Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Profoto A1 ma łączyć niewielkie wymiary kompaktowych systemówek, z wszechstronnością lamp studyjnych. Jak spisuje się w praktyce? Sprawdził wykładowca Akadami Fotografii Dawid Markoff, podczas sesji dla magazynu Digital Camera Polska!
Ostatnio miałem okazję pracować z Profoto A1 podczas nocnych zdjęć na warszawskim powiślu. Była to dość szybka sesja realizowana w scenerii miejskiej. Kilka lokacji miałem wcześniej zaplanowanych, ale wiele zdjęć powstawało spontanicznie, nie było więc miejsca na wielka produkcję i wózek wyładowany górą sprzętu. Uznałem, że to świetna okazja by sprawdzić możliwości tego obiecującego maleństwa.
Jeśli chodzi o wymiary, jest naprawdę super. Pod tym względem nie różni się specjalnie od klasycznych zaawansowanych lamp reporterskich. Przy pierwszym kontakcie, to jednak nie rozmiar, a wielki wyświetlacz umieszczony na tylnym panelu robi największe wrażenie. Menu jest bardzo przejrzyste a dzięki prostej nawigacji obsługa okazuje się bardzo intuicyjna. Ogromny szacunek dla Profoto za to rozwiązanie. Pochwalić trzeba również jakość wykonania i samo wzornictwo lampy. Konstrukcja wygląda na bardzo solidną i dopracowaną w każdym calu. Na same zdjęcia w żaden sposób oczywiście to nie wpływa, ale moim zdaniem to najładniejsza lampa na rynku!
Maksymalna moc błysku w Profoto A1 to 76 Ws. Chciałem zrobić typowo nocne zdjęcia z jednym mocnym źródłem światła w ciemnych lokalizacjach. Bardzo uliczne zdjęcia, mocno kontrastowe, z centralnym światłem. Systemówki w takich warunkach często odmawiały posłuszeństwa po kilkunastu zdjęciach – szybkie zużycie baterii wpływało również na czas ładowania, a to powodowało niepotrzebny zastój pomiędzy kolejnymi zdjęciami. Również pod tym względem A1 pozytywnie mnie zaskoczyła. Fotografując na pełnej mocny, lampa ładuje się co 1-2 sekundy. To bardzo szybko! Złapałem się na tym, że w pewnym momencie przestałem zwracać na to uwagę - po prostu fotografowałem. Świetna rzecz. Co więcej, nie zauważyłem nawet minimalnego opóźnienia czasu ładowania.
Co do samej baterii czytałem, że dodawany z lampą akumulator ma aż czterokrotnie wyższą żywotność niż baterie AA. I wygląda na to, że nie ma w tym żadnej przesady. Pod koniec zdjęć spojrzałem na znacznik baterii na lampie. Miałem jeszcze około 50%! A pracowałem wciąż na tym samym akumulatorze.
Fotografując w ciemności bardzo pomogły mi również tryby światła modelującego, które tak bardzo lubię w lampach studyjnych. Podczas zdjęć pod mostem, gdzie było naprawdę ostro, sprawdziło się idealnie! Za pomocą A1 można również wygodnie wyzwolić kilka lamp korzystając chociażby z wyzwalacza Air Remote TTL, którego ja osobiście używam od dawna z lampami B1X.
Jest jeszcze jedno rozwiązanie, które bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło, i bardzo bym chciał, aby inni producenci również w końcu do niego doszli. Chodzi mianowicie o inteligentny system magnetycznego mocowania akcesoriów. Umieszczone na głowicy magnesy sprawiają, że modyfikatory zmieniamy naprawdę szybko i wygodnie. W ciągu zaledwie kilku sekund możemy zmienić charakter światła – to naprawdę zachęca do eksperymentów i bardziej kreatywnej pracy.
Ze względu na warunki oraz styl zdjęć, który chciałem uzyskać, zapewne nie wykorzystałem wszystkich możliwości lampy. Jednak szybkie testy pomiędzy zdjęciami zbudowały we mnie przekonanie, że bez obaw mógłbym ją polecić każdemu, kto lubi pracę z błyskiem w terenie! Czy lampa ma wady? Chyba tylko cenę.
Dawid Markoff na co dzień fotografuje modę, beauty i produkt. Oprócz fotografii zajmuje się również profesjonalną postprodukcją fotograficzną. W Akademii Fotografii prowadzi zajęcia z postprodukcji obrazu oraz podstaw fotografii. Wielki miłośnik fotografii mobilnej. Główny mówca na Mobile Photo Lab 2016 w Mińsku. Jego prace pojawiają się w wielu magazynach – ostatnio w białoruskim magazynie kulturalnym „Bolshoi”. Więcej informacji na www.markoff.pl.