Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
Model S, który w maju tego roku uzupełnił zaawansowaną linię Intuos Pro, ma stanowić złoty środek między dużymi tabletami dla zawodowych retuszerów a amatorską linią o ograniczonych możliwościach. Czy "eska" to idealne rozwiązanie dla fotografów, którzy sami edytują swoje zdjęcia?
Dla każdego retuszera, fotografa, czy ilustratora, tablet graficzny jest niezastąpionym narzędziem pracy. Sam na co dzień pracuję na bardzo podstawowym Wacom One, więc przejście na profesjonalny model Intuos Pro S było dla mnie jak przesiadka z malucha na, powiedzmy, luksusową i pachnącą nową tapicerką limuzynę. Ok, może trochę przesadzam, ale skok jakościowy jest ogromny. Ale po kolei.
Wacom ma w swojej ofercie trzy wersje Intuosa Pro: Duży Intuos Pro L, średni Intuos Pro M i najmniejszy z nich Intuos Pro S. I choć nie pracowałem na pozostałych dwóch modelach, to wydaje mi się, że wersja najmniejsza jest najciekawszą propozycją Wacoma dla fotografa. Dlaczego? To wyjaśnię na końcu recenzji.
To jaki jest ten tablet? Po rozpakowaniu pudełka znajdziemy w nim: pióro Pro Pen 2, podstawkę pod pióro, instrukcję, kabel oraz oczywiście sam tablet. Wszystko starannie zapakowane i dobrze zabezpieczone. O uszkodzeniu w trakcie transportu raczej nie może być mowy.
Każdy z elementów zestawu jest świetnie wykonany. Tablet jest solidny i od razu widać, że to elegancko zaprojektowany produkt z półki premium. Pierwsze zaskoczenie, a było ich sporo, to jego waga. Lekki nie jest, waży trochę ponad 460 g. A to dlatego, że tablety z serii Intuos Pro mają własne zasilanie i łączą się z komputerem za pomocą wbudowanego modułu bluetooth. Sama bateria pozwala na wielogodzinną pracę urządzenia - według producenta to aż 15 godzin, czyli zdecydowanie wystarczająco nawet jeśli chcemy korzystać z tabletu w podróży.
Drugim zaskoczeniem był uchwyt na piórko. Też bardzo solidny z metalową podstawką, która ma jeszcze dwie dodatkowe funkcje. Znajdują się w niej zapasowe rysiki: standardowe i nieco szersze, które pracują trochę jak mazak. Dodatkowo podstawka ma mały otworek, który służy do wyjmowania rysika z pióra. Sprytne rozwiązanie, ponieważ ja, jak też zapewne dziesiątki innych fotografów, gubię te malutkie rysiki i świetnie, że są schowane w podstawce, którą raczej trudno będzie gdzieś zapodziać.
Tablet należy podłączyć kablem do komputera i ściągnąć ze strony producenta odpowiedni sterownik. To akurat jest banalnie proste, bo Wacom ma bardzo intuicyjny interfejs Wacom Desktop Center, który prowadzi użytkownika za rękę i nie pozwoli mu zginąć w odmętach internetu, w poszukiwaniach odpowiedniego oprogramowania. Oczywiście można przeczytać instrukcję, ale przyznam szczerze, że nigdy tego nie robię. Wybieramy orientację tabletu (lewa lub prawa), ściągamy najnowszy sterownik i koniec, zrobione, można pracować. Skoro mowa o prostocie i wygodzie, zapomnijmy o kablach! W moim starym tablecie przeszkadza mi kabel i bardzo podoba mi się, że Intuos Pro S można podłączyć przez bluetooth.
O tak, zdecydowaną zaletą tego tabletu, jest właśnie możliwość pracy bezprzewodowej. Wystarczy odłączyć kabel, wcisnąć przez kilka sekund środkowy przycisk pierścienia dotykowego na tablecie, włączyć bluetooth w komputerze, sparować urządzenie i zająć się retuszem. Zanim jednak przejdę do omówienia wrażeń z samej pracy na Intuosie Pro S, to warto się przez chwilę zatrzymać na kilku bardzo, ale to bardzo ułatwiających życie funkcjach tabletu.
Niewątpliwie możliwość personalizacji przycisków na tablecie ułatwia i przyspiesza retusz. Intuos Pro S ma ich sześć, można do nich przypisać każdy skrót klawiszowy, czy funkcje Photoshopa. To jest w zasadzie jedyny moment, w którym trzeba poświęcić trochę czasu i zastanowić się, z których przycisków czy skrótów najczęściej korzystamy. Ja wybrałem Ctr, Esc, cofnij, alt, shift, i obrót zdjęcia na pierścieniu. Sam sposób personalizacji jest też intuicyjny, wystarczy wcisnąć jeden z przycisków i pojawia się interfejs z właściwościami szybkich przycisków, konfiguracji piórka i funkcji dotykowych.
