Wydarzenia
Polska fotografia na świecie - debata o budowanie kolekcji fotograficznej
Sherpa 100 AC to pojemny, ale nadal kompaktowy magazyn energii, który parametrami przewyższa większość konsumenckich powerbanków. Co faktycznie oferuje twórcom w podróży? I jak sprawdza się w praktyce?
Kiedy opublikowaliśmy nasz przegląd powerbanków dla fotografa, odezwał się do nas zaprzyjaźniony fotograf-podróżnik pytając, jak mogliśmy zapomnieć o Goal Zero. Faktycznie, skupiliśmy się na ofercie polskich sklepów z elektroniką konsumencką, a Goal Zero swoje produkty promuje głównie wśród wymagających podróżników.
Uzupełniliśmy więc czym prędzej nasz przegląd i zaciekawieni możliwościami modeli Sherpa, postanowiliśmy przyjrzeć im się uważniej. A zwłaszcza topowemu modelowi Sherpa 100 AC, który możliwościami (uwagę zwraca zwłaszcza obecność gniazda sieciowego 230V) zdecydowanie wykracza poza to co oferują nam popularne kieszonkowe powerbanki.
Po wizycie w Republice Congo w 2007, roku Mark Workman, założyciel organizacji pomocowej nonprofit TIFIE Humanitarian, wiedział, że to co ma kluczowe znaczenie dla wychodzenia z ubóstwa, to łatwy dostęp do prądu. Rok później do afrykańskich wiosek trafiły pierwsze panele fotowoltaiczne, a w 2009 swoją działalność oficjalnie rozpoczęła firma Goal Zero.
Niewielka marka z Salt Lake City (USA) szybko rozwinęła się również jako przedsięwzięcie komercyjne, wprowadzając na rynek m.in. jedną z pierwszych stacji zasilających typu All-in-one, ale wspieranie działań pomocowych pozostało jednym z priorytetów firmy – w urządzenia Goal Zero wyposażono m.in. ratowników po trzęsieniu ziemi na Haitti w 2010, ale też ludność cywilną doświadczoną w południowej Azji przez tsunami w 2011, tajfun Haiyan w 2013 czy mieszkańców nepalskiego Kathmandu po katastrofalnym w skutkach trzęsieniu ziemi w 2016.
Firma lubi pokazywać swoją „zieloną” i humanitarną stronę, co oczywiście można i trzeba uznać za PR, niemniej dobrze jest wiedzieć, że wybieramy markę, która faktycznie angażuje się w działania pomocowe i wspiera rozwój odnawialnych źródeł energii – Goal Zero jest też w końcu jednym z pionierów w zakresie pozyskiwania prądu z mobilnych paneli fotowoltaicznych.
Testowany przez nas model to najmocniejszy powerbank w ofercie Goal Zero a jego najważniejszą zaletą jest oczywiście bardzo uniwersalne gniazdo prądu przemiennego, czyli na popularną „wtyczkę”. Jeśli specjalnie Wam na nim nie zależy, możecie wybrać zdecydowanie mniejszą i odczuwalnie lżejszą wersję Sherpa 100 PD, a jeśli często pracujecie w wymagających warunkach może Was zainteresować również wytrzymała seria Venture z klasą odporności IP67.
W zestawie otrzymujemy też metrowy kabel USB-USB-C oraz trzy krótkie (dwustronny USB-C, USB-USB-A, USB-Lightning), które wygodnie chowamy w bocznych slotach (niestety nie było ich w naszym zestawie testowym). Dodatkowo dokupić możemy zasilacz sieciowy 45 W oraz miękkie etui transportowe zamykane na suwak.
Na chwilę przed publikacją tego testu na rynku pojawiła się odświeżona wersja „New Sherpa”, ale większość parametrów pozostała niezmieniona. Obudowa przeszła stylistyczny lifting, ale co ciekawe powerbank jest teraz nieco większy i cięższy. Projektantom udało się za to skrócić czas regeneracji i zwiększyć wydajność ładowania indukcyjnego. Nowy model - co zapewne ucieszy wielu - spowodował wreszcie sporą obniżkę ceny opisywanej wersji. 1599 zł to oczywiście nadal nie jest mało, zobaczmy więc za co płacimy!
To trzeba sobie powiedzieć już na wstępie - choć biorąc pod uwagę specyfikację i możliwości, powerbank jest teraz kompaktowy i mobilny (pierwsza generacja była wielka jak encyklopedia!), nadal jest to prawie kilogramowa cegła, której obecność w torbie czy plecaku na pewno odczujemy. Może to prowadzić do trudnych kompromisów (powerbank, czy jednak dodatkowe szkło?), więc jeśli nosicie cały swój sprzęt przez wiele godzin na plecach, dobrze się zastanówcie i wybierajcie świadomie. Jeśli jednak waga nie jest problemem, możecie śmiało czytać dalej.
