Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Wszyscy uczestnicy akcji "Przetestuj EOSa 50D" mogą dodawać komentarze pod artykułem (hasło zostało wysłane e-mailem), a pozostałych czytelników fotopolis.pl zapraszamy do brania udziału w sondach pod artykułami.
Marek Hildebrandt o Canonie EOS 50D:
Fotografuję otaczający mnie świat. Wśród moich fotografii znaleźć można krajobrazy i makro, wydarzenia sportowe i ceremonie kościelne, zdjęcia dzieci jak i budowle. Używam od "zawsze" aparatów firmy Canon, nie dlatego, że są lepsze czy gorsze, tańsze czy droższe. Los sprawił, że pierwszą lustrzanką był Canon 1000FN a potem kolejne wyższe modele, więc przybywało osprzętu. Byłem (i jestem) zadowolony z produktów tej marki, a co najważniejsze zawsze uważałem, że to człowiek robi zdjęcia nie sprzęt. Swoją drogę ze sprzętem cyfrowym rozpocząłem od modelu 30D, ale miałem i mam okazję fotografować całym spektrum lustrzanek tej firmy (300D, 350D, 400D, 450D, 20D, 30D, 40D oraz zakupionym ostatnio 5D). Jak wiadomo optyka to podstawa, stopniowo więc wymieniam swoje obiektywy na te najlepsze canonowskie z serii L. Fotografuję obiektywami: 16-35mm 2.8 L, 24-70mm 2.8 L, 70-200mm 2.8 L IS oraz moim ulubionym 50mm 1.4 USM. Cenię możliwość robienia zdjęć nie zwracając na siebie uwagi, więc jasne obiektywy, to podstawa. Drugim elementem, który w tym pomaga jest wysokie użyteczne ISO. W używanych przeze mnie aparatach na co dzień (30D, 5D) bywa z tym różnie. O ile w 5D nie ma problemu do ISO 1250 a i 1600 nieraz daje dobre wyniki, tak w 30D tak różowo nie jest. Z tego powodu byłem ogromnie ciekaw jakie postępy poczynili inżynierowie Canona tworząc nową linię matryc.
Miałem nadzieję, że testowanie 50D da mi obraz tego czego można się spodziewać po nowych aparatach. Jednym okiem patrzyłem na następcę 30D (a ściślej biorąc 40D) w postaci 50D, ale drugim na następcę 5D czyli 5D Mark II. Testowanie 50D dało mi wiele odpowiedzi na dręczące niepewności i pytania.
Pierwsze wrażenia
Po wyciągnięciu aparatu z pudełka zobaczyłem body, uderzająco podobne do 30D i w zasadzie identyczne jak 40D. To ogromny plus dla firmy moim zdaniem. Ucieszyło mnie identyczne rozmieszczenie przycisków na górnej ściance jak w 40D. Jak wiadomo w porównaniu z 30D w czterdziestce zmieniono położenie przycisku wyboru ISO i było to moim zdaniem bardzo dobre posunięcie.
Na kole nastaw trybów pracy pojawiła się nowa pozycja w postaci trybu CA. Je umiejscowienie pomiędzy całkowitą automatyką a trybem P (programowa automatyka) wskazuje z czym mamy do czynienia. Nie wiem dlaczego taki tryb pojawił się w aparacie klasy semi profi, ale trzeba przyznać, że jego działanie jest bardzo ciekawe. Opiszę je jednak w podsumowaniu.
Wszystkie body z tej serii bardzo pasują mi do dłoni, więc i w tym przypadku nie było rozczarowania. Aparat klei się do dłoni a pochylenie górnego wyświetlacza, to kolejny plus. Tylna ścianka zmieniła się w porównaniu 30D najbardziej. Inne rozmieszczenie przycisków opanowałem bardzo szybko (jest ono bliźniaczo podobne do 40D). Na koniec zostało mi opisanie wyświetlacza... Choć nie przywiązuję do tego elementu zbytniej uwagi, bo oceniam zdjęcia dopiero w komputerze i cenię szybkie praktyczne menu (bez PS w aparacie :D). Tym razem musiałem przyznać, że to jest to, co lubią tygrysy! Duży o wysokiej rozdzielczości ekran robi wrażenie. Wykonane zdjęcia ogląda się z przyjemnością. Menu zostało przeprojektowane. Z wyżej wymienionego powodu nie wzbudziło we mnie jakiś większych emocji, ale trzeba powiedzieć, że jest ładne i nadal bardzo szybkie i praktyczne.
