Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Wstęp
Pisząc o Fujifilm X10 zwykle opinie i testy rozpoczynają się od jego klasycznej stylistyki. W swoim teście chciałbym jednak skupić się na jego wygodzie użytkowania oraz jakości zdjęć, ponieważ stylistyka jest kwestią gustu, a każdy aparat jest dla mnie tylko narzędziem.
Sprawdźmy więc, jak spisze się X10 podczas realizacji minireportażu. Pomysł na reportaż znalazłem blisko siebie, a mianowicie był nim klimat Jarmarku Bożonarodzeniowego w Krakowie.
W trakcie realizacji reportażu chciałem sprawdzić następujące elementy X10:
Poniżej przedstawiam swoją subiektywną ocenę kategorii, które mają dla mnie znaczenie podczas realizacji projektów fotograficznych. Co do pozostałych cech aparatu, to więcej informacji można znaleźć w dostępnych w internecie testach aparatu.
Instrukcja obsługi - odnośniki
Na początek muszę jednak napisać parę słów na temat instrukcji obsługi. Po pierwsze jest dostępna w formie papierowej póki co tylko w języku angielskim (wersja polska jest dostępna na załączonej do zestawu płycie CD). Po drugie uderzyła mnie bardzo duża liczna odnośników z jednej strony do innej. Może taki manual można by było napisać prościej?
Menu aparatu - intuicyjne
Niewątpliwie nadrabia minusy instrukcji obsługi. Posiada prostą obsługę i pozwala na w miarę szybkie poruszanie się po nim za pomocą dwóch przycisków i tarczy na korpusie. Dodatkowy plus za język polski. Przeczytana wcześniej instrukcja obsługi oraz jedna godzina pracy z aparatem przed reportażem pozwoliła mi na dość sprawną pracę.
Trzymanie korpusu - poprawne
Biorąc pod uwagę małe wymiary aparatu nie mam zasadniczo uwag, co do trzymania aparatu. Trochę problemów przysporzył mi wąski pierścień obiektywu, który nie pozwalał trzymać aparatu tylko za obiektyw, tak jak to zwykłem robić w swoim Canonie 400D.
Przyciski na korpusie - bardzo duży plus
Duży plus za dostępne przyciski. Ich rozmieszczenie jest poprawne, choć zmieniłbym kierunek obracania się pokrętła na korpusie aparatu. Trzymając prawą ręką aparat, kciuk zwykle dotykał przeciwnej krawędzi pokrętła (od strony wyświetlacza). Tak więc poruszając w górę pokrętło w menu, opcje przysuwają się w dół i na odwrót. Pod przyciskiem Fn ustawiłem wybór ISO. A jako drugi przycisk funkcyjny można również wykorzystać przycisk menu. Dzieje się tak ponieważ wchodząc do menu zawsze trafiamy na ostatnio wybieraną funkcję. Podczas swojego testu wykorzystywałem ten przycisk do ustawiania zakresu dynamicznego (DR). Ustawienia C1 oraz C2 na pokrętle wyboru programów, pozwalają dość swobodnie przystosować aparat dla swoich potrzeb. Podczas testu, wykorzystałem jeden program dla ustawień kolorowych, a drugi dla czarno-białych.
Wizjer - można zapomnieć
Wizjer był dla mnie bezużyteczny. Powodem był brak informacji o ekspozycji. Canon i inne lustrzanki mają tu przewagę, a w przypadku mojego 400D - czujnik przy wizjerze wyłącza wyświetlacz podczas zbliżania oka do wizjera. Podczas prób zauważyłem również, iż zmieniając ogniskową na pierścieniu obiektywu można sobie zasłonić wizjer ręką. W związku z powyższym cały reportaż wykonałem tylko przy użyciu wyświetlacza.
Wyświetlacz - bez zarzutu
Przy zdjęciach porannych w słońcu, kilka razy nie widziałem dokładnie fotografowanej sceny. Nie mniej, mamy w takich sytuacjach dostępny, choć mocno ograniczony wizjer. Poza tym, nie mam zastrzeżeń do wyświetlacza, a wyświetlane informacje są wyraźne i łatwe do zrozumienia. Na pochwałę zasługuje elektroniczna poziomica.
Obiektyw - bardzo przyjemny
W przypadku obiektywu, również pochwała dla X10. Bardzo przyjemny zakres ogniskowych oraz dobre światło. Podczas realizacji reportażu tylko kilka razy zabrakło mi szerszego kąta np. od 24 dla 35mm, więc jest to potencjalne miejsce dla rozwoju X10 w przyszłości. Szerszy kąt niewątpliwie da większe możliwości podczas realizacji reportaży, czy fotografii ulicznej.
