Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Podbija kontrast, wydobywa kolory, gasi odblaski... Filtr polaryzacyjny sprawia, że zdjęcia wyglądają po prostu lepiej. Ale jego jakość też ma znaczenie. Sprawdzamy nowy model z rodziny Irix Edge
Filtr CPL (Circular Polarizer), to jeden z kluczowych elementów wyposażenia każdego fotografa krajobrazu. Powszechnie wiadomo, że podkreśla głęboki błękit nieba i nasycenie innych barw, ale to tylko połowa tej historii. A właściwie dopiero jej początek.
Z naukowego punktu widzenia światło jest falą elektromagnetyczną, która drga w płaszczyźnie prostopadłej do kierunku rozchodzenia się fali. W naturze rozchodzi się więc w różnych kierunkach w sposób często nieuporządkowany. Za pomocą polaryzatora jesteśmy w stanie sprawić, że do matrycy aparatu docierać będą wyłącznie fale ściśle ukierunkowane, pozostałe zostają odcięte. Polaryzacja światła jest zjawiskiem niezauważalnym dla naszego oka. A przynajmniej do momentu, gdy na żywo zaobserwujemy efekt działania polaryzatora.
Polaryzator "porządkuje" światło przepuszczając tylko fale ukierunkowane w danej płaszczyźnie
To co sprawia, że „polar” pozostaje niezastąpiony, i nadal nie da się go symulować w Photoshopie, to właśnie zdolność odcięcia fal powodujących odblaski. Ta niewielka płytka blokuje część fal świetlnych – padających pod pewnym kątem i w efekcie powodujących niechciane odbicia.
Filtr polaryzacyjny skutecznie wygasza więc refleksy na wszelkich powierzchniach niemetalicznych (jak na przykład skrząca się w słońcu tafla wody) i poprawia ogólny kontrast i przejrzystość sceny („filtruje” spolaryzowane światło odbite od cząsteczek wody zawieszonej w atmosferze).
Siła polaryzacji, a zwłaszcza jej widocznych efektów, jest jednak zmienna. Zależy przede wszystkim od kąta padania światła, ale też pozycji pierścienia (obracając go kontrolujemy efekt w wizjerze lub na ekranie LCD). Najlepsze rezultaty uzyskujemy, ustawiając się pod kątem 90 stopni do źródła światła. Jeśli jednak znajdziemy się w tej samej osi, efekt polaryzacji będzie praktycznie zerowy.
Od lewej: zdjęcie bez filtra, zdjęcie z filtrem Irix Edge CPL w pozycji neutralnej, zdjęcie z filtrem Irix Edge CPL w pozycji maksymalnej polaryzacji (dla zastanych warunków). Jak widać, filtr polaryzacyjny ociepla przyjemnie barwy a ustawiony pod odpowiednim kątem, wyraźnie zwiększa kontrast sceny i nasycenie barw.
Filtr polaryzacyjny, ze względu na swoje właściwości, często wykorzystywany jest również w fotografii reklamowej, biznesowej czy portretowej. Pozwala pozbyć się odblasków w okularach portretowanej osoby (gdy nie możemy użyć samych oprawek, jak to zazwyczaj ma miejsce w sesjach firm optycznych) lub odbić w witrynach, gdy chcemy "zajrzeć przez szybę" i pokazać wnętrze sklepu czy kawiarni widziane z ulicy.
Przydaje się również w fotografii wnętrz (kłopotliwe, odbijające światło fronty mebli czy szyby oprawionych zdjęć wiszących na ścianach) a nawet motoryzacyjnej (by zgasić odblaski na karoserii i pokazać kierowcę fotografowanego przez przednią szybę). Przyznacie już, że są to efekty nieosiągalne w procesie postprodukcji.
Efekt zastosowania filtra polaryzacyjnego IRIX Edge CPL (z lewej strony zdjęcie bez filtra, z prawej z filtrem)
Przede wszystkim jednak "polar" wykorzystywany jest faktycznie przez pejzażystów. Zmienia bowiem obraz w bardzo charakterystyczny sposób, nie tylko podbijając kontrast i nasycenie, ale również mikrokontrast dodający zdjęciu głębi - zdjęcia z filtrem sprawiają wrażenie bardziej przestrzennych z ładnie eksponowanymi planami. Jeśli postaramy się na etapie budowania kompozycji, jesteśmy w stanie stworzyć mocny kadr, prowadzący oko widza wgłąb obrazu.
