Branża
Zebraliśmy dla Was oferty Black Friday i Black Week w jednym artykule! Sprawdźcie najlepsze promocje od producentów i dystrybutorów
NAJWAŻNIEJSZA ZASADA: PROSTOTA
Jeśli chodzi o fotografię, to jestem zdeklarowanym wyznawcą filozofii Hannibala Lectera: pierwszą i najważniejszą zasadą jest prostota. Życie samo w sobie okazuje się wystarczająco skomplikowane i zaśmiecone nieistotnymi sprawami; nie powinniśmy więc przeładowywać własnych zdjęć zbyt dużą liczbą informacji.
Kiedy już raz spróbujesz wysilić się tak, żeby ogołocić swoje kompozycje do nagich kości, to bardzo szybko uświadomisz sobie, jak niewiele tak naprawdę potrzeba do stworzenia arcydzieła. Dostrzeżesz też, jak wiele okazji do zaprojektowania minimalistycznych kompozycji masz wokół siebie.
Bardzo wiele może zależeć od warunków pogodowych. Podczas jasnych, słonecznych dni nasze zmysły bombardowane są barwami i detalami. Przedmioty są wyraźne i błyszczą, widoczność zaś wydaje się nieskończona. Trzeba wtedy uważać na zbyt wiele rzeczy. Jednak dorzuć do tego wszystkiego trochę ciężkiej mgły, a wszystko ulegnie zmianie. Sceneria się uprości. Drobne detale zanikną, widoczność w niektórych przypadkach zmaleje do zaledwie kilku metrów. W takich warunkach dostrzegalne będą tylko najbardziej wyraziste elementy sceny.
Po prostu wybierz się w taką pogodę na spacer, a na pewno znajdziesz nieskończoną liczbę tematów do sfotografowania. Rozglądaj się za latarniami, drzewami, wieżami kościelnymi i słupami telefonicznymi. Nie fotografuj ich jednak wszystkich naraz - w zupełności wystarczy jeden obiekt na jedno zdjęcie. W roli tematów do tego typu zdjęć bardzo dobrze sprawdzają się również mosty, ścieżki i płoty, ponieważ patrząc na nie, można dostrzec, jak powoli rozpływają się w nicości - dosłownie znikają w oczach. To samo dotyczy większych i mniejszych jezior.
To, co widzisz
W celu uzyskania minimalistycznej kompozycji możesz wykorzystać własności określonych obiektywów. Modele o długiej ogniskowej pozwolą ci się skupić na wybranych obszarach i wykluczyć z kadru wszystko, co komplikuje kompozycję. Im dłuższa będzie ogniskowa, tym węższy jest kąt widzenia obiektywu i tym bardziej odizolowane obrazy uzyskasz.
Tematy? Tak naprawdę wszystko, co się tylko da zarejestrować.
Na początek dobrym pomysłem może być fotografowanie architektury, zwłaszcza nowoczesnej, pełnej niesamowitych kształtów, która przejawia tendencję do minimalizmu. Tak naprawdę zarówno małe, jak i duże miasta to zazwyczaj dobre tereny do poszukiwania prostych ujęć.
Na prowincji trzeba już być bardziej uważnym. Wprawdzie mgliste i ciemne dni mogą ułatwić życie z powodów, o których już wspominałem, ale przy dobrej pogodzie musisz nieco zmienić podejście.
Rozglądaj się za nieskomplikowanymi sceneriami, takimi jak wzgórze z pojedynczym drzewem. Trudno jest znaleźć cokolwiek prostszego, prawda? Jednak zamiast kompozycji, w której pierwszy plan wypełni większą część kadru, spróbuj skierować obiektyw nieco w górę, tak aby dominującym elementem zdjęcia stało się niebo. Bezchmurne, niebieskie niebo (bądź też szare i posępne, jeżeli fotografujesz w czerni i bieli) wydaje się idealne, bo jest naturalne i proste. Chmury są dobre, jeśli nie ma ich zbyt wiele. Jeden lub dwa fruwające obłoczki nie zaszkodzą, ale już niebo pełne kłębiących się chmur spowoduje bałagan w kadrze, a tego właśnie chcemy uniknąć.
