"Wyliczanka" - recenzja

Autor: Marcin Grabowiecki

15 Luty 2012
Artykuł na: 4-5 minut
Najnowsze wydawnictwo kolektywu Sputnik Photos zatytułowane "Wyliczanka" to efekt letnich warsztatów z dzieciakami, które odbyły się na czterech krańcach Polski. Zespoły złożone z fotografów i animatorów kultury podróżowały kamperami po małych miejscowościach i motywowały dzieci do dokumentowania swojego otoczenia.

Na książkę "Wyliczanka" składają się fotografie dzieci z dwunastu wiosek położonych na czterech krańcach Polski. Ich opiekunami i pomocnikami byli animatorzy z Towarzystwa Inicjatyw Twórczych "ę" i fotografowie z kolektywu Sputnik Photos. Dzieci wykonały mnóstwo cyfrowych zdjęć, a końcowego wyboru do książki dokonał Andrzej Kramarz. Decyzja kuratora wydaje się rzeczą kluczową przy tego rodzaju wydawnictwach. Selekcja materiału zdjęciowego ma zasadniczy wpływ na ostateczny kształt publikacji.

Trudno w tym miejscu nie odnieść się do książki "Świat" (Wydawnictwo Czarne, 2002). To pokłosie warsztatów dla dzieci z wiosek Jasionka i Krzywa w Beskidzie Niskim prowadzonych przez Piotra Janowskiego, który dokonał również wyboru zdjęć do tej publikacji. Fotografie, które znalazły się w tej skromnej książeczce zaskakiwały świeżością. Charakteryzujące się niebanalną kompozycją i wyrazistym kolorem zdjęcia pokazywały wycinki rzeczywistości, którą tak trudno uwiecznić osobom spoza lokalnej społeczności.

Atutów "Świata" nie posiada niestety "Wyliczanka". Książkę ogląda się trudno, a po pewnym czasie zaczyna dominować wrażenie przesytu. Fotografii jest moim zdaniem za dużo, przez co wiele z nich nie ma szans "odpowiednio wybrzmieć". Dzieci fotografowały wszystko: kolegów i koleżanki, pejzaże, podwórka i zabawki. Na zdjęciach widzimy wnętrza, w których mieszkają i sposób w jaki spędzają czas wolny. Trudno odnaleźć jakąkolwiek zasadę porządkującą ten świat, chyba że uznamy za nią dziecięcą spontaniczność.

Niewątpliwym plusem publikacji jest ciekawy projekt graficzny autorstwa Ani Nałęckiej, ale już użyty papier niepotrzebnie "spłaszcza" zdjęcia.

Porównując oba wydawnictwa zauważamy, że przez ostatnie dziesięć lat dużo się zmieniło. Fotografia analogowa została zepchnięta przez cyfrową do niszy. Obyliśmy się już z technologią, która pozwala na robienie ogromnej ilości zdjęć, właściwie bez ograniczenia. Produkujemy coraz więcej obrazów, a coraz rzadziej zastanawiamy się nad ich sensem.

Może "Wyliczanka" jest symbolem naszych "cyfrowych czasów"? Oglądamy mnóstwo różnorakich zdjęć i sami za bardzo nie wiemy, które z nich wyróżnić? Jak odnaleźć się w świecie milionów obrazów zalewających nas na co dzień? Dziecięca świeżość mogłaby być kluczem, tak się jednak w tym przypadku nie stało.

"Wyliczanka"
303 strony
4295 zdjęć
Wydawca: Sputnik Photos 2011
Warszawa 2011

Skopiuj link
Słowa kluczowe:
Komentarze
Więcej w kategorii: Recenzje
„Matrix” i konie w galopie. Polecamy biograficzny komiks o Muybridge’u [RECENZJA]
„Matrix” i konie w galopie. Polecamy biograficzny komiks o Muybridge’u [RECENZJA]
Fotografując galopującego konia jako pierwszy na świecie, Eadward Muybridge stawia sobie pomnik sam, jeszcze za życia. Sto lat później Guy Delisle ściąga go z piedestału i przepisuje tę historię...
8
„To była i będzie ich ziemia”. Big Sky Adama Fergusona [RECENZJA]
„To była i będzie ich ziemia”. Big Sky Adama Fergusona [RECENZJA]
Takie niebo jak na okładce książki Fergusona widziałam może kilka razy w życiu: wielkie, ale nieprzytłaczające. I niewiarygodnie rozgwieżdżone. W Big Sky australijski fotograf łączy...
14
Kalibracja w trzech krokach, czyli Calibrite Display 123 okiem Dawida Markoffa
Kalibracja w trzech krokach, czyli Calibrite Display 123 okiem Dawida Markoffa
Ten mały i niedrogi kolorymetr pozwoli na łatwe skalibrowanie monitora nawet totalnemu laikowi. Dawid Markoff sprawdza, jak Calibrite Display 123 działa w praktyce.
8
Powiązane artykuły
Wczytaj więcej (2)