Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Wiele osób boi się pracy ze światłem błyskowym. Właśnie z myślą o nich powstał wyzwalacz Profoto Connect, który dostarczyć ma nam doskonałych ekspozycji bez konieczności zagłębiania się w szczegóły techniczne. Ale skorzystają z niego także zawodowcy.
Czy praca ze sztucznym oświetleniem jest trudna? Błysku nie należy się bać, ale nie od dziś wiadomo, że lampy onieśmielają fotografów, którzy swoją pracę opierają głównie o światło dzienne. Właśnie z myślą o pierwszych krokach w świecie strobingu powstał wyzwalacz radiowy Profoto Connect.
Nie znajdziemy na nim żadnych przycisków. Zamiast tego otrzymujemy cylindryczną kopułkę, którą możemy ustawić w dwóch pozycjach: Auto i Manual. W przypadku pierwszego trybu system sam dobierze odpowiednią moc błysku bazując na pomiarze TTL aparatu i wybranych parametrach ekspozycji. Według producenta, otrzymać mamy perfekcyjnie oświetlone zdjęcie przy każdym wciśnięciu migawki, a brak fizycznych kontrolerów pozwolić ma poświęcić nam więcej czasu na kreatywną pracę. Ciekawi jesteśmy jak tryb auto sprawi się w przypadku pracy z kilkoma lampami.
Jednak nie jest to pozycja wyłącznie dla amatorów. W trybie manualnym otrzymamy dostęp do ustawień lamp (urządzenie wspiera wszystkie lampy Profoto AirTTL) za pomocą aplikacji mobilnej (niestety dostępnej wyłącznie na system iOS). Według specyfikacji producenta, urządzenie obsługuje 8 kanałów i oferuje zasięg do 300 m, tak więc powinno okazać się pomocne także przy większych sesjach i rozbudowanych zestawach oświetleniowych. Wbudowany akumulator pozwolić ma z kolei na około 30 godzin ciągłej pracy (wyzwalacz ładujemy przez złącze USB-C).
Transmitter dostępny jest w wersjach do aparatów Canon, Nikon, Sony, Olympus i Fujifilm, a wyceniony został na 289 euro (około 1240 zł). Jest więc taniej niż w przypadku wyzwalacza Air Remote TTL, ale biorąc pod uwagę koszt ogólny wysoki sprzętu Profoto i tak będzie to raczej zabawką wyłącznie dla osób z grubym portfelem.