Akcesoria
Sennheiser Profile Wireless - kompaktowe mikrofony bezprzewodowe od ikony branży
Najbliższe majowe dni dosłownie obfitują w fotograficzne atrakcje w całej Polsce. Wszystkim, którzy nadchodzący weekend planują jednak spędzić w Warszawie, polecamy odwiedzenie najnowszej wystawy Pawła Żaka "Słodki poniedziałek i inne martwe natury" eksponowanej w Galerii Luksfera tylko do 11 maja. Na zachętę publikujemy recenzję wystawy i wywiad z autorem.
Do tej pory artysta przyzwyczaił widzów do monochromatycznych zdjęć, nacechowanych wysoką skalą szarości, o silnym charakterze emocjonalnym. Jego indywidualne podejście do każdego tematu, oraz niebywała precyzja, czasami wręcz zaskakują. W tym wypadku można stwierdzić, iż dokładność się opłaca. Niezwykły zmysł estetyczny Pawła, oraz chęć opowiedzenia ciekawych historii, w rezultacie narodziły niebanalny styl artysty niezmiernie cenionego przez publiczność. Mając okazję przez jakiś czas pracować w jednej z warszawskich galerii, zauważyłam częstą tendencję zwiedzających do zatrzymywania się nad dwoma zdjęciami z serii "Słoneczniki i inne fotografie". Wiele osób pytało o technikę w której prace te zostały wykonane, oraz podziwiało ich niezmiernie graficzne walory. Niektórzy wręcz pytali czy to na pewno fotografie? Cóż, miłośnicy fotografii wiedzą jak wiele można zdziałać spędzając długie godziny w ciemni oraz znając wiele trików fotograficznych. Marek Grygiel określił zdjęcia Pawła Żaka z serii "Opowieści" jako fotografie, w których zakwestionowany został element jakim jest zapis czasu. Jest to bardzo trafne sformułowanie, bowiem przyglądając się zdjęciom artysty, często mamy problem z określeniem dokładnej daty ich powstania. "Opowieści" są w sepiowych tonach, natomiast kwiaty z serii bez tytułu posiadają graficzne walory, dzięki zastosowaniu długich godzin naświetlania oraz w wielogodzinnych cyklów wywoływania.
Jaka jest najnowsza seria zdjęć Pawła Żaka? Pierwsze skojarzenie jakie przychodzi mi na myśl to kontemplacja. Oglądając wystawę "Słodki poniedziałek i inne martwe natury" ma się wrażenie przebywania w innym wymiarze, unoszenia ponad ziemią wraz z różowymi balonikami, które przeczą podstawowym prawom ciążenia. W tym cyklu artysta odchodzi od ciemnej tonacji w stronę bieli i delikatnych kolorów.
Wielkoformatowe zdjęcia, wiszące obok siebie, różnią się jedynie szczegółami w przedstawieniu przedmiotów (kiść winogron, kostki cukru, baloniki), jednak na wszystkich podstawową rolę odgrywa ukazany stół. Jak wspomina sam autor ogromne znaczenie ma także przedstawienie białego koloru, który od wieków symbolizuje czystość, niewinność, duchowość, pokój, prawdę, wiedzę itp. Przez Rzymian postrzegany był jako ulubiony kolor ofiar zwierzęcych, a przez kapłanów używany jako kolor szat liturgicznych. Na zachodzie biel kojarzona jest z życiem i ceremonią zaślubin, na wschodzie jednakże oznacza śmierć.
Ponadto fotografie ukazują motyw stołu nakrytego jasnym obrusem raz widocznego centralnie, kiedy indziej można dostrzec na przykład lewy narożnik. Zmianom ulega także perspektywa linearna. Czasami widać stół z perspektywy czołowej, innym razem - lekko z góry. W kulturze chrześcijańskiej stół jest symbolem ostatniej Wieczerzy Pańskiej, do której zasiadło dwunastu Apostołów wraz z Chrystusem, kiedy to ustanowiony został sakrament eucharystii. Okrągły stół przywodzi na myśl legendę o Królu Arturze, a dla Polaków jest symbolem obrad, które miały miejsce w 1989 roku i doprowadziły do utworzenia nowego rządu.
