Wydarzenia
Polska fotografia na świecie - debata o budowanie kolekcji fotograficznej
Najnowsza autorska książka Andrzeja Kramarza to niepokojący, intrygujący zestaw obrazów, który obywa się praktycznie bez słów. Nie umniejszam tutaj znaczenia wartościowego eseju Dariusza Czaji, który jest doskonałym uzupełnieniem zdjęć, jednak nie narusza integralności publikacji - wydrukowany jest na złożonej na czworo kartce włożonej w książkę. Invisible Maps jest lekturą wymagającą, ale przynoszącą dużo satysfakcji, kiedy poświęcimy jej należytą uwagę.
Odważna publikacja wciąga już od pierwszego zdjęcia (umieszczonego na wyklejce), na którym widzimy popękaną farbę na ścianie. Dalej pojawiają się dwie fotografie, które zwracają uwagę swoją delikatnością i kruchością - fragment twarzy z zamkniętymi oczami i owad na czarnym tle. Na kolejnych stronach widzimy zbliżające się często do abstrakcji obrazy, których znaczenia nie znamy. Możemy domyślać się, że część z nich przedstawia zniszczone przez czas czy też pod działaniem warunków atmosferycznych przedmioty.
Mnie jednak najbardziej zafascynowały prace pokazujące fizyczny rozkład materii fotograficznej: skazy, zadrapania, zabrudzenia, przebarwienia, które tworzą fantazyjne, organiczne wzory. Przypadkowość tego procesu, a zarazem jego uderzające piękno wprawia w osłupienie. Zniszczone materiały (odbitki, negatywy?) korespondują ze zdjęciami nieokiełznanej natury, która anektuje porzucony przez człowieka dobytek. Cechą wspólną, łączącą znalezione martwe natury z uszkodzonymi zdjęciami jest rozkład i powolne zanikanie. Uwagę zwraca również podobieństwo form znalezionych w naturze, do tych powstałych w wyniku destrukcyjnych procesów zachodzących na fotografiach.
Przeglądając strony “Invisible Maps” powracają do mnie słowa Susan Sontag z eseju “O fotografii”: Każda fotografia jest wieloznaczna: zobaczyć na niej coś - to znaczy znaleźć potencjalny przedmiot fascynacji. Ostateczna mądrość obrazu fotograficznego kryje się w stwierdzeniu: “Oto powierzchnia. A teraz myślcie, a raczej czujcie to, co się pod nią kryje. Pomyślcie, jaka musi być ta rzeczywistość, jeżeli wygląda w ten sposób”. Fotografie, które same nie są w stanie niczego wyjaśnić, stanowią niewyczerpane źródło zachęty do dedukowania, spekulacji i fantazjowania.
Co kryje się pod powierzchnią obrazów, przed którymi stawia nas Andrzej Kramarz? Nie przeszkadza mi, że mogę się jedynie domyślać co za nimi stoi, nie to jest najważniejsze. Prace o ponadprzeciętnych walorach plastycznych stają się dla mnie medytacją na temat przemijania, wpisanego w samą naturę fotografii. Opowiadają o rozpadzie, obumieraniu i nietrwałości zarówno materiału fotograficznego jak i wytworów naszej cywilizacji, która zbudowana jest na kruchych i wątłych podstawach, które tak łatwo naruszyć.
Andrzej Kramarz Invisible Maps
Twarda oprawa
Tekst: Dariusz Czaja
88 stron
Muzeum w Gliwicach / Czytelnia Sztuki 2014