Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
Test
Rozdzielczość i aberracja chromatyczna
Rozdzielczość to jeden z najważniejszych parametrów do oceny obrazu tworzonego przez obiektyw. Procedura testu objaśniona jest na końcu artykułu (czytaj), a tu prezentujemy jedynie wyniki.
;14 mm;25 mm;25 mm;42 mm;42 mm;;Środek;Brzeg;Środek;Brzeg;Środek;Brzeg;F3.5;1600;1400;-;-;-;-;F4;1600;1400;1500*;1400*;-;-;F5.6;1700;1400;1500;1400;1500;1500;F8;1700;1500;1600;1400;1600;1500;F11;1700;1500;1600;1500;1600;1500;F16;1600;1400;1500;1400;1500;1400]
* - dla F4.7
Wartości rozdzielczości obrazu uzyskanego z Olympusa Zuiko Digital ED 14-42 mm F3.6-5.6 przy poszczególnych ogniskowych i przysłonach, w środku i na brzegu kadru, wyrażone w liniach na wysokości kadru (lph).
Pod względem rozdzielczości uzyskiwanego obrazu jest to przyzwoity, "czwórkowy" obiektyw. Nie osiąga poziomu 1800 lph dostępnego w E-510 i E-410 tylko dla optyki wysokiej klasy, a i 1700 lph zdarza mu się jedynie przy najkrótszej ogniskowej. Jednak przy pozostałych rozdzielczość w centrum nie spada poniżej 1600 lph. Poza tym zoom ten zapewnia niedużą, niemal nigdy nie przekraczającą 200 lph różnicę rozdzielczości pomiędzy środkiem a narożami klatki, a pełen otwór przysłony oznacza 1500-1600 lph w centrum kadru. Maksimum rozdzielczości dla skrajnych ogniskowych uzyskiwane jest przy F8, a dla średnich przy F11. Zauważmy też, że przy 14 mm 1700 lph mamy już przy F5.6. Jednak w tym wypadku brzeg kadru nie nadąża za środkiem i oznacza jedynie 1400 lph.
Aberracja chromatyczna może trochę przeszkadzać jedynie przy najkrótszej ogniskowej, ale już przy średnich jest słabiutka. Dobrze widoczny astygmatyzm razi na szczęście tylko przy 14 mm jeśli przysłony nie przymkniemy do F11 albo mocniej. Podobna lub może nieco niższa wartość pomaga wyraźnie poprawić przeniesienie kontrastu.
Dystorsja
Tradycyjnie dla standardowych zoomów, interesująca jest tu głównie najkrótsza ogniskowa, gdyż to właśnie przy niej prezentują one najefektowniejszą dystorsję - beczkowatą oczywiście. Wynik Zuiko 14-42 mm do bardzo dobrych nie należy, gdyż maksymalne odkształcenie prostej przebiegającej wzdłuż brzegu kadru wynosi nieco ponad 2,5%. Wartości tej nie należy się jednak bardzo wstydzić, a sytuację poprawiają wyraźnie lepsze wyniki przy dłuższych ogniskowych: 1-procentowa "beczka" dla 25 mm i niezauważalna 0,2-procentowa dla 42 mm. Warto zwrócić uwagę, że odkształcenie przy najkrótszej ogniskowej przebiega wzdłuż brzegu klatki wyjątkowo równomiernie i dzięki temu jest na zdjęciach słabiej widoczne niż charakterystyczny dla wielu standardowych i szerokokątnych zoomów "garb" pośrodku brzegu kadru.
Winietowanie
Ogromnym plusem testowanego obiektywu jest fakt bardzo łagodnego winietowania, czyli równomiernego ściemniania się obrazu od środka do brzegów kadru. Dzięki temu nawet duża różnica jasności może być słabo zauważalna. Niemniej ściemnienie rogów kadru o 1 EV (ogniskowa 14 mm, przysłona F3.5) na testowych zdjęciach studyjnych wygląda raczej nieciekawie. Problemem jest też dość powolna likwidacja winietowania za pomocą przymykania przysłony. Przy najkrótszej ogniskowej chęć całkowitego wyrównania jasności oznacza konieczność skorzystania z przysłony F16, choć już przy F8 sytuacja wygląda co najmniej dobrze. Próba pokazania tych nienajlepszych wyników na zdjęciach plenerowych spaliła jednak na panewce, gdyż ściemnienie brzegów kadru wcale nie chciało być wyraźnie widoczne. Uzyskane efekty pokazuje zdjęcie poniżej.
Średnie i dłuższe ogniskowe nie sprawiają żadnych kłopotów. Pełna likwidacja winietowania wymaga tu skorzystania z przysłony F8, ale pamiętajmy że w przypadku tego zooma oznacza to przymknięcie przysłony zaledwie o 1-1,5 działki. Poza tym już przy pełnym otworze winietowanie jest łagodne, słabiutkie (maks. 1/3 EV) i dla większości fotografujących niezauważalne. W sumie wynik więcej niż dobry.
Pod światło
Pod światło zoom ten nie wypada dobrze jedynie przy krótkich ogniskowych. Długi kraniec ogniskowych prezentuje się świetnie, a średnie ogniskowe całkiem przyzwoicie (byleby przysłony nie przymykać bardziej niż do F8). Jednak im bliżej krótkiego końca zooma, tym sytuacja wygląda mniej ciekawie. Jeśli źródło silnego światła umieścimy w kadrze, to przy otwartej przysłonie przeszkadza spadek kontrastu, a przy mocniej przymkniętej mnogość blików. Optimum to F5.6 przy której kontrast jest już niezły, a blików niezbyt dużo. Tak wypadał obiektyw w testach studyjnych, lecz w plenerze czasami i przy F11 widać było spadek kontrastu. Wyprowadzenie źródła światła tuż poza kadr poprawia kontrast, ale liczby blików właściwie nie zmniejsza. W tym wypadku najlepiej po prostu nie przymykać przysłony.
