Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Leica dziś zaprezentowała produkty praktycznie z każdej linii. Wśród nich znalazła się nowa wersja zaawansowanego kompaktu tego niemieckiego producenta. Leica X (typ 113) to zupełnie nowy aparat. Zmieniły się rozmiary, matryca oraz obiektyw.
Nowy kompakt jest zdecydowanie większy od swojego poprzednika. Nie jest to wyłącznie kwestia obiektywu, który zdecydowanie się zwiększył, urósł także sam korpus. Mimo zwiększonych rozmiarów i potężnego obiektywu na przedniej ściance producent zachował jej prostą formę - na próżno będziemy szukać tam gripa.
Sam korpus jest solidnie wykonany. Metalowe elementy obudowy ściśle do siebie przylegają i pod tym względem nie możemy mieć najmniejszych zastrzeżeń do tej propozycji. Szacunek budzi solidny korpus obiektywu, rzeczywiście mamy do czynienia z Summiluksem i widać to już przy pierwszym kontakcie. Szkoda, że nie wprowadzono w nim pierścienia przysłony, tradycyjnie dla serii X tym parametrem sterujemy przy pomocy kółka umieszczonego na górnej ściance.
Tuż obok znajduje się pierścień czasów, a pomiędzy nimi znalazł swoje miejsce włącznik migawki. To co na pewno zasługuje na pochwałę, to fakt że aparat działa szybciej niż X2. Odstaje pod tym wzlgędem od topowych kompaktów z dużymi matrycami jak Fuji X100S (a właściwie możemy już napisać X100T) czy Ricoh GR. Bliżej jej pod tym względem do Canona G1 X Mark II. Warto jednak zaznaczyć, że w przeciwieństwie do wcześniej wspomnianych konkurentów ze stałoogniskowym obiektywem ten umiezczony w Leice X jest jaśniejszy.
Reszta aparatu uległa tylko niewielkim zmianom, menu to nadal bardzo funkcjonalna i dobrze zaprojektowana lista. Wszystkie niezbędę przyciski dla fotografa oczywiście znalazły swoje miejsce na korpusie. Nie znajdziemy tu wodotrysków w postaci kilku programowalnych przycisków, czy kolorowych diod.
Leica X to udany kontynuator tej linii aparatów. Wprowadza istotną zmianę w postaci jaśniejszego szkła. Nie jest to może przez to kieszonkowy aparat, ale i poprzednicy do tej kategorii nie należeli. Warto podkreślić, że niemiecki producent konsekwentnie unika wprowadzanie do niej wizjera. Oczywiście możemy dokupić świetnej jakości wizjer elektroniczny i doczepić go do gorącej stopki, ale nie jest to zbyt estetyczne rozwiązanie. A w końcu mamy do czynienia z producentem, który przykłada wyjątkową wagę do estetyki swoich produktów. Świadczy choćby o tym fakt, że Leica X (typ 113) bezpośrednio nawiązuje do pierwszego aparatu tego niemieckiego producenta.