"foto Beksiński" - recenzja

Autor: Patryk Wiśniewski

27 Wrzesień 2011
Artykuł na: 4-5 minut
Zdzisław Beksiński to artysta, ktorego nie trzeba nikomu przedstawiać. Jedna z ważniejszych postaci polskiej sztuki współczesnej, znana przede wszystkim z abstrakcyjnego malarstwa, grafiki komputerowej, czy rzeźby, pozostawiła po sobie również pokaźny dorobek fotograficzny. I właśnie fotografiom Beksińskiego został poświęcony nowo wydany album wydawnictwa Bosz.

Album zatytułowany foto Beksiński składa się z ponad 100 zdjęć wykonany przez artystę w latach 1953-1959. Jest to najobszerniejsza publikacja dotycząca tego aspektu pracy artystycznej Beksińskiego. Fotografia jest też drzwiami do zupełnie nie sztampowego postrzegania tej postaci. Artysta kojarzony raczej z pełnymi grozy, abstrakcyjnymi obrazami, w swoich fotografiach z pierwszego okresu twórczego umożliwia czytelnikowi poznanie się jako pogodny człowiek. Kontrast dzieł z późniejszego okresu i serii witkiewiczowskich, przebieranych autoportretów, które wykonał na początku lat 50. pokazują artystę w zupełnie innym świetle.

O tym, że mamy do czynienia nie tylko z fotografem ale także rysownikem i malarzem, możemy się przekonać w kolejnych częściach albumu. Tuż za autoportretami prezentowane są zdjęcia wykonane w technice duto - czyli przy użyciu obiektywu zmiękczającego obraz. Daje to efekty zbliżone do obrazów impresjonistycznych. Sanok w tego typu obiektywie wygląda jak kraina z bajki. Na tych zdjęciach, pojawiają się także rodzice, przyjaciele oraz żona artysty - Zofia Stankiewicz. Żona to najczęściej pojawiająca się modelka na zdjęciach Beksińskiego. W latach 1952-1955 zarabiał pracując na budowach, w związku z tym rodzinie nie wiodło się najlepiej. Zwłaszcza, że artysta wydawał też pieniądze na materiały malarskie i klisze fotograficzne. Beksiński nigdy nie miał wynajętego modela. Jego fotografie nie straciły na tym, a może nawet zyskały dzięki dbałości o kompozycję. Portret żony w kapeluszu, odważnie skadrowanej przez szyje i policzek to jedno z piękniejszych zdjęć w albumie.

W foto Beksiński znalazły się też zdjęcia wyjątkowe w skali twórczości artysty. Cały rozdział poświęcono zdjęciom reportażowym. To wyjątkowo ciekawa część, w której okazuje się, że Beksiński znany z perfekcjonizmu, złożonych obrazów czy grafik robił także zdjęcia stricte reportażowe. Fotografie o bardzo specyficznym charakterze zrobione głównie w Sanoku i Krakowie pokazują te miasta z nietuzinkowej perspektywy. Warto też zwrócić uwagę na to co autor mówi o tych zdjęciach, poza wyjątkowymi wypadkami, każdej sytuacji robił nie mniej niż 30 ujęć. A czasami zdarzało mu się naświetlić nawet 70 klatek!

Album kończą abstrakcyjne prace, z których Beksiński jest najbardziej znany. Uciekał już w stronę kreacji i deformacji, nie tylko za pomocą kadrowania ale także przy użyciu luster, świateł czy sznurków jak w jednej z najbardziej znanych i chyba najbardziej kontrowersyjnej pracy Beksińskiego Gorset sadysty. Beksiński uważał, że w fotografii panuje kryzys, który można przezwyciężyć zrywając z tradycyjną fotografią albo tworząc fotomontaże. Te ostatnie, którym bliżej do plastycznych kolaży niż do tradycyjnego fotomontażu to przedostatni aspekt fotograficznych zainteresowań artysty. W 1959 roku Beksiński odwiesza aparat i poświęca się najpierw rzeźbie, a następnie malarstwu. Po fotografie sięga ponownie już w erze cyfrowej ale wtedy służy mu tylko jako surowiec do grafiki komputerowej.

Album foto Beksiński to bardzo ciekawa propozycja na rynku wydawniczym. Wydawnictwo Bosz sięgnęło po nieznany szerzej fotograficzny dorobek artysty, który stoi na bardzo wysokim poziomie. Warto się z nim zapoznać, zwłaszcza, że mamy do czynienia z naprawdę świetnym fotografem, który tworzył nieformalną grupę artystyczną razem z Bogusławem Schlabsem i Jerzym Lewczyńskim. Fotografie to nie jedyna zaleta tego albumu, ponieważ teksty, które są integralną częścią są bardzo ciekawe, a przy okazji rzucają światło na warsztat fotograficzny Zdzisława Beksińskiego.

Spotkanie poświęcone Zdzisławowi Beksińskiemu
Termin: 28.09.2011, godz. 18:00

Związek Polskich Artystów Fotografików
Plac Zamkowy 8, Warszawa

Skopiuj link
Słowa kluczowe:
Komentarze
Więcej w kategorii: Recenzje
„Matrix” i konie w galopie. Polecamy biograficzny komiks o Muybridge’u [RECENZJA]
„Matrix” i konie w galopie. Polecamy biograficzny komiks o Muybridge’u [RECENZJA]
Fotografując galopującego konia jako pierwszy na świecie, Eadward Muybridge stawia sobie pomnik sam, jeszcze za życia. Sto lat później Guy Delisle ściąga go z piedestału i przepisuje tę historię...
8
„To była i będzie ich ziemia”. Big Sky Adama Fergusona [RECENZJA]
„To była i będzie ich ziemia”. Big Sky Adama Fergusona [RECENZJA]
Takie niebo jak na okładce książki Fergusona widziałam może kilka razy w życiu: wielkie, ale nieprzytłaczające. I niewiarygodnie rozgwieżdżone. W Big Sky australijski fotograf łączy...
14
Kalibracja w trzech krokach, czyli Calibrite Display 123 okiem Dawida Markoffa
Kalibracja w trzech krokach, czyli Calibrite Display 123 okiem Dawida Markoffa
Ten mały i niedrogi kolorymetr pozwoli na łatwe skalibrowanie monitora nawet totalnemu laikowi. Dawid Markoff sprawdza, jak Calibrite Display 123 działa w praktyce.
8
Powiązane artykuły