Na zdjęciach Pawła Żaka widać rozgrywające się ceremonie, które owiane nutką tajemnicy, mogą być w różny sposób interpretowane przez widza. Przedstawione przedmioty mają swoje symboliczne znaczenie, tworzą pełne tajemnic historie, które można opisać słowami. Bowiem sam autor pragnie nawiązać do dawnego malarstwa małych mistrzów holenderskich, którzy byli specjalistami martwych natur. Ponadto kierunek ten tak się rozwinął w Holandii, iż powstały podgatunki, jak martwa natura moralizująca czy dydaktyczna, doszło także do pewnej specjalizacji terenowej, gdzie np. w Amsterdamie popularne były przedstawienia owoców morza i jarzyn.
Natomiast na fotografiach Pawła Żaka pojawiają się takie elementy jak: rozsypane winogrona, kostki cukru, czerwony ołówek, miska, szklanka wody, rozkruszony chleb, poduszka., kartki papieru. W tekście opisującym wystawę Bogdan Konopka w ciekawy sposób określił znaczenie poszczególnych symboli występujących na zdjęciach Pawła Żaka:
To co wypełnia znaczną część tych fotografii, wygląda na stół przykryty białym obrusem. Trudno nie skojarzyć tego motywu z ostatnią Wieczerzą czy też kolacją wigilijną. Wprawdzie najczęściej na stole nie ma żadnych naczyń, niemniej przed naszymi oczami odbywa się jakieś niepokojące, nieznane i niezrozumiałe misterium. Oto nad jego powierzchnią unoszą się wbrew prawu ciążenia, pokornie i równo niczym Zeppeliny dwa baloniki, pozostałość po odbytym obrządku o nieodgadnionej intencji. Innym razem są to ledwie zauważalna część pękającej bańki mydlanej bądź wymownie ułożone w egipską piramidę (a może aztecką świątynię) kostki cukru. Kiedy indziej na obrusie odbywa się narada zasuszonych kromek chleba czy też konferencja pomarszczonych winogron z nieznanego prawdopodobnie Biblii szczepu winnego, albo posiedzenie naleśnikowatych w kształcie kamieni. W wypełnionej do połowy wodą szklance trwa właśnie burza. Kości do gry fruwają niczym babie lato. Za to w misce, w której można by obmyć małe strudzone stopy wielkiego proroka, gotuje się i bulgoce jak w piekielnym kotle...
Prezentowana wystawa nie jest wesoła, lecz uduchowiona. Porusza ważne problemy związane z globalnością, biedą, zagładą, także życiem i jego sensem. Artysta po raz kolejny udowodnił, iż szczegóły takie jak zastosowanie bieli decydują o całym charakterze wystawy. Kolor ten informuje widzów, iż mają do czynienia z wzniosłym misterium. Uproszczenie formalne wcale nie stanowi o jakości zdjęć, które są wyważone i bardzo nowoczesne. Tak jak współczesna architektura wnętrz, gdzie nie istnieje przepych tylko dbałość o detale. Tutaj liczą się szczegóły, które zyskują większe znaczenie w pustej przestrzeni kolorystycznej. Bowiem łatwiej zobaczyć jest człowieka zdobywającego biegun zimna, który wędruje po białym śniegu, niż osobę zagubioną w tłumie...
Fotopolis miało okazję porozmawiać z Pawłem Żakiem o wystawie - zapraszamy do przeczytania wywiadu.
Fotopolis: Pierwsze pytanie będzie sprzętowe: jaka jest technika wykonania fotografii z najnowszego cyklu, czy są to zdjęcia cyfrowe?