Tablet ma jeszcze jedną, ogromną zaletę. Czyli możliwość sterowania za pomocą dotyku. Z boku urządzenia jest przycisk, którym możemy włączyć tę opcję. Dla mnie to było jedno z najważniejszych odkryć tabletu. Strasznie podoba mi się choćby możliwość szybkiego powiększania lub zmniejszania obrazu, właśnie palcami na tablecie. Ta opcja działa bardzo sprawnie i nie przeszkadza gdy rysuję piórkiem, nic się przypadkowo nie włącza, lub - co byłoby gorsze - nie kasuje.
Już pierwsze ruchy piórkiem pokazały mi, jaka jest przepaść między budżetowym tabletem Wacom One, a Intuosem Pro S. Co ciekawe obszar roboczy jest trochę mniejszy od mojego poprzedniego tabletu, ale to kompletnie nie wpływa na wygodę pracy. Bardzo dobre wrażenie robi sama powierzchnia tabletu, jest wystarczająco gładka, ale nie śliska i nie mam poczucia, że zarysuję ją nawet, gdy mocno dociskam do niej piórko.
Intuos Pro S ma w zestawie piórko Pro Pen 2, które do tej pory było dostępne w większych wersjach Intuosa Pro. Krótko mówiąc, jest kapitalne! Lekkie, bardzo przyjemne w dotyku, choć jak dla mnie trochę za szerokie i potrzebowałem chwili by się do niego przyzwyczaić. To tak jakbym trzymał w dłoni grubszy mazak, a nie pióro. Nie jest to jednak coś, co przeszkadza, raczej kwestia indywidualnych preferencji.
Producent deklaruje, że Pro Pen 2 ma ponad 8 tysięcy poziomów nacisku pióra i gumki. Szczerze mówiąc, te liczby choć imponujące, dla mnie niewiele znaczą. Liczy się fakt, że pióro jest niesamowicie responsywne i bardzo płynnie pracuje na całej powierzchni tabletu. Nie ma żadnych przeskoków ani zacięć. To też pierwsze piórko, w którym faktycznie wykorzystuję boczne przyciski. Może to właśnie ta jego grubość ma na to wpływ?
Tablet odwzorowuje całą powierzchnię ekranu i nawet praca na dwóch monitorach przebiega bardzo sprawnie. Praktycznie nie zdarzyło mi się, żebym przypadkowo przeskoczył z jednego na drugi. Zresztą Wacom daje całkowitą kontrolę nad powierzchnią pracy, którą też można sobie ustawić.
Wcześniej wspominałem już o opcji sterowania tabletem przez dotyk, która dodatkowo usprawnia retusz. Wszystko działa intuicyjnie i płynnie. Wystarczy podnieść pióro i palcami obrócić zdjęcie, lub je powiększyć pierścieniem.
Ciężko opisać te funkcjonalności tabletu. Dobrym podsumowaniem będzie jednak to, że nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo ułatwiają one życie, dopóki z nich nie skorzystałem! Dla kogoś, kto wcześniej nie korzystał z dodatkowych przycisków, to może wydawać się dużo, ale Wacom zadbał o to, by obsługa była sprawna i intuicyjna. Sam bardzo szybko się do nich przyzwyczaiłem i zacząłem ustawiać pod swój workflow.
Wydaje mi się, że tak. Bardzo wielu z nas pracuje zdalnie, nie jesteśmy przykuci do jednego biurka. Wozimy ze sobą kilogramy sprzętu i właśnie mobilność, wytrzymałość i jakość naszych narzędzi ma ogromne znaczenie. Duży tablet byłby zwyczajnie zbyt nieporęczny w podróży. Intuos Pro S łączy wszystkie zalety swoich większych braci, ale w kompaktowym wydaniu i dla mnie jest to ogromną zaletą. Wiem, że mogę go spakować do torby z laptopem, zabrać wraz z całym pozostałym sprzętem i wygodnie pracować np. u klienta.
Jedyna rzecz, która przeszkadza mi w dłuższej pracy na tym tablecie, to jego grubość, choć rozumiem, że to przez wbudowaną baterię i na dzisiaj nie ma chyba cieńszej alternatywy. Mimo wszystko Intuos Pro S jest bardzo wygodny i musiałbym spędzić naprawdę długie godziny na retuszu, zanim poczułbym ból nadgarstka. Podsumowując - tablet Intuos Pro S, to fantastyczny, bardzo dobrej jakości i wygodny sprzęt, który sprawdzi się również w pracy wymagającego profesjonalisty
I jeszcze kwestia ceny nowego Intuosa Pro S. Tablet Wacoma nie jest tani (na stronie producenta można go kupić za989 zł) ale wart każdej wydanej złotówki. Na rynku znajdziemy oczywiście tańszą alternatywę (np. Huion 1060 PRO+, który kosztuje 1/3 ceny Intuosa Pro S), ale trudno coś powiedzieć o jakości i niezawodności chińskich odpowiedników produktów Wacom.