Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Uwrażliwia na specyficzne „piękno” podwórkowej twórczości i daje do namysłu w kwestii naszego uczestnictwa w tej estetyce - tak w kilku słowach możemy opisać książkę „Hawaikum. W poszukiwaniu istoty piękna“.
O przejawach polskiej prowincjonalności pisało wielu i w różny sposób. O tym, że jesteśmy zawieszeni pomiędzy wschodem i zachodem. Czerpiemy z gotowych wzorców i nasza rola społeczno-kulturowa w Europie jest mało znacząca. Sztuka od wieków naśladująca, pozbawiona oryginalnego charakteru. Ograniczenia, które narzucamy sobie sami za sprawą mentalności prowincjusza/poddanego i wieczne obarczanie świata winą za nasze niepowodzenia. Można rzec: oklepane.
Dla usystematyzowania informacji na własne potrzeby zaznaczam, że w książce tej znajdziemy około 130 stron tekstu i tyleż samo zdjęć. Nie jest to pozycja wyłącznie do oglądania. Mimo to na pewno będzie dobrze prezentować się na półce.
Autorzy serwują nam przegląd kuriozów z wielu polskich miejscowości. Dziwnych tworów architektonicznych, ogrodowych, reklamowych etc. Wertując książkę „na szybko” za pierwszym razem pomyślałem sobie: no fajnie, „klasyczny Grójec”. Jawne przykłady braku poczucia estetyki (w rozumieniu klasycznej zachodniej wykładni) lub zabawne kontrasty formalno-znaczeniowe.
Przeczytałem poprzedzające część fotograficzną eseje i fragmenty większych publikacji i zacząłem spokojnie przeglądać zdjęcia. Pierwsze co mnie uderzyło to zobojętnienie na nasze dziwactwa. Jestem do tego tak przyzwyczajony, że dopiero moc zdjęcia wyrwanego z kontekstu jazdy samochodem przez prowincję lub wizytowania u wujka na wsi dotarła do mojej świadomości. Ponieważ chciałbym zachęcić do lektury, a nie jestem w tej kwestii żadnym autorytetem, podkreślę aspekt edukacyjno-rozrywkowy.
Nie odpowiada jednoznacznie na pytania o genezę takiego zjawiska ale na pewno rozpala ciekawość i poszerza perspektywę. Tworzy też brakujące tytułowe pojęcie na potrzeby pozytywnej, bądź nie obarczonej krytyką postawy człowieka pragnącego egzotyki w szarej codzienności oraz świata, który tworzy wokół siebie. Można powiedzieć, że to przestrzeń nowej sztuki naiwnej, użytkowej i współczesnej wynikającej z wewnętrznej potrzeby i pozbawionej ram klasycznej estetyki.
Teksty budują obraz Polaka marzącego, nie oceniają. Autorzy próbują odgadnąć jego pragnienia i wyobrazić sobie ląd w kierunku, którego patrzy tęsknym wzrokiem. Chociaż formalnie oscylują od poważnych filozoficznych dociekań do podwórkowej gawędy w warstwie treściowej pochylają się nad nim z uwagą i zaangażowaniem. Pomimo pozornie trudnego i chętnie omijanego tematu autorzy podchodzą do zagadnienia z uczciwością i dystansem. Co najważniejsze udaje im się to bez jawnego poczucia wyższości.