaj lepszym fotografem, gdybym widział ich więcej. Jednak w momencie, gdy zaczynałem interesować się fotografią, w Łodzi były dwie galerie fotograficzne. Jako licealista a potem student starałem się jeździć po całej Polsce i oglądać co się dało. Przeglądając niedawno zebrane katalogi wyliczyłem średnią - rocznie w naszym kraju było kilka, najwyżej kilkanaście ważnych wystaw fotograficznych. Niewiele jak na dziesiątą potęgę gospodarczą świata (czy ktoś jeszcze pamięta te Roczniki Statystyczne?).
Jeśli czegoś zazdroszczę dzisiejszym licealistom i studentom, to tego, że żyją w dobie rozkwitu rynku fotograficznego. Polska jest teraz krajem należącym do normalnego świata. Jesteśmy częścią europejskiego obiegu kultury - wystawę laureatów World Press Photo otwarto przecież w Poznaniu dwa dni po amsterdamskiej premierze. Wystarczy wziąć do ręki (powinienem chyba napisać "wystarczy sprawdzić w Internecie"... signum temporis) program Warszawskiego Festiwalu Fotografii Artystycznej, Międzynarodowego Festiwalu Fotografii w Łodzi czy krakowskiego Miesiąca Fotografii (nie zapominając o Biennale Fotografii w Poznaniu), żeby zobaczyć jak wiele zmieniło się w naszym kraju. A są jeszcze przecież duże imprezy nad morzem, na Śląsku i w górach. Ba - nawet poważne muzea zajmujące się wcześniej jedynie malarstwem i rzeźbą teraz poświęcają swoją uwagę fotografii. Dobre zdjęcia można zobaczyć w Zachęcie i w Muzeum Narodowym. Swoją drogą, nigdy nie zrozumiem dlaczego wystawę Bułhaka (zdjęcia ze zbiorów muzeum!) zrobiono dopiero w 2006, i dlaczego Hartwig musiał umrzeć, żeby doczekać się poważnej retrospektywy.
Zachęcam więc wszystkich - pakujcie plecak i w drogę. Hiszpania to nie tylko Costa del Sol bądź zrywanie pomidorów - przekonacie się o tym w Łodzi, a Niemcy potrafią robić dobre zdjęcia, co można zobaczyć w Krakowie. Podczas festiwali warto też wziąć udział w warsztatach, posłuchać ciekawych wykładów i poznać ludzi, których interesuje to samo. To chyba równe ważne - wystarczy, że przypomnę sobie traumę, jaką było posiadanie jedynej ciemni we wsi. Znikąd pomocy, znikąd ratunku.
Istotną częścią dzisiejszego boomu na fotografię jest jeszcze jedno - wreszcie mamy miejsca, w których można kupić dobre zdjęcia. Podczas dużych imprez organizowane są aukcje, pojawiły się również galerie koncentrujące się na sprzedaży fotografii.
Piszę "kupić" choć z punktu widzenia internetowego magazynu dla fotografów trzeba by chyba napisać "sprzedać". Myślę jednak, że rynek odbitek nie rozwinie się, jeśli sami nie pokażemy światu (czytaj "ciemnym masom"), że zdjęcia są cenne i warto w nie inwestować. Jest to jednak temat na zupełnie inny felieton.
A na razie - korzystajcie z długich weekendów, ciepłego maja, tanich biletów, legitymacji szkolnych i jedźcie oglądać zdjęcia. Naprawdę warto