Użytkowanie
Po wrażeniach wizualnych dotyczących aparatu przyszedł czas na test praktyczny. Podpiąłem obiektyw 70-200 2.8 L IS i wybrałem się do pobliskiej hali sportowej, gdzie fotografowałem mecz siatkówki. To bardzo szybka gra tocząca się nawet 3m nad ziemią jak i na niej, więc szybkość aparatu to podstawa. Żeby uzyskać satysfakcjonujące mnie czasy początkowo podniosłem ISO do wartości 2500. Uzyskałem dzięki temu czasu rzędu 1/400s przy przysłonie f/3.2.
W przypadku tego zdjęcia korzystałem ze środkowego punktu AF. Ostrość była nastawiana błyskawicznie i precyzyjnie, co bardzo cieszy i daje satysfakcję podczas fotografowania. Jednak od razu rzucił mi się w oczy jeden problem. AWB. Jakoś nie radził sobie specjalnie dobrze w tego rodzaju oświetleniu. Fotografowałem w trybie RAW+JPG, więc bez problemu można skorygować zdjęcie w komputerze. Potwierdziło się jednak powiedzenie "Umiesz liczyć, licz na siebie" i chyba warto WB ustawić ręcznie przynajmniej w takich warunkach jak panowały na sali a więc mieszane światło dzienne z jarzeniowym.
Zdjęcie na takiej wartości ISO początkowo nie wyglądało dla mnie specjalnie dobrze (spory kolorowy szum). Ale po odszumieniu jest bardzo dobrze, a co najważniejsze, szczegóły są zachowane.
Następnie obniżyłem nieco ISO do wartości 2000.
Zmniejszenie wartości ISO do poziomu 2000 nie spowodowało jak można spodziewać jakiegoś znacznego skoku jakości plików. Nie zauważyłem różnicy pomiędzy ISO 2500 a 2000, więc w razie potrzeby można przeskoczyć na jedną bądź drugą wartość i uzyskać żądane parametry naświetlania. Jednak pojawił się inny problem. A mianowicie po chwilowym wyłączeniu aparatu pojawił się komunikat Err99, czyli brak komunikacji z obiektywem. Po wyłączeniu aparatu, wyjęciu akumulatora i ponownym uruchomieniu wszystko wróciło do normy. Niestety sytuacja pojawiła się jeszcze dwa razy i tak samo jak się pojawiła tak znikła. Mam nadzieję, że to niedoróbka softu, tym bardziej, że aktualizacja firmware ponoć ten problem naprawia.
Silną stroną aparatu jest jego tryb szybkich zdjęć. Ponad 5 kl/s może się naprawdę przydać szczególnie podczas wydarzeń sportowych. Dużo łatwiej można uchwycić ciekawy monet na boisku. Zapis na kartę przy tym jest szybki i nie daje się odczuć spowolnienia działania aparatu nawet w trybie RAW+JPG. Z pewnością jednak należy używać szybkich kart, bo zapis dwóch sporej objętości (RAW nawet nieco ponad 22MB i JPG do 6MB - maksymalna jakość) może zatkać wolniejsze karty. Dodatkowym uproszczeniem jest przycisk AF-ON, którym można ustawiać ostrość. W trybie AI Servo sterowaniem ostrością przyciskiem AF-ON i wyzwalanie migawki spustem, to czysta przyjemność i ogromna ergonomia.
