Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Wykonana przez samą Annie Leibovitz sesja ukraińskiej pierwszej damy jest dziś głównym tematem działów kulturalnych i plotkarskich na świecie. Co o tym projekcie sądzą sami fotografowie?
Moża się spierać na temat siły oddziaływania współczesnej fotografii, ale to sesja dla amerykańskiego wydania magazynu Vogue kolejny raz sprawia, że dane zdjęcia w mgnieniu oka obiegają cały świat. Tym razem sesja nie byle jaka, bo stworzona przez samą Annie Leibovitz, opatrzona długim tekstem, dającym wgląd w życie pary prezydenckiej podczas wojny i opatrzona tytułem „Portret odwagi”.
Nikogo chyba nie dziwi, że materiał, pojawiający się w takim czasopiśmie wywołał lawinę komentarzy. Większość zachodnich odbiorców chwali publikację, ale nie brakuje też słów krytyki od osób zarzucających mediom tabloidyzację wojny. Nas najbardziej ciekawi to, jak do tematu podchodzą sami fotografowie.
Wyświetl ten post na Instagramie
Z racji quasi-reportażowego charakteru wspomnianego materiału, najchętniej całe wydarzenie komentują właśnie reporterzy i dokumentaliści. Tu, a jakże, opinie są także spolaryzowane. Jedni uważają przedsięwzięcie Vouge’a za ważny gest wsparcia i wskazują, że właśnie takie działania mogą podtrzymać malejące zaintersowanie opinii publicznej wojną w Ukrainie, której charakter przecież się nie zmienia i która nadal jest źródłem cierpnienia dla ogromnej liczby ludzi.
Znacznie częściej podnoszony jest natomiast PR-owy i komercyjny wydźwięk sesji oraz kwestia sprowadzania wojny do poziomu przekazu marketingowego. Fotografowie wskazują, że z dużym prawdopodobieńswem materiał stworzono we współpracy, lub na zamówienie ukraińskiej dyplomacji, a całość jest częścią szerzej zakrojonej polityki wizerunkowej, prowadzonej od trwania początku konfliktu. Według wielu jedynym celem tego materiału jest oddziaływanie na zachodniego odbiorcę, uspokajanie jego sumienia i ocieplanie wizerunku Ukraińców. Główna krytyka dotyczy natomiast spłycenia złożonego tematu do formy sesji wizerunkowej w magazynie modowym.
Wyświetl ten post na Instagramie
Najwięcej emocji budzi oczywiście stylizowane zdjęcie pierwszej damy w otoczeniu żołnierek, na tle zniszczonego sueprsamolotu Antonow 255 na lotnisku w Hostomolu. To kadr typowy dla Leibovitz i najbardziej uderzający w reportażowy charakter całego materiału. Zanim jednak zaczniemy wieszać psy na redakcji zachodniego Vouge’a, warto obejrzeć cały cykl zdjęciowy, który znalazł się na stronie vogue.com.
Wyświetl ten post na Instagramie
Duży ładunek PR-owy wydaje się rzeczą oczywistą, wszystko nie odbiega jednak znacząco od tego, co spotykamy zazwyczaj w kolorowych lifestyle’owych periodykach. Otrzymujemy prosty przekaz, opatrzony w większości dosyć stonowanymi i eleganckimi zdjęciami, dobrze korespondującymi z tematami poruszanymi w tekście artykułu.
A że niektóre kadry biją po oczach sztampowymi zagrywkami z zakresu symboliki i kompozycji? Cóż, nie powinniśmy zapominać, że cały materiał to forma editorialu, a nie surowy reportaż opatrzony spontanicznymi migawkami z życia pary prezydenckiej. Vougue to w końcu magazyn o modzie i stylu życia, a nie miejsce, w którym należy szukać złożonej prawdy o świecie.
Głębsze spojrzenie na temat zamieszania wokół sesji i konwekwencji tego typu publikacji już niebawem przedstawimy wam w kolejnym odcinku podcastu Fotopolis. Tymczasem dajcie nam znać, co wy sądzicie o całym zajściu.