Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
To pierwszy tak uniwersalny zoom do bezlusterkowców Sony z matrycą APS-C. Oferuje rekordowy zakres ogniskowych, zachowując wyjątkowo kompaktowe wymiary. W nasze ręce wpadł jeden z pierwszych finalnych egzemplarzy. Oto nasz szybki test praktyczny!
Producent twierdzi, że będzie to najlepszy obiektyw w swojej klasie. I z pewnością ma rację, bo jeśli weźmiemy pod uwagę zakres ogniskowych – imponujące 27-450 mm po przeliczeniu dla pełnej klatki – obiektyw nie ma obecnie żadnego konkurenta. Najbliższy rywal, natywny model Sony, to znacznie krótszy E 18–200 mm f/3.5–6.3 OSS. Ale żarty na bok.
Trzeba pamiętać, że tworzenie tak karkołomnych konstrukcji to poważne wyzwanie dla inżynierów. Naturalnie pojawiają się pytania, czy udało im się utrzymać w ryzach wady optyczne i zapewnić wystarczającą ostrość w całym, bardzo szerokim zakresie ogniskowych. Odpowiedź, w dużym stopniu dają już pierwsze plenerowe zdjęcia. Zacznijmy jednak od budowy i wykonania tego ciekawego szkła.
Obiektyw ma zaledwie 12,5 cm długości, 67 mm średnicy i waży 620 g. Gabarytami przypomina więc raczej standardowy pełnoklatkowy zoom niż długie tele. W połączeniu z korpusem A6600 stanowi dobrze wyważony zestaw – do tego stopnia, że nadal możemy wygodnie fotografować jedną ręką.
Pod względem jakości wykonania nie różni się od większości nowych modeli producenta. Otrzymujemy więc zgrabny, elegancki i bardzo zwarty tubus wykonany głównie z dobrej jakości tworzyw sztucznych. Warto zaznaczyć, że obiektyw jest uszczelniony w newralgicznych punktach konstrukcji a stalowy bagnet otacza też wykonany z miękkiej gumy o-ring.
Na obudowie znajdziemy jedynie przełącznik blokady, zabezpieczający przed rozsuwaniem się tubusu pod własnym ciężarem. Wydaje się zbędny ale nie można też wykluczyć, że z czasem "teleskop" będzie pracował luźniej. Obiektyw wyposażono w stabilizację, ale nie mamy wpływu na sposób jej pracy, jak w modelach bardziej zaawansowanych (wydajność zmierzymy dopiero w pełnym teście studyjnym).
Mechanicznie zachowuje się za to bardzo dobrze – szeroki pierścień ogniskowej pracuje bardzo płynnie, bez momentu większego oporu, typowego dla starszych modeli i generalnie lunetkowych konstrukcji złożonych z kilku sekcji. Co ważne cały zakres jesteśmy w stanie pokonać w mniej niż pół obrotu, a więc jednym szybkim ruchem nadgarstka.
Autofokus działa sprawnie i celnie, ale na długim końcu przy krótkich dystansach bywa grymaśny – czasami potrzebował dłuższej chwili by zablokować ostrość nawet mimo dobrych warunków. Efekt „oddychania” jest za to niemal niewidoczny, sprawnie działa też wykrywanie twarzy i oka.
Obiektywy o tak dużej rozpiętości ogniskowych, mówiąc delikatnie, nie są zazwyczaj optycznie perfekcyjne. W tym przypadku też nie jest idealnie. Nowy Tamron to obiektyw niezwykle uniwersalny ale ma to swoją cenę. W większym lub mniejszym stopniu widoczne są w zasadzie wszystkie typowe wady optyczne. Niektóre z nich eliminuje systemowa korekcja aparatu. Ale nie wszystkie.
Gołym okiem widoczna jest potężna dystorsja. Wyraźną "beczka" na szerokim kącie 18 mm, przechodzi w "poduszkę" przy ogniskowej 35 mm. Trzeba jednak przyznać, że funkcja cyfrowej kompensacji w znacznym stopniu rozwiązuje ten problem (patrz porównanie w galerii poniżej). Podobnie sytuacja wygląda w przypadku winiety, która znika niemal zupełnie, ale z aberracją chromatyczną aparat nie radzi sobie już tak dobrze. Mimo zastosowania aż 4 soczewek o obniżonej dyspersji bywa widoczna nawet w centrum kadru i o ile całkiem nieźle korygowany jest zielonkawy zafarb, purpura pozostaje widoczna.
Dość łatwo też o odblaski i duszki w pracy pod ostre światło. Gdy słońce wpada bezpośrednio do obiektywu wskutek odbić wewnętrznych na zdjęciach uwidacznia się cały układ optyczny. Osłona, którą otrzymujemy w zestawie jest dość płytka i wysłania w zasadzie tylko boczne światło.
Warto wspomnieć, że obiektyw oferuje nie tylko duże zbliżenie, ale również całkiem dobre powiększenie, co ucieszy miłośników fotografii przyrody. Minimalna odległość ogniskowania to 15 cm przy szerokim kącie i 99 cm przy zbliżeniu 300 mm, przekłada się na skalę odwzorowania 1:2 – 1:4. Zwłaszcza, że pod względem ostrości i odwzorowania detali jest całkiem nieźle - również na maksymalnej ogniskowej 300 mm.
Tamron 18-300 mm f/3.5-6.3 Di III-A VC VXD zdecydowane wygrywa uniwersalnością. To pierwszy tak długi zoom typu all-in-one w systemie Sony (a niebawem również Fujifilm X) ale decydując się na jego zakup, trzeba mieć świadomość również jego ograniczeń. Jest lekki, kompaktowy i solidny, a do tego całkiem szybki, ale pod względem właściwości optycznych nie wykracza poza segment amatorski.
Jeśli jednak interesują nas przede wszystkim ładne pliki JPEG prosto z aparatu, to przy wsparciu systemowych korekcji wbudowanych w korpus, cel ten zapewne uda się osiągnąć. To dobry wybór dla podróżników, entuzjastów fotografii dzikiej przyrody i początkujących amatorów, którzy wciąż eksperymentują z różnymi dziedzinami fotografii.
Wszystkie zdjęcia wykonaliśmy z korpusem Sony A6600 (najwyższej jakości pliki JPEG X.Fine) z wyłączoną optyczną optymalizacją obrazu oraz redukcją szumu.