PŻ: Tak, rejestrowałem obraz za pomocą dużej przystawki cyfrowej, wysokiej rozdzielczości 39 mln pikseli, porządnym sprzętem średnioformatowym Hasselbladem. Jednak muszę przyznać, iż technika ta nie zajmuje dużo mniej czasu od analogowej, zwłaszcza jeżeli chce się panować nad kolorem obrazu. Przygotowanie pliku, a następnie edycja czy druk to długi proces.
Czy tytuł wystawy jest bezpośrednio związany ze zdjęciem przedstawiającym biały obrus a na nim kostki cukru ustawione w piramidę? A może pomysł na tytuł pojawił dużo wcześniej, zanim powstało zdjęcie?
PŻ: Szukałem jakiegoś dobrego określenia, które odnosiłoby się do całości wystawy, czyli ogólnie do martwej natury, ale nie znalazłem. Określenie martwa natura wydaje mi się mało zręczne. Po angielsku to brzmi dużo lepiej still life, jest to bliższe temu, co spotykamy w obrazie. Bardzo ładnie jest po czesku czy słowacku zátiší, prawdopodobnie zacisze. No, ale po angielsku nie chciałem, po czesku byłoby hermetycznie, stąd wybrałem jeden z tytułów zdjęcia. Sugeruje on, że te martwe natury odnoszą się nie tyle do przedmiotów, które są przedstawione, ale do mniej lub bardziej wyraziście przedstawionych idei. Stąd ten pomysł, żeby tytuł zabrzmiał niemalże abstrakcyjnie w odniesieniu do martwej natury. Tej słodyczy jeszcze można się gdzieś dopatrzeć, w tych kostkach cukru. Natomiast poniedziałku w sensie fizycznym w ogóle nie ma, nie jest w żaden sposób zaznaczony. Czyli chodzi o zwrócenie uwagi, że jest to nie tylko studium przedmiotu, a bardziej idei.
Co spowodowało, że obecnie zajmuję się Pan fotografią barwną? Widziałam już zdjęcia przedstawiające fragmenty Warszawy o intensywnym nasyceniu barw.
PŻ: Tak, robiłem wcześniej barwny projekt. To były nocne zdjęcia miasta. Ich kolor jest bardzo specyficzny, ponieważ wynika ze specyfiki nocnego oświetlenia, mieszania się świateł, różnego rodzaju lamp, światła księżyca, którego kolor trudno ocenić tak naprawdę, bo przy niskim poziomie oświetlenia przestajemy widzieć barwy. Także to bardziej jest taka interpretacja koloru, niż prawdziwe oddanie rzeczywistości. W serii "Słodki poniedziałek i inne martwe natury" ten kolor jest bardzo oszczędnie oddany i tak naprawdę bardziej zależało mi na tym, żeby poprzez elementy kolorystyczne bardziej podkreślić biel stołu, tego miejsca.
Czy zastosowanie bieli, oraz spokojnych kolorów miało oddać ich symboliczne znaczenie?
PŻ: Na pewno w bieli zasadniczym elementem jest ten symboliczny. Poza tym stół jest miejscem spotkania, czasami miejscem jakiegoś świętego wydarzenia, dlatego biel była tu tak istotna. Od początku była założeniem tego projektu.
A jak Pan odniesie tę serię do swoich wcześniejszych projektów?
PŻ: Ja się tak bardzo nie zmieniam, moje fotografie natomiast tak, ale wyrastają z tej samej osobowości, wiec sporo wspólnych elementów w przekazie możnaby odnaleźć. Ta zmiana w wyrazie wydaje mi się nie aż tak znacząca, nie aż tak wielka, jak w tej warstwie formalnej.
W tekście opisującym wystawę Bogdan Konopka porównał Pana serię do sztuki minimal artu, a także jeśli chodzi o barwy do fińskiej fotografii. Czy można się zgodzić z takim porównaniem?
