Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
Druga generacja popularnego telezooma ma być mniejsza, lżejsza i przede wszystkim doskonalsza - tak pod względem szybkości jak i osiągów optycznych. Jak spisuje się w praktyce? Mieliśmy okazję już się o tym przekonać.
Zoom o zakresie 70-200 mm to reporterski klasyk, który znajdziemy w każdym szanującym się systemie. Stanowi świetne uzupełnienie standardowego zooma 24-70 mm, pozwalając na skuteczne dokumentowanie zdarzeń w średnim dystansie. Topowe modele o jasności f/2,8 to więc podstawa wyposażenia wielu zawodowców.
Ciemniejsza, ale za to mniejsza - i zazwyczaj sporo tańsza - wersja f/4 wybierana jest z kolei głównie przez ambitnych amatorów, którzy traktują ten obiektyw jako uniwersalny zoom podróżniczy oraz wstęp do pierwszych poważnych eksperymentów z fotografią sportu i przyrody. Nową wersję, zaprezentowanego 9 lat temu modelu 70-200 mm f/4 G OSS trudno jednak nazwać konstrukcją „amatorską”.
Choć model ten należy do linii G (a nie topowej G-Master), oferuje wiele rozwiązań, typowych dla segmentu PRO, takich jak uszczelnienia, optyczna stabilizacja, 4 liniowe silniki AF, czy wreszcie rozbudowaną ergonomię i quasi-makro 1:2 w całym zakresie. W odróżnieniu od poprzednika pozwala też na stosowanie konwerterów, a w efekcie zwiększenie zasięgu nawet do 400 mm (oraz skali odwzorowania do 1:1).
Z górnej półki niestety jest też cena obiektywu. Na polskim rynku sprzedaż rozpocznie się z pułapu ok. 9500 zł, co dla wielu amatorów będzie z pewnością kwotą zaporową. Obiektyw - o ile spełni oczekiwania - może jednak okazać się interesującą propozycją dla zawodowców, którzy bardziej od jasności f/2,8 cenią sobie niewielkie wymiary i wagę (np. w studio i krajobrazie). Obiektyw trafił w nasze ręce na chwilę przed premierą. Oto co już o nim wiemy.
Nowy 70-200 mm f/4 to prawdziwy "słodziak". Wymiarami przypomina raczej jasny standardowy zoom niż reporterskie tele. W pozycji transportowej mierzy zaledwie 149 mm a bez stopki statywowej waży 749 g. Jest więc tylko minimalnie dłuższy i nawet lżejszy od pierwszej generacji podstawowego zooma 24-70 mm f/2,8 GM. Jest też znacząco mniejszy od pierwszej wersji 70-200 mm f/4 G, co wynika oczywiście z otwartej, pozbawionej wewnętrznego ogniskowania konstrukcji.
Oznacza to, że po prostu nowy model zmienia swoją długość podczas zoomowania, co w oczywisty sposób rodzi ryzyko zasysania do wnętrza obiektywu kurzu i zabrudzeń. Producent deklaruje oczywiście zwiększoną (bo nie 100-procentową) szczelność tubusu i rzeczywiście na pierwszy rzut oka obudowa sprawia wrażenie bardzo zwartej. Dodatkowo przednią soczewkę pokryto powłoką fluorową, która ułatwia usuwanie tłustych śladów palców i innych zabrudzeń.
Pod względem jakości wykonania, ale również ergonomii, nowy zoom niemal nie ustępuje modelom z linii GM. Wszystkie elementy pracują płynnie i precyzyjnie. Obsługa jest bardzo komfortowa, choć pierścień zoomowania zapewne mógłby być nieco szerszy - nawet kosztem pierścienia ostrości, z którego - nie oszukujmy się - korzysta dziś niewielu fotografów. Zaledwie kilku milimetrów brakuje też by cały zakres zooma pokonywać jednym ruchem nadgarstka.
Na tubusie znajdziemy typowe dla modeli profesjonalnych przyciski blokowania ostrości - aż trzy, by efektywnie korzystać z nich bez względu na orientację aparatu. Oprócz tego na panelu sterowania umieszczono pięć przełączników wyboru trybu pracy. Obiektyw pozwala na ostrzenie z krótkich dystansów ( od 26 i 42 cm, odpowiednio dla najkrótszej i najdłuższej ogniskowej), a z tym wiele systemów AF ma spory problem. Bardzo przydatny jest więc zwłaszcza ogranicznik, dzięki któremu obiektyw nie przeszukuje bez przerwy całego zakresu. Mamy więc opcję Macro (do 3 m), przedział od 3 m do nieskończoności oraz cały zakres od minimalnego dystansu ostrzenia do nieskończoności.
Oprócz tego oczywiście przełącznik AF ON/OF, przełącznik trybu Full-time DMF, umożliwiającego szybkie przejście z trybu AF do MF, włącznik oraz opcję wyboru trybu pracy systemu optycznej stabilizacji. W tym modelu pojawia się też nowy tryb Mode 3, który optymalizuje algorytm korygowania drgań aparatu podczas fotografowania poruszających się obiektów (co ma znaleźć zastosowanie zwłaszcza w wideo). Ostatni charakterystyczny element to przełącznik blokady zoomu, by tubus nie rozsuwał się pod własnym ciężarem. Nie można powiedzieć, że mechanizm ma luzy, ale faktycznie niezablokowany powoli się rozsuwa, zwłaszcza gdy sprzyjają temu okoliczności (np. gdy schodzimy po schodach).
