Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
5. Cyber-shot P200 W PRAKTYCE
Komfort pracy
Stylistyka linii 'P' do jakiej należy testowany aparat nie zmienia się znacznie od wielu już odsłon. Podłużna bryła z obiektywem umieszczonym na jej prawym (patrząc od przodu) skraju, to cecha charakterystyczna Cyber-shotów tej klasy. Niestety wraz z zakończeniem produkcji modeli P8 / P10 / P12 (a więc 2 generacje wcześniej) zrezygnowano z umieszczania na froncie obudowy elementów pełniących funkcje uchwytu. Teraz podobnie jak w przypadku P100 / P150 lico aparatu jest całkowicie gładkie, zatem i pozbawione jakichkolwiek punktów "zaczepienia", a takie rozwiązanie nie przyczynia się do swobodnego, pewnego operowania (obecnie aparat lepiej wygląda, ale za to może się wyślizgnąć). Natomiast z uwagi na wspomniany typ konstrukcji trudno jest trzymać aparat oburącz, a to z kolei może się okazać się wyraźną niedogodnością przy fotografowaniu z dłuższym czasem naświetlania bez statywu.
Sama obsługa aparatu jest już zdecydowanie bardziej przemyślana. Główny włącznik i spust migawki umieszczone na górnej części obudowy, natomiast przełączanie pomiędzy trybami pracy umożliwia miniaturowe pokrętło nastawcze. Wszystkie 3 z łatwością obsługiwane są przez palec wskazujący. Dzwignię zoom oraz pozostałe elementy sterująco-nawigacyjne (jak zoom, wybierak czy przyciski funkcyjne) dość swobodnie dosięgamy kciukiem. W tym miejscu warto raz jeszcze podkreślić solidne wykonanie sprzętu i błyskawiczną reakcję na zadawane operacje.
Poza wygodnym pokrętłem trybów pracy aparat udostępnia "bezpośrednio z obudowy" tryby lampy błyskowej, makro, samowyzwalacz czy przełączenie do szybkiego podglądu ostatniego ujęcia (to za pomocą 4-przyciskowego nawigatora) oraz rozdzielczości, trybu ekranu i wreszcie samego menu (3-przyciski otaczające nawigator). Tradycyjnie w przypadku amatorskich kompaktów Sony, jedyną rzeczą, której nam brakuje, to możliwość wprowadzenia szybkiej korekty uzyskanej ekspozycji. Do niej, jak i pozostałych opcji zdjęciowych docieramy wywołując już menu. Co prawda w przypadku aparatów wspomnianych Cyber-shotów nie stanowi to żadnego problemu, ponieważ jest ono bardzo przejrzyste, to jednak wspomniana korekta od dłuższego czasu jest już przez nas w aparatach tej klasy oczekiwana.
Jak wspomnieliśmy, menu P200 jest bardzo czytelne. Wszelkie zmiany ustawień wprowadzamy poruszając się po poziomej liście menu za pomocą nawigatora, którym to dokonujemy ewentualnych korekt w pionowych oknach. Wszystko to wpływa na bardzo intuicyjną obsługę, która nie sprawi żadnego problemu nawet początkującemu foto-amatorowi. Z punktu widzenia użytkowego szkoda jedynie, iż kilka istotnych ustawień (jak sposób ostrzenia, wspomaganie AF czy redukcja czerwonych oczu) zostały przesunięte do setupu aparatu. Mimo wszystko w tej części testu tradycyjnie aparaty Sony wypadają bardzo dobrze, z powodzeniem realizując ideę szybkiego i prostego fotografowania bez konieczności zbędnych i kłopotliwych operacji.
Mając na uwadze komfort pracy warto raz jeszcze wrócić do samego monitora (a ściślej oferowanych trybów wyświetlania). Podczas rejestracji poza czystym podglądem, w którym podawane informacje ograniczone zostają do trybu lampy błyskowej, pola i sposobu ostrości oraz wprowadzonej korekty ekspozycji użytkownik ma do dyspozycji formę pełną wzbogaconą o niemal wszystkie aktualne ustawienia aparatu (jak czułość, ekspozycja, forma rejestracji czy korekta obrazu), które dodatkowo jeszcze mogą być wspomagane słupkowym wykresem "na bieżąco" ilustrującym rozkład jasności (histogram).
