Aparaty
Leica M11 Black Paint - nowa wersja, która pięknie się zestarzeje
Funkcje i tryby fotograficzne
Przy ocenie funkcji i trybów fotograficznych wyraźnie widać, jak różne idee przyświecały inżynierom Sony i Samsunga. Firma japońska postanowiła kompakty z najniższej linii wyposażyć tylko w podstawowe tryby fotograficzne, nie myśląc nawet o preselekcji czasu lub przysłony, a tym bardziej programie manualnym. Nawet najwyższy model serii S nie został wyposażony w żaden z nich. Inny pomysł na tani aparat mieli Koreańczycy. "Najlepszy z najsłabszych" ma wszystkie tryby pozwalające twórczo wyżyć się bardziej zaawansowanym fotoamatorom. Takie podejście do swoich produktów i do ich użytkowników sprawia, że nie tylko absolutny laik fotograficzny może skorzystać z linii podstawowej aparatów. Również bardziej zaawansowany fotoamator, który niekoniecznie chce wydawać pieniądze na produkty z wyższych półek, może kupić sobie aparat tańszy, ale pozwalający na twórcze fotografowanie.
Balans bieli
Różnice widać także, kiedy spojrzymy na bardziej zaawansowane funkcje. Na przykład balans bieli w Sony można ustawić jedynie w pozycji auto lub jednej z pięciu zdefiniowanych. Samsung dodał do tego zestawu także pomiar według wzorca, który z pewnością nie przyda się niedzielnym pstrykaczom, ale ucieszą się z niego bardziej wtajemniczeni użytkownicy. A skoro mowa o balansie bieli, musimy powiedzieć, że oba aparaty dobrze radzą sobie z ustawieniem automatycznym w warunkach plenerowych i w pomieszczeniach, ale mamy poważne zastrzeżenia do jakości doboru równowagi bieli podczas fotografowania tablic testowych w studio Fotopolis.pl. Sony S800 zaskoczyło nas trybem automatycznym, a Samsung S1050 miał spore kłopoty przy ustawieniach według wzorca. Pierwszy z nich nie wiedzieć dlaczego podczas fotografowania scenki nie trafił z wyborem balansu przy czułości ISO 400 i ISO 800. Także pomiar światła pozostawia w tych dwóch wypadkach sporo do życzenia - zdjęcia są nie tylko za zielone, ale i za ciemne. Drugi aparat wprawdzie dobrze spisał się na ustawieniach automatycznych, ale sprawiło nam problem właściwe ustawienie balansu według wzorca przy pomocy przyrządu CBL Lens. Dopiero trzecia próba dała w miarę przyzwoite wyniki, choć zdjęcia w dalszym ciągu mają dużą różową dominantę (zdecydowanie za silny kanał niebieski i zbyt silny czerwony). Poniżej prezentujemy zestawienie zdjęć scenki dla obu aparatów.
Autofokus
Oba aparaty mogą ustawiać ostrość przy pomocy trybu wielopolowego i centralnego punktu, wykorzystując do pomiaru detekcję kontrastu. Zakres działania zarówno w kompakcie Sony, jak i Samsunga jest podobny - zdjęcia makro mogą wykonywać od 2 cm (Sony) lub 1 cm (Samsung), choć w wypadku S1050 należy wtedy ustawić tryb super makro. I na tym podobieństwa się kończą. A to z tego prostego powodu, że S800 nie ma więcej możliwości. Natomiast samsung pozwala jeszcze na wybór ostrzenia ręcznego (przy pomocy strzałek nawigatora) i bardzo ostatnio popularnej funkcji detekcji twarzy.
Jednak znowu mamy zastrzeżenia, tym razem do jakości działania układu ustawiania ostrości S1050. O ile nie narzekaliśmy w warunkach plenerowych, a nawet nocnych, to podczas robienia zdjęć tablic testowych spotkaliśmy nieoczekiwane problemy. Po wybraniu czułości ISO 1600 aparat nie chciał ustawić ostrości. Dla wyjaśnienia dodajmy, że tablice fotografowane były z odległości około 60-70 cm z wykorzystaniem trybu makro. Trzeba było przeprowadzić około dziesięciu prób, aby operacja zakończyła się powodzeniem. Trochę lepiej sytuacja miała się przy czułości ISO 800, która wymagała mniejszej liczby prób, natomiast zastosowanie ISO 400 powodowało sporadyczne pojawianie się problemu. Przy niższych czułościach aparat ustawiał prawidłową ostrość za każdym razem. Warunki laboratoryjne są na tyle specyficzne, że przeciętny użytkownik może w ogóle nie mieć takich kłopotów, ale odnotowujemy to jako mankament.