Cena
Sugerowana przez Olympusa Polska cena detaliczna wynosi 999 zł, czyli tyle co i innych firmowych standardowych zoomów z niskiej półki. Te jednak potrafią kosztować w niektórych sklepach nawet nie 70% czy 80% tej wartości, a zaledwie 20-30 %. Wynika to z faktu rozkompletowywania zestawów lustrzanka + tani zoom, w których to cenowy udział zooma jest znikomy i sprzedawania tych składników oddzielnie. Jednak Olympusy E-410 i E-510 weszły na rynek na tyle niedawno, że wspomniany proceder jeszcze się w pełni nie rozkręcił. Stąd obecnie nie sposób kupić opisywanego tu obiektywu za mniej niż ok. 670 zł.
Podsumowanie
Zuiko Digital ED 14-42 mm F3.5-5.6 okazał się kolejnym po Sony 18-70 mm F3.5-5.6 tanim, podstawowym zoomem, który osiąga bardzo przyzwoite wyniki w testach. Cieszą one o tyle bardziej, że w tym wypadku w dziedzinie jakości obrazu ani razu nie trafiła się ocena poniżej 4. To duże osiągnięcie jak na obiektyw tej klasy. Wyniki rozdzielczości są na średnim, "czwórkowym" poziomie, aberracja chromatyczna może trochę przeszkadzać tylko przy najkrótszej ogniskowej, winietowanie przy 14 mm niby silne, ale jednak słabo widoczne, dość podobnie wygląda sytuacja z dystorsją. Troszkę za dużo blików przy zdjęciach pod światło przy najkrótszej ogniskowej, ale przy pozostałych jest znacznie lepiej. Ogólnie najmniej ciekawie wypadła najkrótsza ogniskowa, ale to typowa sytuacja w standardowych zoomach. W sumie bardzo ciekawa propozycja dla tych, którzy od obiektywu nie wymagają wysokiej jasności i potrafią się obyć bez skali odległości. Ciekawe tylko, czy w związku z tak wysoką jakością tego zooma, zestawy z Olympusami E-410 i E-510 będą często rozkompletowywane? Jeśli nie, to na obniżkę cen nie ma co liczyć. Ale i obecnie obiektyw ten wart jest każdej złotówki, którą trzeba za niego zapłacić.
Dane techniczne.
Oceny (w skali 1-6):
Konstrukcja: 3,5
Obsługa: 4,5
Rozdzielczość: 4
Aberracja chromatyczna: 4
Dystorsja: 4
Winietowanie: 4,5
Zdjęcia pod światło: 4
Cena: 4 (zalecana przez producenta cena detaliczna: 999 zł)
Znane i wykorzystywane od wielu lat testy rozdzielczości oparte na zdjęciach tablic testowych z naniesionymi wieloma polami kreskowymi odpowiadającymi poszczególnym rozdzielczościom wyrażonym w liniach (formalnie: parach linii) na milimetr, sprawdzają się świetnie przy fotografowaniu na filmach, ale w przypadku cyfry często zawodzą. Powodem jest przede wszystkim mora, która często utrudniała rozpoznanie widoczności linii na polach testu. Część obiektywów do lustrzanek cyfrowych można testować z użyciem aparatów analogowych i w ten sposób nadal wykorzystywać tego typu tablice, ale taka metoda nie przyda się na nic w przypadku obiektywów do lustrzanek Systemu 4/3, czy canonowskiej optyki EF-S, której do aparatów na film zamontować się nie da. Za pomocą dotychczasowych metod trudno też testować rozdzielczość aparatów cyfrowych - także ze względów wyżej opisanych. Dlatego korzystamy z tablicy testowej bardziej przydatnej dla fotografii cyfrowej, a przy tym z tak dobranymi grubościami linii, by wyniki można było porównywać z popularnym standardem testu opartym na tablicy ISO 12233. Płynna zmiana grubości linii pól testowych pozwala precyzyjnie rozpoznać granicę przy której obiektyw (plus matryca) przestają rozpoznawać szczegóły.
Rozdzielczość określamy tu w liniach na wysokość obrazu lph (z ang. lines per picture height), co oznacza, że jeśli najgęściej rozmieszczone, ale jeszcze rozpoznawalne linie pola testowego leżą przy liczbie 16, to na całej wysokości poziomego kadru będziemy mogli rozpoznać 1600 linii. Dwa zera pominęliśmy, gdyż ich obecność utrudniałaby zmieszczenie wszystkich liczb przy polu testowym. Rozdzielczości w pionie i w poziomie przeważnie nie są identyczne, a jako wynik testu przyjmujemy mniejszą z odczytanych wartości. Te wartości podajemy w tabeli, ale do wyznaczenia punktowej oceny dodatkowo je opracowujemy, przeliczając najwyższy osiągnięty wynik w centrum kadru na matrycę 1-megapikselową. Owo przeliczenie oznacza podzielenie wyniku przez R, gdzie R oznacza liczbę milionów punktów obrazu w użytej do testu cyfrówce. Dzięki tej operacji możemy łatwo odnieść do siebie rozdzielczości obrazu powstałego w aparatach z przetwornikami o różnej rozdzielczości. Owo przeliczenie pozwala ocenić jak ze sobą współpracują obiektyw i aparat, czy użycie aparatu o większej rozdzielczości matrycy poskutkuje odpowiednio większą rozdzielczością zdjęć itd.
Tak opracowane wyniki przekładają się na następujące oceny punktowe:
Na ostatniej stronie testu zamieszczamy przykładowe zdjęcia do pobrania.