Zastosowania
Cyber-shot P200 to niewątpliwie aparat dla wymagających jakości amatorów. Świadczy o tym zarówno jakość samego wykonania jak i wyśrubowana wielkość obrazu. Trzeba jednak zwrócić uwagę, ze zastosowany 7-megapikselowy sensor generuje pliki, które są wyraźnie "rasowane" (o czym za chwilę) i poddawane dość silnej kompresji w czasie wewnętrznej obróbki. Dla przykładu, zdjęcia zarejestrowane P200 przy maksymalnej jego jakości (7Mp / Fine) uzyskują średnią wartość na poziome 3MB, natomiast choćby konkurencyjny Olympus (C-70) generuje 4MB pliki. Mimo wszystko jednak wydruki jakości fotograficznej (rzędu 300dpi) nawet w formacie 30 x 40cm prezentują poziom w pełni zadowalający (nawet biorąc pod uwagę fakt, iż punktowy format sygnału 1:1 zapewnia "jedynie" teoretyczną wielkość 19.5 x 26cm) a to wynik bardzo dobry.
Równie głośne pochwały należą się za zastosowany układ optyczny. I choć sam jego zakres nie odbiega specjalnie od standardów w tej klasie, to jednak wyjątkowa relacja wysokorozdzielczej matrycy z precyzyjnym układem optycznym oraz wyraźnie wyostrzającą linie technologią optymalizacyjną (procesora Real Imaging) owocują (poza wspomnianą wielkością obrazu) wyjątkowym w tej klasie ostrością linii i oddaniem detali. Słowa uznania dla duetu Sony - Zeiss.
Wspomniana już technologia o nazwie Real Imaging Processor w niezwykłej mierze przyczyniła się do ogromnego "jakościowego postępu" produktów Sony, zatem nic dziwnego, iż jest obecnie konsekwentnie stosowana w najnowszych produktach. Poza samą ingerencją optymalizacyjną ten sławetny procesor przyczynia się do znakomitych osiągów "szybkościowych" aparatu. Zarówno reakcja migawki jak i pomiar ostrości czy też czas startowy wysuwają w tym względzie DSC-P200 na czołową pozycję nie tylko w swoim segmencie sprzętowym. Opóźnienia migawki poniżej 0,1s z uprzednim nastawieniem ostrości oraz 0.27-0.45s (W / T) włączając w to jej pomiar, to zaiste wyniki znakomite. Aparat jeszcze szybciej od poprzedników uzyskuje także pełną gotowość po włączeniu (1.38s z wysunięciem konstrukcji obiektywu! - choć trochę szkoda, ze ta zawrotna prędkość nie została utzrymana podczas samej zmiany ogniskowej), a gdy dodamy do tego równie szybkie przeważnie, w tym zaledwie jak na 7Mp, 1.5s odstęp zdjęcia po zdjęciu oraz natychmiastowe reagowanie systemu na poszczególne "komendy" przycisków funkcyjnych uzyskamy aparat wyróżniający się swą szybkością, zatem i z powodzeniem realizujący zadania w najrozmaitszych sytuacjach zdjęciowych. Brawo Sony!
Skuteczność
Pomiar ostrości w cyfrowych kompaktach odbywa się na podstawie detekcji kontrastu przez obiektyw, co jak powszechnie wiadomo zawodzi niekiedy w trudniejszych warunkach oświetleniowych. Zatem bardzo ważne jest aby wspomniany układ był w szczególnych sytuacjach wspomagany. W P200, podobnie jak u poprzedników tej linii ową pomoc oferuje asystująca lampka umieszczona tuż obok obiektywu, która podświetla centrum kadru na kolor pomarańczowy. Dodajmy, iż jest ona zaskakująco skuteczna, zarówno przy fotografowaniu jednolitych płaszczyzn jak i przy dużej odległości od rejestrowanego obiektu. Właśnie fotografując z większego dystansu (zarówno "łatwych" warunkach dziennych jak i "trudnej" nocy) w zasadzie nie napotkamy na żadne problemy. Za to kłopoty niekiedy potrafią pojawić się przy niewielkiej odległości od obiektu (0.5-1m). Wtedy to aparat potrafi "oszukiwać" informując o nie ustawionej ostrości (wynikiem czego były jednak poprawne w tym względzie zdjęcia) i odwrotnie. Zdarzało się to jednak sporadycznie.