Czułość
Dosyć dziwnie wygląda zakładka wyboru czułości w sonówce. Nie wynika to ze specyfiki menu, ale z doboru wartości. Zginęła gdzieś wartość ISO 100. Wprawdzie skala zaczyna się od ISO 80, więc 3/5 wartości wydaje się małym problemem, to jednak o tyle wydłuży się czas naświetlania. W słoneczny dzień nie będzie to miało żadnego znaczenia. Gorzej, kiedy pogoda będzie deszczowa - wtedy każde, nawet niewielkie skrócenie czasu naświetlania może doprowadzić do uzyskania nieporuszonego zdjęcia, oczywiście przy założeniu, że zależy nam na wysokiej jakości zdjęcia i dlatego korzystamy z niskich czułości. Na szczęście zazwyczaj różnica jakości między ISO 80 a ISO 100 jest na tyle mała, że możemy bez problemu usprawiedliwić ekstrawagancję Sony.
Najwyższa wartość ISO wynosi 1250, co naszym zdaniem zupełnie wystarczy do codziennego fotografowania, i dlatego nie uznajemy niższej niż u konkurenta czułości za wadę.
Skala czułości W S1050 zaczyna się od ISO 80, tak sam jak w przypadku Sony. Jednak w tym wypadku jest ona szersza - zawiera wszystkie pełne wartości ISO. Kończy się na ISO 1600, co stanowi niezły rezultat. W części poświęconej jakości zdjęć przyjrzymy się, jak samsung sobie radzi podczas fotografowania z wykorzystaniem najwyższych czułości.
Efekty
Przy okazji opisu funkcji fotograficznych trudno nie wspomnieć o efektach oferowanych przez aparaty oraz możliwościach edycji już wykonanych zdjęć. Od razu trzeba powiedzieć, że "osiemsetka" w tej kategorii nie ma nawet najmniejszych szans z "dziesięć-pięćdziesiąt". Aparaty Samsunga znane są z dużej liczby ramek, które można dołączać do zdjęć, kompozycji składającej w wybrany sposób kilka obrazów w jeden, dodawania dymków do sfotografowanych osób w układzie przypominającym komiks. Ostatnio doszła jeszcze funkcja naklejki, która pozwala dodawać do zdjęcia zabawne elementy graficzne. Mało który producent kompaktów może pod tym względem konkurować z Samsungiem (no może z wyjątkiem HP), dlatego porażka sony jest mniej dotkliwa.
Zacznijmy od efektów dostępnych w czasie fotografowania. Sony proponuje jedynie kilka trybów kolorystycznych. Możemy wykonać zdjęcie w tonacji normalnej, nasyconej, naturalnej, sepii i zdjęcie czarno-białe. To typowy dla Sony zestaw. Podobnie typowe zestawienie zastosował Samsung - w jego wypadku do wyboru mamy kolor normalny, zdjęcie czarno-białe, sepię, filtry czerwony, zielony i niebieski, negatyw oraz ustawienie własne. Z praktycznego punktu widzenia dużo bardziej przydatny wydaje się zestaw stosowany przez Sony, zwłaszcza z możliwością wykorzystania żywszego oddania barw. Jednak proszę zwrócić uwagę na pozycję ustawienia własne w opisie S1050. Pozwala ona na samodzielne "podkręcenie" aparatu, zwiększając lub zmniejszając nasycenie poszczególnych kolorów RGB. I znowu trzeba podkreślić, że jak na dolną półkę to bardzo zaawansowana funkcja.
Oprócz tego w trybie fotografowania samsunga znajdziemy funkcję zakres ostrości, która rozostrza obraz poza wybranym obszarem (można wybrać kształt i pozycję obszaru - przydatne na przykład do robienia portretów z nieostrym tłem), funkcję dodawania ramek i kompozycję oraz wybór tonacji (ocieplenie lub ochłodzenie).
Po przejściu w tryb odtwarzania lista efektów jeszcze się rozszerza. Dostępne są te same funkcje, które znalazły się w trybie fotografowania, a oprócz tego filtr kolorów, maska kolorów, redukcja czerwonych oczu, regulacja jasności, kontrastu i nasycenia, dodawanie zakłóceń (przypominają ziarno filmu fotograficznego), tworzenie minikomiksów i dodawanie naklejek, zmiana rozmiaru oraz obrót.
Wprawdzie funkcje związane z edycją zdjęć można uznać za gadżet, który stanowi jedynie mało istotny dodatek do aparatu i na dobrą sprawę można go pominąć, jednak nie zapominajmy o docelowej grupie osób, z myślą o których zaprojektowany został S1050. Niezaawansowani amatorzy z pewnością chętnie sięgną do przygotowanych przez Samsunga "efektów specjalnych".
W kolejnej części testu ponownie Samsung okazał się lepiej wyposażony.