Przede wszystkim powerbank świetnie się prezentuje. Bardzo sztywna, nieco futurystyczna konstrukcja wykonana w stylu „tech” emanuje solidnością. Zimne grafitowe aluminium łagodzone twardą gumą, i starannie wykończone detale składają się na bardzo profesjonalny sznyt.
Nie jest to oczywiście podyktowane jedynie względami estetycznymi. Na przykład gumowane podłużnice nie tylko chronią monolityczną powierzchnię przed zarysowaniem, ale także skutecznie unieruchamiają urządzenie na wszelkich powierzchniach. Zapobiegają też przypadkowemu zsuwaniu się ładowanego indukcyjnie smartfona.
Na spodzie widzimy otwory wentylacyjne, bo powerbank ma własny system chłodzenia, który włącza się przy dużych obciążeniach. Nam nie udało nam się go do tego stopnia rozgrzać, ale potrafimy sobie to wyobrazić - zwłaszcza latem ciemna aluminiowa obudowa, wystawiona na słońce, będzie nagrzewać się bardzo szybko. Jest to coś na co trzeba będzie zwrócić uwagę zwłaszcza podczas plenerowego ładowania powerbanku za pomocą paneli fotowoltaicznych, podłączanych przez dedykowane gniazdo Solar.
W ten sposób płynnie przenosimy się na przedni panel, na którym zgrupowano wszystkie złącza komunikacyjne i prosty panel sterowania z monochromatycznym wyświetlaczem. Licząc od lewej znajdują się kolejno: wspomniane złącze ładowania solarnego, dwa porty USB-C, dwa USB-A oraz przetwornica AC 230V.
Ładowanie indukcyjne odbywa się przez czarny panel z logotypem na wierzchniej stronie powerbanka. Pole magnetyczne oddziałuje na dużej powierzchni i na ok. 1 cm, co oznacza, że możemy odłożyć smartfon pod dowolnym kątem, a w efektywnym ładowaniu nie powinny przeszkodzić żadne pokrowce i etui ochronne (nam case nie przeszkadzał).
Ekran jest mały i bardzo prosty. Ale też bardzo pomocny. Pokazuje status urządzenia i to w kilku istotnych aspektach. Domyślnie wyświetla aktualny poziom naładowania, pozostały czas do rozładowania oraz sumaryczne obciążenie na wejściu i wyjściu.
Strzałka w górę przełącza ekran w drugi widok wyświetlający obciążenie każdego gniazda z osobna. Jest to też wykres graficzny (wyższe i niższe słupki na wykresie) dzięki czemu możemy szybko zlokalizować energetycznego wampira, który być może drenuje szybko nasz powerbank.
To oczywiście nie wszystko. Przytrzymując strzałkę przechodzimy do informacji bardziej szczegółowych. Jest tu licznik cykli ładowania, aktualne natężenie w amperach, temperatura baterii czy statystyki zużycia od ostatniego resetu. Przydatna może okazać się zwłaszcza ta ostatnia funkcja, bo pozwala oszacować jakie mamy średnie zużycie, np. podczas jednego pleneru, a to być może pozwoli nam lepiej przygotować się na następny. Warto więc zresetować powerbank przed użyciem.
Klikamy dalej a na wyświetlaczu pojawiają się szczegółowe informacje dla poszczególnych wyjść. W przypadku gniazda zasilania solarnego, patrząc na parametry i to jak się zmieniają, możemy sprawdzić, czy nasz panel jest ustawiony w najbardziej optymalnej pozycji.
W przypadku portów USB-C możemy ręcznie określić, czy złącze ma być wejściem czy wyjściem, czy może działać automatycznie. Dwukierunkowy protokół USB-C teoretycznie może dezorientować urządzenie, więc takie określenie funkcji zapobiega sytuacjom gdy np. to laptop zaczyna ładować powerbank. Nam się to nie zdarzyło. Porty są dwa więc możemy też postanowić, że jeden zawsze będzie wejściem a drugi wyjściem.
Możemy też kontrolować status gniazda AC, by mieć pewność, że powerbank nie przeładowuje urządzenia lub, że napięcie nie jest zbyt małe gdy bateria jest już na wyczerpaniu. Możemy też włączyć „auto timeout”, by nieużywane gniazdo wyłączało się po 5 minutach (by nie marnować energii) lub wybrać opcję „no timeout”, gdy wpinacie urządzenie, które uruchamia się okresowo.
Mamy tu do czynienia z ogniwem litowo-jonowym typu NMC. To technologia o zdecydowanie najwyższej gęstości energii stworzona właśnie do przyjmowania dużych energii i długich rozładowań (stosowana jest m.in. w autobusach komunikacji miejskiej).
