Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Jakość fotografowania
Ta część testu z fotograficznego punktu widzenia jest najważniejsza - przecież jakość zdjęcia może poprawić lub zupełnie zepsuć jego odbiór podczas oglądania. Nasza ciekawość jest tym większa, że testowany sprzęt należy do najniższego segmentu, w którym stosuje się słabsze jakościowo komponenty jak choćby optykę czy oprogramowanie. Przyjrzyjmy się więc uważnie zdjęciom wykonanym w czasie testu.
Szumy
W kategorii szumy nie możemy uczynić poważnych zarzutów żadnemu z testowanych aparatów. Zobaczmy, jak prezentują się fragmenty zdjęć tablicy Gretaga.
Zestawienie wskazuje na odmienne podejście do sposobu redukcji szumu obu producentów. Sony postanowiło za wszelką cenę usunąć ze zdjęcia szum, wprowadzając mocne filtry odszumiające. Efekt jest taki, że na zdjęciach praktycznie nie występuje szum, ale przy wyższych czułościach znikają także elementy obrazu, przez co wydaje się ono bardziej miękkie, a nawet trochę nieostre.
Inaczej do sprawy podszedł Samsung. Redukcja szumu jest sporo niższa, dzięki czemu obraz ma więcej szczegółów i jest bardzo ostry, ale dla ISO 800 i 1600 udział kolorowych plamek na fotografiach jest bardzo duży. Jednak "duży" nie oznacza wcale "za duży". Widać, że Samsung robi spore postępy i pracuje nad matrycami i oprogramowaniem, co w wypadku S1050 przyniosło rezultaty. Odnosimy wrażenie, że to pierwszy kompakt Samsunga z matrycą takiej jakości, że możemy uznać jej działanie za użyteczne w pełnym zakresie czułości, nawet dla ISO 1600.
W porównaniu z S800 należy pamiętać o jeszcze jednym ważnym drobiazgu - jego matryca ma mniej upakowane piksele w porównaniu z matrycą S1050. Przypomnijmy, że oba sensory są rozmiaru 1/1,8 cala, a ich rozdzielczości to odpowiednio 8 Mp i 10,1 Mp. W tej sytuacji większe szumy samsunga są częściowo usprawiedliwione.
Zobaczmy jeszcze, jak spisały się aparaty w warunkach bardziej naturalnych, czyli w czasie nocnego pleneru.
Widać wyraźnie, że we wszystkich dostępnych czułościach oba aparaty spisały się bardzo dobrze w jasnych obszarach zdjęcia. Tam oddanie szczegółów stoi na wysokim poziomie. Jednak w wypadku S800 sporo gorzej wygląda sytuacja w tonach średnich i cieniach - sony słabo radzi sobie z szumami wynikającymi z długiego czasu naświetlania. Natomiast samsung w tej kategorii okazał się znakomity. Nawet najwyższa czułość sprostała zadaniu.
I jeszcze jeden przykład zdjęcia wykonanego we wszystkich czułościach, tym razem światła było sporo więcej. Jak widać oba aparaty poradziły sobie dosyć dobrze, choć uwagę zwraca trochę wyższa ostrość zdjęć zrobionych samsungiem.
Reprodukcja szczegółów i rozdzielczość optyki
Po obejrzeniu zdjęć scenki testowej Fotopolis.pl bardzo zaskoczyła nas ilość szczegółów banknotu sfotografowanego S1050. O ile S800 prezentuje przeciętną jakość odwzorowania szczegółów, to Samsung poradził sobie po mistrzowsku. Proszę popatrzeć:
W tej klasie sprzętu nie można mieć zastrzeżeń do ilości szczegółów, które znalazły się na zdjęciach wykonanych "osiemsetką", a nawet można pochwalić je w wypadku wysokiej czułości, ale to co zaprezentował "dziesięć-pięćdziesiąt" zdecydowanie wykracza poza nasze oczekiwania. Ilość szczegółów jest imponująca. Niemały udział ma w tym oczywiście obiektyw, który z pewnością zasługuje na pochwały. Także programowe wyostrzanie odegrało tu swoją rolę. Dodajmy - bardzo dobre wyostrzanie, ponieważ nie pozostawiło śladów działania, choćby w postaci białych otoczek wokół czarnych, ostrych krawędzi (na przykład liter na banknocie). W wykonaniu sony niestety funkcja ta nie jest pozbawiona tej wady. Poniżej prezentujemy jeszcze zestawienie fragmentu banknotu sfotografowanego we wszystkich dostępnych czułościach oraz kolejny przykład jakości obrazu S800 i S1050.
