Obiektywy
Sony FE 28-70 mm f/2 GM - nowy król standardowych zoomów
Fotografując galopującego konia jako pierwszy na świecie, Eadward Muybridge stawia sobie pomnik sam, jeszcze za życia. Sto lat później Guy Delisle ściąga go z piedestału i przepisuje tę historię na język komiksu. Oto „W ułamku sekundy”, wciągający reportaż o kontrowersyjnym geniuszu.
Istnieje spore prawdopodobieństwo, że po lekturze albumu stwierdzicie, że dotąd o panu Eadwardzie Muybridge’u wiedzieliście niewiele – tak jak ja. Guy Delisle, kanadyjski rysownik i scenarzysta komiksowy („Shenzen”, „Pjongjang”, „Kroniki jerozolimskie”), sięga po sensacyjny życiorys postaci, której nazwisko znajdziemy w każdym tekście i książce o historii fotografii. Przy okazja zabiera czytelników w podróż po dynamicznie zmieniającym się świecie XIX wieku. W roku narodzin Muybridge’a (1830-1904) wynalazcy wciąż szukają sposobu na trwały zapis naświetlonego obrazu w materii. W momencie jego śmierci, po ledwie siedmiu dekadach, społeczeństwo ma kino i amatorskie aparaty fotograficzne na wyciągnięcie ręki.
Autor „W ułamku sekundy” dokładnie wyrysowuje nam drogę artysty, która zaczyna się i kończy w tym samym angielskim miasteczku Kingston upon Thames. W międzyczasie Muybridge wielokrotnie zmienia nazwiska, profesje i adresy. Po emigracji za ocean najpierw sprzedaje książki. Później, już jako fotograf szybko dochodzi do wniosku, że praktyka atelierowa go nudzi. Przez większość kariery prowadzi życie pół-nomada, wędrując za zleceniami z ciemnią na kółkach po całej Ameryce. Seria fotografii pejzażowych z doliny Yosemite daje mu sławę, dzięki której nawiązuje kontakt z kolejowym magnatem i zapalonym hodowcą koni wyścigowych, Lelandem Stanfordem. To punkt zwrotny w karierze Brytyjczyka.
Historia ich wspólnego pościgu za jednym jedynym kadrem potwierdzającym, że galopujący koń na ułamek sekundy odrywa od ziemi wszystkie nogi, ma swoją dramaturgię. Po licznych próbach Muybridge wpada na rewolucyjne rozwiązanie w formie systemu wielu sprzężonych ze sobą aparatów fotograficznych, wyposażonych w migawkę, która pozwala na wykonanie zdjęć przy rekordowo krótkim czasie naświetlania. Międzynarodowa opinia publiczna zachłystuje się tą sensacją, a Brytyjczyk mądrze wykorzystuje swoją popularność. Nie poprzestanie na fotografowaniu koni. Stworzy tysiące zdjęć prezentujących kolejne fazy ruchu człowieka i zwierząt, które do dziś używane są przez rysowników – w tym autora komiksu. Jako wynalazca urządzenia zwanego zoopraksiskopem, służącego do wyświetlania ruchomych obrazów, Muybridge będzie także uważany za jednego z pionierów kina.
Heroiczną biografię Brytyjczyka zapewne czytałoby się nie najgorzej. Na szczęście Guy Delisle od bohaterów bez skazy woli tych z krwi i kości i wybiera prawdę bez cenzury . „Jego” Muybridge jest więc taki, jaki musiał by
w rzeczywistości: ma trudny charakter, fatalne relacje z bliskimi, a na sumieniu morderstwo z zazdrości. Komiks porusza też kwestię kontrowersji, które od lat otaczają twórczość artysty. Współcześni krytykują go za „niemoralne” fotografowanie nagich modeli. Dzisiejszy odbiorca zauważy z kolei odbicie tych zjawisk w XIX-wiecznej fotografii, które z perspektywy czasu szczególnie uwierają: sprowadzania portretowanych osób do tzw. „typów ludzkich” czy utrwalania fałszywego, „romantycznego” stereotypu o rdzennych Amerykanach („szlachetny dziki”).
Kolejne zabiegi Delisle’a sprawiają, że robi się jeszcze ciekawiej. Po pierwsze, autor wzbogaca gawędę o Brytyjczyku o solidną dawkę wiedzy z historii rozwoju fotografii i kina, zapoznając nas z jej najważniejszymi bohaterami i bohaterkami. Dorzuca też zaskakujące ciekawostki – jak tę o wpływie twórczości Muybridge’a na sposób kręcenia jednej z ikonicznych sekwencji w „Matriksie”. Po drugie, autor wspaniale wykorzystuje możliwości swojego medium. „W ułamku sekundy” narysowane jest prostą, monochromatyczną kreską, która dobrze pasuje do zamieszczonych tu reprodukcji najważniejszych fotografii w dorobku samego Muybridge’a i jego poprzedników (w tym oczywiście Niépce’a i Daguerre’a). Uroczy dodatek stanowią też animacje-niespodzianki ukryte na marginesach. W czterech słowach: jest świeżo, dynamicznie, aktualnie i przystępnie. Poproszę o więcej fotografii w komiksie.
Więcej informacji o komiksie znajdziecie na stronie wydawcy