Aby dostrzec okazje do wykonania prostych zdjęć, musisz przede wszystkim zaprowadzić porządek w swojej głowie i objąć świat świeżym spojrzeniem. Potraktuj to jako zen w służbie fotografii.
Będziesz musiał nieco poćwiczyć, ale w końcu uda ci się osiągnąć cel. A kiedy już tak się stanie, skorzysta na tym każde następne wykonane przez ciebie zdjęcie. Nawet jeżeli rezultat daleki będzie od prostoty, to przynajmniej zyskasz pewność, że obecność wszystkich elementów na zdjęciu została zaplanowana świadomie i że znajdują się one tam, gdzie być powinny.
OSTROŚĆ OTWORKA
Podobnie jak zdecydowana większość fotografów, zwykłem uważać nowoczesną technologię za rzecz oczywistą. Dorastałem, przyzwyczajony do aparatów nafaszerowanych skomplikowanymi układami pomiaru światła, z licznymi trybami ekspozycji i błyskawicznie działającym autofokusem. Do tego w ostatnich czasach doszły jeszcze cyfrowe układy rejestracji obrazu o wprost fenomenalnej zdolności rozdzielczej.
Jednak jak to wszystko wyglądało w czasach pionierów fotografii? Nie mieli żadnej z tych wszystkich rzeczy, a przecież tworzyli piękne obrazy. W końcu ciekawość wzięła górę i zdecydowałem sam się o tym przekonać, cofając się w czasie i pracując z aparatem otworkowym, czyli najprostszym urządzeniem do wykonywania zdjęć, jakie tylko istnieje.
Zdjęcia otworkowe reprezentują sztukę fotograficzną w swojej najprymitywniejszej formie. Nie znajdziesz żadnego prostszego sposobu tworzenia fotografii niż wykorzystanie w tym celu szczelnego i zaczernionego pudełka z malutką dziurką z przodu, przez którą na znajdujący się w środku arkusz pokrytego związkami srebra materiału rzutowany jest odwrócony obraz. To właśnie od tego w XIX wieku wzięła swój początek ta magiczna forma sztuki, jaką jest fotografia. Spojrzenie wstecz na jej początki to fascynujące, inspirujące i wywołujące uczucie pokory przeżycie.
Od tamtego czasu technika rejestracji obrazu przeszła długą drogę, ty możesz jednak nadal wykonywać cudowne zdjęcia, które mają charakter, duszę i indywidualność bez konieczności polegania na nowoczesnym sprzęcie. Co ważniejsze, wszystko, czego się nauczysz, pracując z najbardziej podstawowymi narzędziami, odbije się korzystnie na twoich ogólnych umiejętnościach fotograficznych.
ZRÓB TO SAM
Moja przygoda z fotografią otworkową zaczęła się latem 2006 roku, kiedy połączyłem siły z dwójką moich dzieci i spędziłem bardzo przyjemne popołudnie, malując matową czarną farbą wnętrza dwóch starych pudełek ze sklejki, robiąc otworki w kawałkach aluminiowych puszek po napojach i naświetlając arkusze przeterminowanego papieru fotograficznego Ilford Multigrade.
Aparaty spisały się zaskakująco dobrze i kiedy w ciemni wywołaliśmy naświetlone arkusze papieru fotograficznego, uzyskując w ten sposób odbitki negatywowe, zeskanowałem je (nowoczesna technologia ma swoje zalety!) w celu stworzenia z nich czarno-białych obrazów pozytywowych.
Nie ma nic dziwnego w tym, że zainteresowanie dzieci tematem po kilku dniach zniknęło. Moje natomiast nie. Połknąłem bakcyla i już wkrótce stałem się dumnym użytkownikiem dwóch aparatów otworkowych, wykonywanych przez firmę Zero Image (patrz: ramka na stronie 90).