W zestawie otrzymujemy również ładnie wykonaną, lekką i sprężysta osłonę przeciwsłoneczną (niestety bez okienka obsługi filtru, np. polaryzatora) wyłożoną aksamitnym materiałem zatrzymującym kurz, oraz stopkę mocowania statywowego, by wygodniej fotografować przy dłuższych ogniskowych. Stopka to miły dodatek, ale jeśli mamy solidny statyw, nie będzie nawet konieczna - tak mały i dobrze wyważony jest ten obiektyw.
To co często przeważa o wyborze natywnej optyki, to szybkość systemu AF. Jest to w końcu obiektyw, który ma się sprawdzić również w reportażu i wszelkiego rodzaju fotografii akcji. Dwa podwójne silniki liniowe z pewnością robią tutaj swoje. W połączeniu z nowoczesnym pomiarem AF w korpusie A7RV działa w zasadzie niezawodnie. Według producenta do 20% szybciej względem poprzednika a w trybie śledzenia nawet dwukrotnie wydajniej. Na pogłębione testy przyjdzie jeszcze czas, ale trzeba przyznać, że szybkość, płynność i precyzja ostrzenia robią dobre wrażenie.
Aż tak imponujące nie wydają się natomiast możliwości wbudowanej stabilizacji. Bezpieczny czas na poziomie 1/50 s przy najdłuższej ogniskowej 200 mm zapewniać powinna już sama 5-osiowa stabilizacja matrycy. Ostre zdjęcia statycznych obiektów zrobimy jeszcze przy 1/30 s ale nie widać tu dużego uzysku wynikającego z zastosowania OSS i z pewnością na rynku są już skuteczniejsze systemy.
Optycznie jest to jednak konstrukcja więcej niż bardzo dobra. Ostra od centum po brzegi w całym zakresie i od maksymalnie otwartej przysłony. Również na najkrótszych dystansach ogniskowania nie widać żadnego zmiękczenia szczegółów. Pierwsze zdjęcia testowe nie zdradzają również większych problemów z korekcją typowych wad optycznych a z tymi mniejszymi skutecznie rozprawia się oprogramowanie na etapie przetwarzania. Ponieważ programy graficzne nie mają jeszcze profilu korekcji dla tego modelu, pliki RAW zdradzają faktyczne osiągi optyczne.
Plik RAW wywołany na standardowych ustawieniach do JPEG. Ogniskowa 200 mm
Skorygowany systemowo plik JPEG
Nieznaczna aberracja chromatyczna (wycinek 100%). Z lewej strony zdjęcie RAW, z prawej strony skorygowany JPEG.
Pliki JPEG są niemal zupełnie wolne od winietowania i aberracji chromatycznej, obiektyw bardzo dobrze pracuje też pod światło. Więcej wysiłku włożono w korekcję zniekształceń geometrycznych - wyraźną "poduszkę" w całym zakresie koryguje procesor aparatu dzięki dobrej znajomości charakterystyki obrazu zmapowanego obiektywu. Za kilka tygodniu jednym kliknięciem poprawimy więc również surowe pliki. Aktywna korekcja jest domyślnym ustawieniem w menu i nie możemy jej wyłączyć. Nad dystorsją zapewne dałoby się zapanować, ale wymagałoby to zastosowania dodatkowych elementów optycznych. W efekcie obiektyw byłby większy, cięższy i zapewne jeszcze droższy.
To iż nie mamy do czynienia z obiektywem klasy G-Master zdradza również bokeh, czyli sposób oddania nieostrości. Sony lubi podkreślać, że ich topowe modele wolne są od tzw. efektu"krążków cebuli", a więc prążkowania widocznego na punktach świetlnych. W tym przypadku, mimo zastosowania 9-listkowej przysłony, krążki rozproszenia nie są nawet zupełnie koliste przy w pełni otwartej przysłonie. Jak pokazują jednak zdjęcia przykładowe, które zamieszczamy poniżej, ogólne oddanie nieostrości jest miękkie i przyjemne dla oka.
1/125 s, f/4, ISO 2500, 200 mm
Podsumowując, Sony FE 70-200 mm f/4 Macro G OSS II - równo 50-ty obiektyw Sony E do korpusów z pełną klatką - to z pewnością kolejna konstrukcja bardzo udana. Dla wielu fotografów model ten będzie z pewnością obiektem westchnień i, patrząc na cenę, być może jedynie westchnień.
Pierwsze zdjęcia testowe wykonaliśmy podpinając obiektyw do korpusu Sony A7RV. Pliki JPEG rejestrowaliśmy w jakości Fine ze standardowymi ustawieniami korekcji optycznej i z wyłączoną systemową redukcją szumu. Możecie również pobrać paczkę plików RAW by samodzielnie ocenić możliwości obiektywu.