Poniżej prezentujemy kilka typowych przykładów zastosowania filtru polaryzacyjnego Irix Edge w fotografii podróżniczej i krajobrazowej.
Z lewej strony: bez filtra, z prawej strony: z filtrem IRIX Edge CPL
Z lewej strony: bez filtra, z prawej strony: z filtrem IRIX Edge CPL
Z lewej strony: bez filtra, z prawej strony: z filtrem IRIX Edge CPL
Na filtrach na pewno nie wolno oszczędzać - to w końcu kolejny element w torze optycznym obiektywu, który będzie wpływać na jakość zdjęć. Ale oczywiście nie warto też przepłacać. Na rynku nie brakuje renomowanych producentów, ale coraz śmielej konkurują z nimi również nowi gracze, jak chociażby Irix, którego filtr z linii Edge wykorzystaliśmy do przygotowania tego tekstu.
To marka o polskich korzeniach, której projekty powstają w Szwajcarii a produkcja odbywa się w Korei. Kojarzona jest głównie z zaawansowaną optyką dedykowaną do fotografii krajobrazowej (świetne modele Irix 11 mm f/4 i 15 mm f/2.4), ale czy filtry tego producenta również spełnią oczekiwania zaawansowanych użytkowników?
Do wyboru mamy różne średnice (od 52 do 95 mm), a ceny zaczynają się już od 145 zł.
Irix Edge CPL to kołowy polaryzator liniowy w estetycznej matowej oprawie wykonanej z aluminium lotniczego. To bardzo lekki i trwały stop (znajdziemy w nim m.in. magnez, cynk i żelazo) odporny na uszkodzenia mechaniczne, dzięki czemu gwint nie powinien się z czasem odkształcać i zapiekać na obiektywie.
Stop wydaje się też dobrze znosić wysokie temperatury (nie rozszerza się) i nawet rozgrzany po wielu godzinach w tropikalnym słońcu nie stawiał oporu przy próbie odkręcania.
Podobnie jak większość nowoczesnych polaryzatorów, Irix Edge składa się z dwóch bardzo wąskich ramek, co ma swoje dobre jak i złe strony. Smukła konstrukcja nie powoduje winietowania podczas korzystania z filtrów ultraszerokokątnych, ale jest też mniej ergonomiczna. Zewnętrzny, obracany pierścień ma wyraźne karbowanie, ale licuje się z oprawą (ząbki nie wystają poza obrys), przez co trzeba chwytać go bardzo precyzyjnie. Pracuje za to bardzo płynnie, a dzięki zwartej konstrukcji między pierścienie nie dostaje się piach.
Zastrzeżeń nie mamy za to do jakości optycznej. Polaryzator jest poniekąd filtrem efektowym, trudno więc ocenić wpływ na odwzorowanie kolorów. W charakterystyczny sposób ociepla barwy, ale nie zauważyliśmy żadnych niepokojących zafarbów. Przede wszystkim nie powoduje spadku rozdzielczości obrazu, czyli nie wpływa na ostrość wykonywanych zdjęć. Nie zauważyliśmy też zwiększonego winietowania.
Powierzchnię filtra pokryto powłokami antyodblaskowymi oraz nano, które odpychają zabrudzenia. Czyszczenie go z nalotu jaki pozostawia tłustawa morska bryza faktycznie nie stanowi problemu. Generalnie to bardzo solidny filtr o świetnych właściwościach optycznych. Polecamy go z czystym sumieniem.
To naturalna właściwość każdego polaryzatora. W przypadku Irix Edge jest to dokładnie 1 EV, co pozwala łatwo i precyzyjnie przeliczyć składowe ekspozycji jeśli korzystamy z ustawień manualnych.
Wielu fotografów potrafi nie zdejmować „polara” z obiektywu przez cały wyjazd – intencjonalnie, lub zwyczajnie o nim zapominając. O ile w przypadku fotografii krajobrazowej utrata jednej przysłony nie stanowi zazwyczaj problemu (a często ułatwia nawet dodatkowe wydłużenie ekspozycji), fotografując z ręki, w nieco słabszym już świetle, możemy skończyć z całą serią nieostrych, poruszonych zdjęć. Warto więc zachować czujność!