Podczas "normalnego fotografowania" minimalny dystans od obiektu to 50cm, co umożliwia rejestrację powierzchni przekraczającej nieco 20x30cm. W trybie makro natomiast dystans ten maleje już do 10cm kryjąc obszar ok. 5x7cm. Oczywiście w trybie tym zauważalna jest dystorsja wypukła (co przy tego typu układzie optycznym jest rzeczą nieuniknioną) natomiast wyraźne pochwały należą się za bardzo dobre oddanie detali i wysoką ostrość utrzymaną na pełnym obszarze kadru. Pod tym względem zastosowany Zeiss ponownie spisuje się znakomicie bijąc w tym względzie konkurencję. Poniżej przykład.
Na przestrzeni testu niezwykłą przyjemnością obserwowaliśmy jak radzi sobie automatyka naświetlania i balansu bieli. Pierwsza (szczególnie w postaci 49-polowego, matrycowego pomiaru światła) gwarantowała optymalną ekspozycję w najrozmaitszych sytuacjach. Nawet sceny o wysokim kontraście przekraczające szerokość cyfrowego zapisu odwzorowywane były z dobrym oddaniem szczegółów zarówno w niskich cieniach jak i wysokich jasnosciach. Te ostatnie jednak z uwagi na dość silną kontrastowość obrazu niejako "narzuconą wyjściowo" przez producenta oraz wspomnianą rozpiętość luminancji rejestrowanych scen (patrz poniżej) wraz ze stosunkowo niewielkich już rozmiarów pojedynczego piksela (przez ich "upakowaną" ilość) owocowały niekiedy wypaleniem bieli. Właściwość ta jest jednak nie jest obca znacznie poważniejszym modelom (jak choćby rodzimy DSC-V3 czy konkurencyjny Olympus C-7070). Zatem nasza ogólna ocena skutecznej automatyki pomiaru światła i uzyskiwanej dynamiki obrazu nie może być inna aniżeli bardzo dobra.
Równie wysoko należy ocenić system równoważenia światła białego, który najogólniej mówiąc odpowiada za poprawną interpretację kolorystyczną rejestrowanych obrazów. Tu ponownie w większości sytuacji powodzeniem można zdać się na jego automatykę. Nawet w różnorakim świetle mieszanym efekty były zadowalające a pomyłki niemal niezauważalne. Oczywiście zdarzały się delikatne wpadki w nocy (lampy i latarnie sodowe) oraz przy fotografowaniu w cieniu (niekiedy zbyt chłodna stalowo-niebieska tonacja). Jednakże w takich sytuacjach warto zastosować możliwość ręcznego zbalansowania bieli, który w DSC-P200 oferowany jest po raz pierwszy w tej linii (nareszcie!) Jest on oczywiście najbardziej precyzyjny zatem i gorąco go polecamy (choć w praktyce nie zawsze istnieje możliwość kalibracji). Jak już wspomnieliśmy aparat świetnie radzi sobie zarówno ze światłem jarzeniowym jak i żarowym, choć zbyt silne nasilenie tego drugiego także wymusza niekiedy użycie ustawienia predefiniowanego lub pomiarowego właśnie. Kolor ludzkiej skóry również oddawany jest poprawnie, nie będąc załamanym żadną dominantą, nawet podczas pracy z błyskiem. A skoro już mowa o pracy z błyskiem, warto odnotować jej zauważalną skłonność do delikatnego niedoświetlenia, choć siła jej błysku nie pozostawia tyle do życzenia, co w rodzimym T33. Jak wspomnieliśmy cieszy fakt portrety z fleszem mogą się podobać (dzięki dobremu oddaniu koloru skóry) a automatyka ekspozycji uwzględnia drugi plan.