Akumulator - można się zaskoczyć
Niewątpliwie akumulator powinien mieć większą pojemność i na pewno należy wyposażyć się w drugi. Na pierwszym ładowaniu uczyłem się aparatu przez ok. 1 godzinę - czyli ciągła praca z wyświetlaczem, a później wystarczyło energii na wykonanie ok. 150 zdjęć. Ładowanie do pełna zajęło 2,5 godziny. Wieczorem natomiast bateria mnie zaskoczyła. W związku z tym, iż miałem odpowiednio przygotowane ustawienia pod programami C1 oraz C2, wykonywanie zdjęć sprowadzało się do włączenia aparatu, niewielkiej korekty ustawień i robienia zdjęć. Po wykonaniu serii zdjęć wyłączałem aparat. W ten sposób udało mi się zrobić ponad 360 zdjęć na jednym ładowaniu, a akumulator wskazywał jeszcze pełny stan.
ISO oraz stabilizacja - daje swobodę robienia zdjęć
Do reportażu używałem zakresu ISO 100-200 dla zdjęć robionych w ciągu dnia oraz 1600 dla zdjęć nocnych. Powyższe ISO wraz ze stabilizacją oraz ostrzeżeniem, kiedy zdjęcie może zostać poruszone (wyświetlane na wyświetlaczu), umożliwiły mi bardzo swobodną realizację reportażu.
Zakres dynamiczny (DR) - pozwala zapanować nad kontrastem
Zaciekawiła mnie nowa opcja ustawiania zakresu dynamicznego, nie znana mi z mojego już dość leciwego Canona. Zdjęcia dzienne wykonałem przy automatycznym ustawieniu zakresu dynamicznego (100%-400%), a zdjęcia nocne wykonywałem przy DR=400%. Do zdjęć dziennych nie mam zastrzeżeń. Użycie natomiast DR400%, pozwoliło mi uzyskać bardzo ładne ekspozycje nocą - duży plus dla Fujifilm.
Prędkość działania - mogłoby być lepiej
O ile do prędkości załączania aparatu nie mam większych zastrzeżeń, o tyle praca auto focusa oraz zapis zdjęć na karcie mógłby być szybszy. W czasie sesji przy kuźni, udało mi się złapać lecące iskry tylko jeden raz. Myślę, że robienie takich szybkich zdjęć wymaga również pewnej wprawy i jeszcze lepszego poznania sprzętu.
Jakość zdjęć - bardzo dobrze
W najważniejszej dla mnie kategorii, przyznaję X10 bardzo wysoką ocenę. Wszystkie zdjęcia, przy których miałem poprawne parametry ekspozycji, są ostre. Opcja czarno-białych zdjęć daje bardzo fajne rezultaty i co do zasady mógłbym zapomnieć o standardowym podejściu, gdzie w trakcie sesji zbieram materiał kolorowy, a później przy pomocy oprogramowania zamieniam na zdjęcia czarno-białe. W kolejnej kategorii - szumy - również wielki plus dla x10. Patrząc na osiągnięte rezultaty, stwierdzam, iż można robić zdjęcia spokojnie do ISO 1600. Wprawdzie szum jest lekko widoczny, ale raczej ma postać ziarna jak na kliszach tradycyjnych, niż typowego szumu z aparatów cyfrowych. Na zdjęciach czarno-białych szum jest prawie nie widoczny.
Podsumowanie - chcę go mieć!
Moim zdaniem, X10 można porównać do małych samochodów klasy SUV. Z jednej strony są to samochody terenowe, ale z drugiej producenci podkreślają w reklamach, iż najlepiej nadają się do miasta i w lekki teren. Finepix X10 można osiągać ponadprzeciętne rezultaty, ale długa lista ograniczeń w użytkowaniu raczej pozycjonuje go jako narzędzie do miasta i w miejsca, gdzie nie będzie narażony na trudne warunki. Niemniej jednak, któż z nas nie chciałby jeździć SUV-em? Tak więc: chcę go mieć w swoim warsztacie fotograficznym!
Swoją drogą chętnie sprawdzę X10 w warunkach lekkiego terenu (np. letnie wakacje w upalnej Hiszpanii, czy zimą w Alpach), ale to już osobna historia...
Mini reportaż
Oto rezultat mojego małego projektu zrealizowanego dla zdjęć dziennych w ISO 100 / f5.6 oraz dla zdjęć nocnych w ISO1600 / f3.6. Korekta ekspozycji dla wszystkich zdjęć wynosiła 0 EV:
Tekst i zdjęcia: Bogusław Cichy