PŻ: Na pewno nie było takiego założenia, żeby nawiązać do fińskiej fotografii, albo do minimal artu. Natomiast sam widzę, że rzeczywiście te fotografie do pewnego stopnia w warstwie formalnej są jakoś zbliżone do fińskiej fotografii współczesnej, którą bardzo cenię. Myślę, że tutaj wiele wpływów się mieszało, żaden nie jest takim świadomym nawiązaniem. Wszystko, co oglądam ma także duże znaczenie, w tym fotografia fińska i tutaj te wpływy łatwiej zauważyć. Ja mam takie poczucie, że ten cykl jest w pewnym stopniu odbiciem mojej fascynacji klasycznym malarstwem martwej natury tzw. holenderską martwą naturą, odtwarzaniem każdego szczegółu i symboliką zawartą w tych martwych naturach. We wspomnianym malarstwie każdy element coś znaczył, obraz był także do czytania. Podobnie chciałbym, żeby było z moimi pracami.
Czy Pana fotografie opowiadają jakąś konkretną historię?
PŻ: Niektóre z nich tak, ale ja nie opowiadam tego słowami. Pozostawiam do interpretacji widzom, nie zamierzam za ich pomocą uprawiać jakiejś propagandy, poza propagandą namysłu nad sobą.
Którą z ostatnio eksponowanych wystaw można Pana zdaniem szczególnie polecić widzom?
PŻ: Z tego, co widziałem ostatnio, to jest bardzo dobra wystawa w Yours Gallery "Mug Shots", czyli portrety aresztowanych Australijczyków z początku XX wieku. Tam widać jak bardzo narzędzie wpływa na relację pomiędzy fotografowanym, a fotografującym. Te obrazy są bardzo zatrzymane w odróżnieniu od nowoczesnej, szybkiej techniki cyfrowej, gdzie wizerunki robi się automatycznie niemalże nie patrząc przez aparat i one są poprawne. W mug shotsach, mimo tak specyficznej sytuacji (zwłaszcza dla aresztowanego), te portrety mają duszę. Cała sytuacja na chwilę brana jest w nawias, historia aresztowanego, który nagle spotyka się z fotografem. Jest to bardziej spotkanie dwóch osób po obu stronach aparatu. Nie wiadomo także, czy dla osób zatrzymanych nie było to pierwsze zetknięcie z obiektywem gdyż proszę pamiętać, iż cała akacja miała miejsce na początku wieku.
Drugą ciekawą wystawą są "Dokumentalistki", która jest może mniej warta uwagi ze względów artystycznych, natomiast jest interesującym przeglądem tego, co działo się w fotografii wykonywanej przez kobiety. Osobną sprawą jest także kryterium wyboru zdjęć prezentowanych w galerii, czy wyłonił się jakiś specyficzny obraz fotografii dokumentalnej? To jest ciekawa ekspozycjia, do przyjrzenia się, może mniej niesie walorów czysto artystycznych, a bardziej jest to forma przeglądu.
Nad czym obecnie pracuje Paweł Żak i kiedy będzie można zobaczyć efekty tej pracy?
PŻ: Na razie pracuję koncepcyjnie, mam parę pomysłów, które się pojawiły w trakcie realizacji cyklu "Słodki poniedziałek i inne martwe natury" i czekają na swoją kolej. Teraz przyglądam się swoim notatkom i zastanawiam, co z tego wziąć na warsztat, zacząć realizować. Natomiast na razie żadnych terminów, ani żadnych ustaleń nie poczyniłem w tej sprawie. Także co będzie dalej jeszcze nie wiem, nie porzucam fotografii w każdym bądź razie (śmiech).
Dziękujemy za rozmowę.
Tekst: Agata Nowak
Paweł ŻakSłodki poniedziałek i inne martwe natury
Wystawa czynna: 7 kwietnia - 11 maja 2008
Galeria Luksfera
w Warszawskiej Wytwórni Wódek "Koneser"
ul. Ząbkowska 27/31, Warszawa
galeria czynna: od środy do piątku w godzinach 14.00 - 19.00, w soboty i niedziele 11.00 - 17.00.