Kolejną bardzo przydatną funkcją aparatu są indywidualne nastawy. Podobnie jak w 40D, który czasem wpada w moje ręce można zapisać ustawienia ekspozycji pod jednym z dwóch (jak wspomniał już jeden z testujących) nie trzech jak w 40D trybów C (C1, C2). Ten tryb bardzo usprawnia i przyśpiesza pracę. Brakuje mi czegoś takiego w 30D, natomiast w 5D jest tylko jedna pozycja C. Wykonując zdjęcia na zawodach, gdzie boisko jest oświetlone a trybuny nikną w półmroku, bez trybów C1 i C2 mamy spore utrudnienie. Używając takich ustawień wystarczy zapisać parametry do prawidłowego naświetlenia w menu aparatu i jednym ruchem wszystko przywracać. Świetna sprawa.
Praca ze światłem zastanym to zawsze wyzwanie dla sprzętu. Można zarejestrować sytuacje i emocje, które uciekają kiedy flash zdradza obecność fotografującego. W sytuacjach jak na poniższym zdjęciu użycie lampy zniszczyłoby cały efekt. Właśnie dlatego cenię wysokie użyteczne ISO. Daje ono możliwość chwytania sytuacji takimi jakie są bez sztucznych cieni i błysków. Są również sytuacje kiedy najzwyczajniej w świecie lampy użyć nie można. Wtedy jedyny ratunek w podniesieniu czułości aparatu. W tym przypadku mam jednak wątpliwości co do ISO 2000 i czy na pewno jest użyteczne. Zdjęcie po odszumieniu wygląda dobrze, ale detale uciekły.
Drugą część testu przeprowadziłem w kościele. Niestety kiedy miałem aparat do dyspozycji nie mogłem wypróbować go na ślubie w ciemnym kościele, bo dopiero w takich warunkach można byłoby stwierdzić ile warta jest nowa matryca. Udałem się do kościoła i w czasie kiedy nie było nabożeństwa, dzięki uprzejmości proboszcza wykonałem parę zdjęć przy oświetleniu jakie tam zastałem. Niestety po raz kolejny automatyczny balans bieli mnie rozczarował, więc w ruch poszedł ręczny balans bieli. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że żarówki były tylko podobne z wyglądu, natomiast temperatura barwowa na każdym żyrandolu i kinkiecie inna. Wykonanie jednego zdjęcia szarej karty i ręczne ustawienie WB w dużym stopniu rozwiązało problem. Nawiasem mówiąc żaden aparat nie dał w tym kościele dobrych kolorów z AWB, a byłem z kilkoma osobami i każdy miał inny aparat. Jak wspomniałem wyżej dla celów testów fotografowałem w trybie RAW+JPG. Kiedy pracuję na swoim sprzęcie nie używam trybu JPG w takich pomieszczeniach. Tylko RAW i to z ręcznym WB, co zmniejsza ilość pracy podczas obróbki.
Na poniższym zdjęciu sprawdzałem jak aparat radzi sobie w trybie priorytetu jasnych partii obrazu . Ekspozycja nastawiona była punktowo na elementy metalowe żyrandola. Mimo to widać, że żarówki nie są przepalone a ci ciekawe widać również detale w ciemnej części kościoła. Zdjęcie wykonano "z ręki". Umożliwiła to wysoka wartość ISO, dzięki której można było ustawić żądane parametry ekspozycji. Dynamika matrycy jest zatem spora i myślę, że podczas fotografowania ślubu w mniejszym stopniu fotografujący będzie miał problem z dostrojeniem ekspozycji do ciemnego garnituru pana młodego i białej sukni panny młodej. Przy okazji widać, że szum co prawda kolorowy, ale wystarczy otworzyć zdjęcie w programie do wywoływania rawów i bardzo łatwo się go pozbyć.
Częstym efektem ubocznym stosowania wysokich wartości ISO jest "wypranie" zdjęcia z kolorów. Fotografie wychodzą blade i mało kontrastowe. Tej wady nie ma 50D. Przy ISO 2000 kolory są żywe i nasycone odpowiednio. Przejścia pomiędzy odcieniami danego koloru są płynne. Zdjęcie jest mile dla oka. Po ustawieniu prawidłowego WB kolory są naturalne i praktycznie nie różnią się do tych jakie są rejestrowane na niższych czułościach.