Wyceluj i pstrykaj
Zasady używania aparatu do zdjęć otworkowych są w swoich podstawach takie same jak reguły korzystania z jakiegokolwiek tradycyjnego aparatu fotograficznego. Jednak ta prostota narzuca ograniczenia dotyczące sposobu rejestracji zdjęcia i sprawia, że ma ono pewne cechy charakterystyczne.
Przede wszystkim nie masz do dyspozycji wizjera, który wspierałby cię podczas komponowania ujęcia. Możesz sobie pomóc, używając ramki, wykonanej z papieru lub kawałka plastiku; ramka ta, trzymana przed okiem, da ci pewne pojęcie o polu widzenia aparatu. Jednak ja wolę po prostu skierować aparat w określoną stronę i robić zdjęcia.
To zdumiewające, jak precyzyjnie jesteś w stanie ustalić kompozycję obrazu bez uciekania się do pomocy wizjera, kiedy już nabierzesz pewnej wprawy. Tak prosty sposób pracy jest bardzo odświeżający. Jeśli natomiast chodzi o kwestię przekrzywionego horyzontu, to niewielka poziomica umieszczona na obudowie aparatu pomoże ci się uporać z tym problemem.
Otworek działa jak soczewka i przysłona w jednym; dlatego właśnie musi być możliwie jak najmniejszy. Tylko to daje pewność, że końcowy obraz wyjdzie względnie ostry. Z tego jednak powodu długie czasy ekspozycji, wynoszące od pół sekundy w jasnym świetle słonecznym, do kilkunastu minut o świcie lub zmierzchu przy filmie o średniej czułości są nie do uniknięcia. Sprawia to, że do utrzymania aparatu w bezruchu konieczny jest statyw, ale oznacza też, że jakikolwiek ruch w kadrze podczas naświetlania zostanie uchwycony w postaci rozmytych smug.
Jest to jedna z podstawowych cech zdjęć wykonanych metodą otworkową i to ją właśnie lubię najbardziej w takich fotografiach. Najlepiej widać to na zdjęciach nadmorskich pejzaży, gdy długie czasy ekspozycji pozwalają na uchwycenie przypływu, fal oraz płynących po niebie chmur w postaci delikatnej mgły. Świetny efekt daje to również w przypadku krajobrazów miejskich, gdy ludzie i samochody przemieszczają się w obrębie kadru podczas naświetlania.
Obliczenie właściwego czasu naświetlania jest prostsze, niż sobie wyobrażasz. Jeżeli znasz wielkość otworu względnego otworka (w przypadku mojego aparatu Zero 2000 jest to f/138), możesz zmierzyć ekspozycję za pomocą jakiegoś innego aparatu lub ręcznego światłomierza, a następnie pomnożyć uzyskany czas dwukrotnie, dla każdego zmniejszenia wartości przysłony o kolejny jeden stopień EV. Na przykład jeżeli zmierzona ekspozycja wynosi 1/2 s dla przysłony f/22, to dla f/32 będzie to 1 s, dla f/45 - 2 s, dla f/64 - 4 s, dla f/90 - 8 s, a dla f/128 - 16 s, co w przypadku mojego aparatu o wielkości otworka f/138 jest już wartością wystarczająco zbliżoną.
Kiedy ekspozycja przekracza kilka sekund, nakłada się na to efekt Schwarzschilda i zdjęcie może okazać się niedoświetlone. Nie przejmuję się tym, jeżeli ekspozycja wynosi mniej niż 30 s, ponieważ tolerancja na naświetlanie barwnego negatywu, który w przypadku fotografii otworkowej przedkładam nad slajdy, załatwia sprawę.
Gdy obliczona ekspozycja jest dłuższa niż 30 s, to w zakresie 30-60 s zwiększam ją o 50%, natomiast przy czasach powyżej 60 s wydłużam czas naświetlania o 100%. Nie trzeba być dokładnym co do sekundy, więc albo liczę sobie w głowie barany, albo przy naprawdę długich czasach do kontroli ekspozycji używam zegarka.