A teraz parę słów o optyce zastosowanej w obu konstrukcjach. Sony zostało wyposażone w obiektyw własnej produkcji o zakresie ogniskowych 37-222 mm, czyli z 6-krotnym zoomem optycznym. Nie można mieć zastrzeżeń do jego rozdzielczości, na zdjęciu fragmentu tablicy ostrości widać, że z tym zadaniem poradził sobie bardzo dobrze. Linie określające rozdzielczość czytelne są w całym zakresie. Brawo. Nieco gorzej wypadła jakość obrazu na brzegach kadru - prawa strona ma słabszą ostrość oraz zauważa się pewną, na szczęście niewielką, aberrację chromatyczną. Choć sytuacji tej nie można nazwać idealną, to należy zauważyć, że w klasie kompaktów występuje nagminnie. Oto przykładowe zdjęcia:
Chwaliliśmy już wcześniej optykę samsunga. Choć nie pochodzi ona ze stajni Schneider-Kreuznach jak w wyższych modelach, to niebieski pasek oznaczający wysoką jakość zasłużenie jej się należy. Tak czysty i ostry obraz wśród kompaktów trafia się bardzo rzadko. Proszę zwrócić uwagę, że linie służące do określania rozdzielczości są niezwykle wyraźne aż do największego ich zagęszczenia. Oczywiście taki efekt na zdjęciu to także zasługa matrycy o wysokiej rozdzielczości, która nie poradziłaby sobie jednak tak dobrze bez dobrego obiektywu. W tym miejscu zwróćmy uwagę na jeszcze jeden element - nie pojawiają się kolorowe artefakty będące wynikiem działania programu wyostrzającego, choć wyostrzenie jest spore. Na zestawieniu brzegów kadru również nie można się do niczego przyczepić - obie strony mają równą ostrość, a aberracja chromatyczna jest niezauważalna. Nie oznacza to, że aparat jest zupełnie wolny od tej wady. Na niektórych zdjęciach, szczególnie wykonanych na krótkich ogniskowych, widać kolorowe otoczki wokół krawędzi kontrastowych elementów na brzegach kadru, ale należy przyznać, że jest to niewielka wada.
Zobaczmy jeszcze, jak w obu aparatach prezentuje się zakres ogniskowych. Przypomnijmy, że sony ma 6-krotny zoom optyczny, natomiast samsung ma nieco mniejszy, 5-krotny zakres.
Oba obiektywy wypadły dobrze w naszym teście, jednak zdecydowanie lepszy okazał się produkt z Korei.
Odzwierciedlenie kolorów
Mamy zastrzeżenia do sposobu oddania barw przez oba aparaty. Żaden nie poradził sobie idealnie. Rozumiemy, że w dolnej półce cenowej sprzętu aparaty mogą wykazywać pewne odchylenia od normy, ale naszym zdaniem nie powinno to mieć miejsca w sposobie zapisu kolorów. Szczególnie wyraźnie widać tę wadę na zestawionych ze sobą zdjęciach ze spaceru. Proszę spojrzeć na kilka przykładów.
Kolory proponowane przez S1050 wydają się bliższe prawdy, szczególnie niebo sprawia wrażenie bardziej naturalnego. W wypadku S800 wpada ono w fiolet. Z kolei na zdjęciach torów rzuca się w oczy zbyt rude oddanie barwy kamieni. Idealna sytuacja byłaby wtedy, gdyby wyciągnąć średnią z obu aparatów. Jednak nie da się tego zrobić, więc możemy powiedzieć, że nam bardziej przypadły do gustu barwy na zdjęciach wykonanych samsungiem.
Gorzej w wypadku S1050 ma się sprawa związana z najtrudniejszym do reprodukcji kolorem - czerwienią. Jest ona zbyt żywa, przez co gubią się szczegóły, a dodatkowo odnosi się wrażenie, że elementy czerwone za chwilę wyskoczą ze zdjęcia. W wypadu S800 czerwień jest taka, jaka powinna być.