Postanowiłem również sprawdzić ile wart jest tryb LiveView. Jakoś nie przekonuje mnie sens trzymania aparatu z lampą i dobrym ciężkim obiektywem przed sobą i robienia takim zestawem zdjęć, ale inną sprawą jest wykonywanie zdjęć ze statywu. Czy to zdjęcia pejzażowe, grupowe czy też makro. Tutaj tryb LV może się przydać i powiem nawet mi się to spodobało. Widzę jego zastosowanie choćby w fotografii produktowej. W trybie tym ostrość można ustawić w dowolnym punkcie kadru nie ruszając aparatem. Dodatkowo można powiększyć obraz przy manualnym ostrzeniu nawet 10x. Rewelacja! To naprawdę działa i daje dodatkową przyjemność z fotografowania. Gdyby jeszcze ekran był odchylany... no cóż może w 70D :-)
Podsumowanie
Testowany aparat potrafi sprawić sporo radości. Pierwszym dużym plusem i zaskoczeniem dla posiadaczy starszych modeli (w tym 40D, który ma w moim odczuciu wyświetlacz tragiczny pod względem kolorów) jest wyświetlacz. W mojej ocenie mało to ważny element aparatu, ale cieszy. Kolory pięknie oddane (jak w 5D), duża szczegółowość obrazu, ładne i funkcjonalne menu.
Kolejna rzecz warta zaznaczenia, to wygoda obsługi. Przynajmniej dla moich dłoni wszystko pod palcami. Zastrzeżenia mogę mieć jedynie do umieszczenia przycisku AF-ON. Jestem "lewooczny" i nieco mi ten przycisk w tym miejscu przeszkadza. Może to jednak kwestia przyzwyczajenia. Cieszy umieszczenie przycisku do zmiany ISO w lepszym miejscu niż w modelu 30D i starszych.
Kolejny plus dla aparatu to faktycznie użyteczne wysokie ISO, bez obaw można robić zdjęcia na ISO 1600 nawet do 2500 w razie czego. Zdjęcia charakteryzują się dobrą ostrością i wiernymi kolorami. Wyższe wartości to niestety inna bajka. Mogą się przydać w sytuacji naprawdę awaryjnej albo do twórczego wykorzystania na zdjęciach czarno-białych.
Aparat z dobrymi obiektywami szybko i skutecznie ustawia ostrość. Bardzo skuteczny jest środkowy punkt AF, ale i bocznym niczego zarzucić moim zdaniem nie można. Jeżeli dołączymy do tego niezłą szybkostrzelność i dobrą skuteczność w trybie AI Servo, dostajemy niezłą reporterską maszynę niskobudżetową, która może na pustyni nie przeżyje burzy piaskowej, ale w większości przypadków sprawi się znakomicie.
Nowy tryb CA budzi mieszane uczucia. Z jednej strony świetnie pomyślany tryb dla ludzi wiedzących czego chcą ale nie wiedzących jak to osiągnąć. Potrzebujemy rozmyte tło...? Proszę bardzo, suwaczek na wyświetlaczu w lewo i już! A może zdjęcie jaśniejsze albo ciemniejsze, z lampą czy bez? Tryb posiada kilka możliwych ustawień. Całkiem fajne, ale chyba nie w tej klasie sprzętu. Chyba każdy kto się decyduje na taką maszynę potrafi ustawić odpowiednio przysłonę. Można było zachować tryb C3. Pewnie większa ilość użytkowników ucieszyłaby się z takie posunięcia. No cóż Canon poszedł dalej. Tryb CA znajdziemy również w 5D Mark II.
Reasumując... Canon EOS 50D, to kolejna bardzo udana konstrukcja. Szczególnie atrakcyjna dla użytkowników modeli przynajmniej o dwa numery niższe.
Marek Hildebrandt