Fotografia otworkowa bywa trudna przy silnym blasku słońca, gdy wyliczona ekspozycja wynosi zaledwie 1/4 lub 1/2 s. Kiedy musisz szybko odsłonić i zasłonić otworek, istnieje ryzyko szarpnięcia aparatem i zarejestrowania poruszonego zdjęcia. By tego uniknąć, stosuję filtr polaryzacyjny lub neutralny, wydłużając czas naświetlania, dzięki czemu zamiast 1/2 s będą to już 2 s po założeniu filtra polaryzacyjnego lub neutralnego o gęstości 0.6.
TYPY APARATÓW OTWORKOWYCH
Używam aparatów otworkowych produkowanych przez firmę Zero Image z Hongkongu. Jest to Leica w świecie fotografii otworkowej; w ofercie tego producenta znajduje się szeroki wachlarz modeli w formatach od 35 mm do 5 x 4". Wszystkie są pięknie wykonane z drewna tekowego i mosiądzu. Każdy egzemplarz ma swój własny numer seryjny, wytrawiony na mosiężnej tabliczce, i jest dostarczany z podpisanym certyfikatem autentyczności.
Najmniejszym aparatem jest Zero 135, który pozwala na wykonywanie na filmie formatu 35 mm zdjęć w formatach 23 x 35 mm oraz panoramicznych 23 x 45 mm. Mój model Zero 2000 współpracuje z kliszami formatu 120 i pozwala na wykonanie 12 zdjęć w formacie 6 x 6 cm na jednej rolce. Model Zero 6x9 Mul-ti-Format również akceptuje filmy typu 120, ale pozwala na wybór jednego z czterech formatów zdjęć: 6 x 4,5 cm, 6 x 6 cm, 6 x 7 cm oraz 6 x 9 cm. Dla tych z was, którzy mają ochotę wykonywać otworkowe zdjęcia panoramiczne, istnieje nawet Zero 612, który na filmie 120 tworzy zdjęcia o wymiarach 6 x 12 cm.
Używam również modelu Zero 45, który jest modularnym aparatem formatu 5 x 4" i akceptuje wkłady z przycinanymi filmami, tylne ścianki Fuji Quickload, Kodak Readyload i Polaroid 545i, mocowane za pomocą gumowej opaski. Można też użyć tylnej ścianki pozwalającej wykonywać zdjęcia panoramiczne na filmie 120 w formacie 6 x 12 cm.
W celu uzyskania dodatkowych informacji zajrzyjcie na stronę: www.zeroimage.com. Z kolei aby obejrzeć przykładowe zdjęcia wykonane techniką otworkową, odwiedźcie poniższe serwisy:
- http://www.pinholeday.org,
- http://www.pinhole.com,
- http://www.pinholeresource.com,
- http://www.f295.org.
Stąd do nieskończoności
Podobnie jak długie czasy naświetlania, aparaty otworkowe oferują ci również ultraszeroki kąt widzenia oraz nieskończoną głębię ostrości. Z tych dwóch cech można zrobić wspaniały użytek.
Ogniskowa mojego aparatu Zero 2000 wynosi 25 mm, co przy formacie 6 x 6 cm odpowiada mniej więcej kątowi widzenia ogniskowej 16 mm w aparacie małoobrazkowym. Tak ekstremalnie duży kąt widzenia łatwo może zaowocować pustymi kompozycjami. Na szczęście, ponieważ efektywna wielkość otworu względnego jest bardzo mała, głębia ostrości rozciąga się już od kilku centymetrów do nieskończoności. Oznacza to, że pustych kompozycji łatwo można uniknąć, zbliżając się na bardzo niewielką odległość do najbliższych obiektów w kadrze. Dzięki temu zdominują one pierwszy plan i stworzą bardzo silne wrażenie głębi i skali. Linie zbieżne w obrębie sceny, utworzone przez drogi, tory kolejowe, przystanie i mola, mogą się okazać szczególnie użyteczne i powinny być wykorzystywane.