Powerbank ma pojemność 94.7 Wh (25600 mAh dla 3.7 V), co oznacza, że powinien mieścić się nawet w najbardziej rygorystycznych limitach linii lotniczych. Producent opiera się oczywiście o przepisy amerykańskiej agendy federalnej TSA (Transportation Security Administration), ale polski LOT zabierać na pokład maksymalnie dwa powerbanki do 40000 mAh każdy, a przepisy Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa Lotniczego mówią o maksymalnej pojemności 160 Wh czyli 43000 mAh. Mało kto wie natomiast, że zgodnie z zaleceniami korzystanie z powerbanku w samolocie jest zabronione.
Ważnym parametrem jest również żywotność baterii. Dużą pojemność można osiągnąć dość łatwo (powerbank to generalnie dość proste urządzenie), ale jeśli ogniwa są niskiej jakości, zaczną tracić właściwości już po kilkudziesięciu ładowaniach. Goal zero gwarantuje trzymanie parametrów do 500 cykli, po których może nastąpić stopniowy spadek do około 80% pojemności. Oczywiście nie byliśmy w stanie tego sprawdzić podczas kilkutygodniowego testu.
Zacznijmy od naładowania samego powerbanku. Goal Zero Sherpa 100 AC może być ładowany z gniazda sieciowego lub wykorzystując ładowarkę do gniazda „zapalniczki” w aucie 12 V (3 h). Jak już wspominaliśmy, jest też przystosowany do ładowania panelami fotowoltaicznymi z serii Boulder lub Nomad (czas ładowania, w zależności od modelu, to 3-15 h).
Producent zaleca korzystanie z zasilacza 45 W, który naładuje ogniwa już w 2,5 h. Można dokupić dedykowany model Goal Zero (jest też w niektórych zestawach), ale niewiele gorzej spisuje się np. kostka od Macbooka Air 30W, która regeneruje urządzenie do 99% w 3 h. Zwykły zasilacz sieciowy, to już co najmniej 8 h ładowania. Na wyświetlaczu zawsze pojawia się estymacja czasu ładowania, która okazuje się całkiem precyzyjna.
Skoro dobrnęliście aż dotąd, to pewnie po to, by dowiedzieć się jak Sherpa radzi sobie z ładowaniem różnych urządzeń. Według specyfikacji energii powinno być dość by naładować iPhone'a 7 razy, klasyczny tablet co najmniej 3 razy, a laptop raz do pełna i jeszcze raz do połowy. To oczywiście przybliżone szacunki, które mają dawać nam tylko pewne wyobrażenie o jego wydajności, bo jak wiadomo, akumulatory w różnych modelach smartfonów czy laptopów mogą się różnić i to znacząco. Poniżej kilka przykładów z przeprowadzonych przez nas testów.
W przypadku naszego zestawu testowego powerbank Sherpa 100 AC pozwolił na całkiem szybkie i wygodne naładowanie do pełna laptopa, akumulatora aparatu i dwukrotne ponowne ładowanie smartfona. Jeśli podczas pleneru nie korzystamy z innych urządzeń, w zupełności wystarczy nam więc prądu, by bez większych ograniczeń fotografować i korzystać z telefonu przez cały weekend.
Co ważne, podłączanie kolejnych urządzeń nie powoduje spadku napięcia i dzielenia przesyłu (lub jest ono minimalne, trudne do uchwycenia ze względu na krzywą ładowania) jak ma to zazwyczaj miejsce w przypadku konsumenckich powerbanków. Oznacza to, że faktycznie ładują się one niezależnie.
Goal Zero Sherpa 100 AC to bez wątpienia produkt premium – profesjonalny powerbank stworzony dla wymagających użytkowników, którzy nie mogą sobie pozwolić na to, by nie mieć dostępu do zasilania. Naszym zdaniem to idealne rozwiązanie dla zawodowców, którzy często pracują na lokacji (więc i tak wożą ze sobą całe kufry sprzętu), oraz prawdziwych traperów, którzy lubią być z dala od cywilizacji.
Ten pojemny magazyn mocy wygląda świetnie i równie świetnie sprawdza się w praktyce, trzymając się deklarowanych parametrów. Zapewni nam możliwość szybkiego ładowania wielu urządzeń jednocześnie podczas pleneru, czy rodzinnego wypadu, ale może posłużyć również jako zasilanie awaryjne na wypadek nieprzewidzianego blackoutu. Nieużywany w zasadzie w ogóle nie traci mocy.
Największą zaletą jest oczywiście pełnoprawne złącze AC, które znacznie zwiększa wachlarz zastosowań. Na rynku nie brakuje mobilnych stacji zasilających oferujących, przetwornicę prądu przemiennego, ale w tak małym urządzeniu widzimy ją chyba po raz pierwszy. Możliwość precyzyjnego kontrolowania zapasów prądu oraz szybkiego doładowania panelami słonecznymi będą z kolei ważnym atutem dla wymagających podróżników.
Ceną tej uniwersalności jest oczywiście stosunkowo duża waga oraz rozmiar wykraczający poza typowe turystyczne modele. Powerbank nie jest też tani, ale biorąc pod uwagę możliwości, wydajność (oraz obiecywaną żywotność) może okazać się naprawdę dobrą inwestycją.